Kilka razy w roku, najstarsza część miasta, Zielonej Góry ożywa i zaprasza nie na salony, ale do piwnic. Bardzo lubię zwiedzać różne zakamarki, więc z wielką radością przyjęłam propozycję Oli, aby wybrać się na mały spacer po śródmieściu. W budynkach, obok których na co dzień przechodzę zupełnie obojętnie, kryją się winiarskie piwnice - to historia mojego miasta. Podczas organizowanych okazjonalnie dni otwartych można je zwiedzać i przenieść się w czasie do dawnej Zielonej Góry. Przez te kilka dni przeszłość łączy się z teraźniejszością. Jest też okazja, aby połączyć dwa w jednym: zwiedzanie miejsc zwykle niedostępnych z degustacją win wyprodukowanych w okolicy. Spacer rozpoczęłyśmy zupełnie przypadkiem od niepozornego budynku, który jak się później dowiedziałyśmy jest jednym z najstarszych w mieście. To dawny Domu Stanów Ziemskich zbudowany w XVII wieku. Gościli w nim znamienici goście, koronowane głowy. Nie znałam historii tego domu, wysłuchałam jej z ciekawością. Potem wędrowałyśmy dalej korzystając z podpowiedzi mapki opracowanej specjalnie na tę okazję. Odwiedzałyśmy kolejne piwnice, słuchałyśmy ciekawych opowiadań o przeszłości poszczególnych budynków, przeplatanych opowieściami współczesnych winiarzy o pracy, która jest też ich ogromną pasją. Piwnice były w różnym stanie: jedne jakby dopiero wczoraj odkopane z kurzu minionych lat, a inne odnowione, zadbane. Piękne uczucie dosłownie dotknąć historii swojego miasta.