wtorek, 30 października 2018

Pamięć. Lapidarium Rzeźby Nagrobnej we Wschowie



Latem odwiedziłam Lapidarium Rzeźby Nagrobnej we Wschowie. Spacer po nim był dla mnie bardzo przejmujący. Wzruszająca jest PAMIĘĆ wyrzeźbiona w  kamieniu, ozdobiona pięknymi detalami, metaloplastyką otulona zielonym bluszczem. Otoczona drzewami, niezwykłymi świadkami dawnych czasów. Zapraszam na wirtualny spacer w promieniach lipcowego słońca, ale pełen jesiennej zadumy i zamyślenia. 

Więcej informacji o lapidarium  na stronie Muzeum Ziemi Wschowskiej 
































niedziela, 28 października 2018

Karkonoskie kamienie - wycieczki w okolicach Karpacza





Na spacerze w Sowią Dolinę znalazłam kamień w kształcie serca. Leżał sobie pod jednym z mostków na Płomnicy. Ucieszyłam się, że  "Kraina Po drugiej stronie mapy", odkrywana przeze mnie na nowo, tak pięknie mnie przywitała. Bardzo lubię kamienie, przyglądam się im, zbieram i sama nie wiem dlaczego. Przywożę je z rowerowych wycieczek. Większe do ogrodu, a mniejsze lądują na moim parapecie w szklanych świecznikach. Podobno dostrzegam coś, czego inni nie widzą, chyba to prawda. Niesamowite, że w tej części Karkonoszy, oprócz tego pierwszego w Sowiej Dolinie, znalazłam więcej serduszkowych kamieni. Były na szlaku prowadzącym z Budnik do Skalnego Osiedla i od razu nazwałam go Serduszkową Ścieżką Jest w górach Tabaczna, może być Serduszkowa Ścieżka. Serca leżały w różnych miejscach: na drodze, w strumieniu, a inne w całej stercie kamieni. Nie zabrałam ich ze sobą.  W kolejnym wpisie o Karkonoszach podzielę się moimi wrażeniami z tego pięknego szlaku. Wędrując tymi samymi ścieżkami będziecie mieli szansę odnaleźć "moje" kamienie. Rozglądajcie się dobrze, niech i Wam przyniosą radość. 
Wracałam do pensjonatu MONALI, który był moją bazą wypadową i zastanawiałam się co to za historia z tymi serduszkami i dlaczego aż tyle jednego dnia. Nie były to przysłowiowe serca z kamienia. Te, które znalazłam to dla mnie symbol ciepłych uczuć, myśli i pamięci o bliskich mi osobach.
Przeważnie wędruję sama, ale coraz częściej  Moją przestrzeń wypełniają inni ludzie. Mój mały świat staje się przez to bogatszy. To już nie tylko krajobraz, który odkrywam dla siebie, a potem dzielę się nim, opisuję na blogu. W Mojej przestrzeni jest coraz więcej relacji z ludźmi. Jednych spotykam gdzieś po drodze. Inni goszczą mnie. Spora grupa wirtualnie lub mentalnie dotrzymuje mi towarzystwa. Czytają moje wpisy na blogu. Pytają gdzie byłam i co ciekawego widziałam. Dzielę się z nimi skarbami odkrywanymi podczas wycieczek, a oni w zamian bardzo ciepło odbierają te moje historie, oglądają wysłane zdjęcia, mobilizują do kolejnych wędrówek.  Pojawiają się w moim życiu właśnie tak, jak te serduszkowe kamienie na górskim szlaku. Cieszą się, że są razem ze mną, chociaż pozostali w swojej codzienności czasem bardzo szarej. To Wam wszystkim, goszczącym w różny sposób w Mojej przestrzeni dedykuję te śliczne serduszka stworzone przez naturę z bardzo twardego materiału, a więc solidne, niezniszczalne. Pozostaną w górach na długo.
"Kraina Po drugiej stronie mapy" jest bardzo zaskakująca i intrygująca. Wygląda na to, że muszę ją dokładniej poznać.









wtorek, 23 października 2018

Różne oblicza Śnieżki


Zbieg sympatycznych okoliczności sprawił, że tej jesieni znalazłam się w Karpaczu, w pensjonacie „MONALI” prowadzonym przez Bożenkę i Pawła Wojtczaków. Pensjonat mieści się na Skalnym Osiedlu, bardzo wysoko, dosłownie nad Kruczymi Skałami. Z budynku jest blisko do lasu i szlaków, którymi wędrowałam w różne ciekawe zakątki. Ponadto muszę dodać, że prowadzący pensjonat "MONALI" rozpieszczają swoich gości domowym chlebem i ciastem. Zapraszają też na warsztaty plastyczne. Dla strudzonych wędrowców proponują małe SPA czyli masaż i zabiegi kosmetyczne. Wieczorem można zrelaksować się na balkonie wsłuchując się w nawoływanie sów i innych nocnych ptaków. Nigdy wcześniej nie słyszałam takiego koncertu. Miałam pokój z widokiem na Śnieżkę i kiedy nie biegałam z kijkami po okolicy obserwowałam różne oblicza tej dostojnej góry. Próbowałam uwiecznić wszystko na zdjęciach, ale nie było to wcale łatwe. Gdy przyjechałam i zaczęłam rozpakowywać się w pokoju, Śnieżka przemalowała się na niebiesko i powitała mnie burzą. Nie ciskała piorunami, nie spadła ani jedna kropla deszczu, ale kilka razy groźnie zagrzmiało. Tak, jakby chciała powiedzieć: „No Marysia uważaj sobie! Jesteś w moim królestwie!” Czyżby miała jakieś obawy? Na przykład, że za mocno rozgoszczę się w jej przestrzeni, a może była odrobinę zazdrosna? Na wszelki wypadek wszystkie moje górskie wycieczki zaplanowałam z dala od jej majestatycznego szczytu, a kapryśną Królową okolicy podziwiałam zza szyby i próbowałam ją sfotografować gdy chowała się za chmurami i straszyła deszczem. 
Moje wrażenia z wędrówek po tej części Karkonoszy przedstawię w kolejnych wpisach na blogu. Już teraz serdecznie zapraszam do lektury i w okolice, które będę opisywała.