Jadąc autobusem przez Wrocław mijałam po drodze Plac Społeczny. Zaintrygowała mnie zbudowana tam plątanina dróg i przejść podziemnych. W Wikipedii przeczytałam, że ten węzeł komunikacyjny powstał w latach 80 XX wieku. Składał się z dwóch estakad wschodniej i zachodniej oraz kilku podziemnych przejść dla pieszych. Wyglądał trochę jak „kupa betonu”, ale postanowiłam popatrzeć na to z bliska. Plac Społeczny stanowi dużą przestrzeń w centrum miasta, łączy się z innymi placami, przylega do Parku J.Słowackiego. Niedaleko płynie Odra i jej dopływ Oława. Otoczony jest monumentalnymi budynkami Muzeum Narodowego, Urzędu Marszałkowskiego i Poczty Polskiej. Obejrzałam jedynie fragment tego terenu. Niestety spóźniłam się trochę z robieniem zdjęć, w 2019 wyburzono jedną z estakad – zachodnią. Zniknął też lunapark funkcjonujący w jednej części placu. Tak wiec Plac Społeczny trochę opustoszał i czeka na kolejne zmiany - zaplanowaną przebudowę. Ciekawa jestem czy beton z czasów PRL- u zostanie zastąpiony nowocześniejszym betonem. Wędrowałam przez przejścia podziemne. Było pusto i jakoś dziwnie. Z zaciekawieniem oglądałam to, co pozostało ze sklepików. Nieliczni przechodnie szybko przemykali. W tunelach pod ulicami krążył wiatr. Miejsce było zaniedbane, pogryzmolone ściany nosiły na sobie różne warstwy farb i fragmenty różnych malowideł, w niektórych miejscach mech przyozdabiał je po swojemu. Nie znam się na sztuce graffiti. Czasem mijam pięknie pomalowane budynki i mury, ale często są to po prostu gryzmoły niszczące elewację. Gdy robiłam zdjęcia na Placu Słowiańskim jakiś chłopak przyjechał na rowerze i po chwili zaczął malować na ścianie w jednym z przejść podziemnych. Nie fotografowałam go, ani jego prac. Trochę żałuje, że nie zapytałam o to, co robił, o jego przekaz wyrażony za pomocą farby w sprayu. Może warto uważniej przyjrzeć się obrazom powstającym na ulicy. Są one sztuką wpisaną w naszą codzienność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz