Jest to
jedna z obowiązkowych wycieczek podczas każdego urlopu w Górach Izerskich. Idę nad mostek, bo muszę
zobaczyć, jaka jest moja ulubienica. Czy płynie spokojnie i leniwie, czy coś ją
wzburzyło i z wielką energią przepływa pomiędzy kamieniami? Przyglądam się też Jizerce, która wpływa do Izery
przy granicznym mostku. Ten
mostek jest dla mnie miejscem magicznym, łączy Dwie łąki, opisane w mojej książce.
I tak po prostu umożliwia wszystkim turystom wędrowanie, bez żadnych ograniczeń, po polskiej i czeskiej części Gór Izerskich.
Dziesiątki
razy szłam albo jechałam rowerem do tego pięknego miejsca.
Co mogę napisać o drodze, którą przemierzałam tyle razy? Jak to u mnie zwykle bywa
zachęcam, aby wracać w na te same szlaki, chociaż zna się prawie każdy kamień. Warto przyglądać się detalom i różnym drobiazgom. Za każdym razem można odkryć coś nowego. Zauważyliście, że od kilku lat św. Jan Nepomucen ma sakiewkę z huby? Czy oglądaliście piecyk w korytarzu Stacji Turystycznej Orle? To żelastwo wielkiej urody.
Podziwialiście może korzenie po drodze do Granicznika? Układają się w niezwykłe
kompozycje. Przystanęliście przy jednej z kładek? Jej belki tworzą ciekawe
wzory. Jeżeli przegapiliście te i wiele innych „atrakcji” to jest po co wracać w Góry Izerskie i nie tylko. Bo taka jest właśnie przestrzeń, ta "moja" i każdego z Was. Pozwala powoli i stopniowo odkrywać się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz