sobota, 28 marca 2015

Stylowe ławeczki




W cyklu „Stylowe Ławeczki” napiszę Wam trochę inaczej o ławkach, które służyły mi   swoją gościnnością w różnych okolicznościach, albo po prostu zaintrygowały mnie. Przysiadłam na nich aby odpocząć, posilić się ulubioną szarlotką, lub tylko przechodziłam obok.
  Ławeczka w stylu retro
Przedstawiam Wam pierwszą ławeczkę - w stylu retro. Jest to stara kamienna ławka, którą znalazłam podczas wycieczek rowerowych po Ziemi Frydlanckiej. Stoi ona w parku w czeskim uzdrowisku Lázně Libverda, dawnej siedzibie szlacheckiego rodu Clam-Gallasów. Miejscowość ta jest małym, uroczym i spokojnym uzdrowiskiem. Leży niedaleko Świeradowa Zdroju (ok. 10 km) i Liberca ( ok. 30 km), u podnóża moich ulubionych Gór Izerskich, na które patrzyłam z wielu vyhlídek (punktów widokowych) położonych w różnych częściach Lázni.
W przepięknych miejscach i na dodatek w otoczeniu pomnikowych drzew, zawsze dobrze wypoczywam. Jednak taki krótki postój jest nam potrzebny, nie tylko w czasie wycieczek rowerowych , ale też w życiu. Basia - stylistka, która na co dzień pomaga ludziom zdystansować się do samych siebie, podpowiada: „ Czasem dobrze jest zatrzymać się na chwilę i spojrzeć na siebie i swoje sprawy z pozycji ławeczki, czyli dystansu do rzeczywistości.” Może usiądziecie ze mną na tej zabytkowej ławce?
Basia proponuje też, aby stylizacją stroju wyrażać swoje emocje i uczucia. Moja, kamienna ławeczka skojarzyła się jej ze stylem retro w modzie. Aby podkreślić ten romantyczny, melancholijny, nastrój, zasugerowała dodanie do garderoby, paru elementów, które zobaczycie na zdjęciach.

 
fot. kobietamag.pl


Możesz wybrać coś ciekawego dla siebie z tej kombinacji stylu vintage, np kultowe okulary słoneczne, z ogromnymi szkłami, lub torebkę w kolorze pudrowego różu - hit tego sezonu. Urocze są też czółenka z odkrytymi palcami. Style Barbara Szymaniuk
fot. www.progressionbydesign.com
Kultowe modele vintage pochodzą z lat 50,60,70 i 80 XX w. ale vintage to styl, który nie tylko polega na noszeniu ubrań i dodatków z dawnych lat, ale także stylizowanych na takie, oraz łączeniu stylów z różnych epok np, sukienka z lat 70 z współczesną biżuterią. Style Barbara Szymaniuk
                                                    Ławeczki w lesie
Zbliża się wiosna, widać ją w pąkach drzew, pierwszych kwiatach w ogrodach i słychać w donośnym śpiewie ptaków. Zaczyna się doskonały czas na dłuższe spacery do lasu, takie rodzinne, powolne, z nogi na nogę, albo inne, szybkim tempem, z kijami. Wolę te drugie, pognałam więc dzisiaj do lasu. A co z ławeczką, o której chciałam pisać – cały las jest ławeczką – tutaj dobrze porządkuje się myśli i nabiera dystansu i już po godzinie świat wygląda inaczej, bardziej kolorowo i optymistycznie.
Gdybym jednak mocno chciała, to mam gdzie usiąść. W Zielonogórskim lesie jest wiele ławek. Jedne są bez oparcia i można przysiąść na nich na chwilkę, a inne wygodniejsze zapraszają żeby rozgościć się na dłużej. Basia już znalazła dla nich stylizację. Ławki, las, wiosenne porządki w myślach, wszystko to można uzupełnić, a jednocześnie uzewnętrznić zmianą stylu w garderobie. Na taką okazję Basia proponuje ekstrawagancki styl boho, stworzony przez cyganerię artystyczną. Jest on połączeniem folku i etniczności z romantyzmem. Świetnie pomoże w oderwaniu od zawiłej teraźniejszości i przeniesie w szalony świat artystów i wolnych myślicieli lat 70.


fot. onexpert.wordpress.com

fot. estylishgirl.blogspot.com
 
                                                        Ławka byle jaka
Wiosna. Coś się budzi, zaczyna i chciałoby się zrobić krok do przodu. Jednak trzyma za nogi to co niewypowiedziane. Wiosenne  porządki  w głowie -  już były. Siedzenie  na ławeczce w lesie -  nie pomogło.
Czasem przyjaźń okazuje się płytką znajomością, która pęka jak bańka mydlana. Oj korci by Kogoś posadzić na twardej ławeczce, najlepiej takiej bez oparcia …  Po co ?   Żeby  zmienił się, opamiętał, pomyślał? Przecież nie mamy wpływu na to, co robią inni. Możemy być bliżej lub  dalej.  Ufamy lub wcale   nie ufamy. Co z tego, że Ktoś, kto nas wnerwia, usiądzie na tej twardej ławeczce bez oparcia i albo jeszcze gorszej bo bez siedziska.
Może samemu trzeba posadzić się  na  taką  twardą  ławeczkę, bez  oparcia i bez siedziska, dosłownie  na kołek...   
I powiedzieć sobie: było, nie ma…jak bańka  mydlana. Nie  żałuję, bo żal ściąga w dół, trzyma za nogi i  nie można zrobić kroku. Posiedzę chwilę, a potem pójdę dalej swoją drogą.





Basia podpowiada, że taka ławeczka jest przerwą w grze. Pasuje do niej styl minimalistyczny - minimum działania, pochwała prostoty, a jednocześnie hołd złożony współczesnej kobiecości.

punu.magazyn.pll

czwartek, 12 marca 2015

Moje rowery 10.03.2015


   Kupione, zrobione i te, które dostałam w prezencie:  z papieru, metalu i plastiku, na koszulkach, wycinane, wyszywane, klejone, skręcane, lutowane i z wielkiej fabryki. Każdy z nich wiąże się z jakąś historią: o mnie, o ludziach, których poznałam i oczywiście o miejscach, które odwiedziłam podczas wycieczek. Nie myślałam, że tych rowerów zebrało się tak dużo. Niektóre już nie są moje, pojechały do znajomych i przyjaciół. 
Jest wśród nich "Srebrna Piękność", zasłużyła już na emeryturę, ale czasem jeździ do lasu z moją rodziną. Zastąpiła ją "Czerwona Piękność", która wozi mnie po okolicy. Mam nadzieję, że w tym roku znowu wybiorę się  z nią na rowerowe wakacje. Jest też rower stacjonarny nazywam go "Senior". Czasem robię z niego wieszak na torebki lub niedosuszone pranie, ale nie myślcie, że stoi w kącie.  Bez niego nie byłoby wycieczek rowerowych, to on ratuje moje nogi po różnych kryzysach ortopedycznych i co rano, zanim dzień się dobrze rozkręci, zaprasza na małą przejażdżkę.
  
Srebrna Piękność
Czerwona Piękność

Senior
  
W skrytce stoją, trochę smutne i czekają na sesję zdjęciową: „Zabytek” - rower mojego dziadka i składak. Ten ostatni przywołuje piękne wspomnienia z dzieciństwa.
Od jakiegoś czasu kupuję zawieszki w kształcie rowerków. Dosłownie nie mogę się powstrzymać, gdy widzę taką biżuterię w sklepie. Zebrało się ich kilka, a największy z wisiorków dostałam od przyjaciółki. 





W tej mojej kolekcji są też rowery na koszulkach, oraz pamiątki z pierwszego Zlotu Społeczności Rowerzystów NaRowerze.Info 





  Na szafie stoją piękne modele rowerów, niektóre dostałam od znajomych i przyjaciół, inne sama kupiłam. 





Obdarowano mnie też przepięknymi, malowanymi i wyszywanymi obrazkami, teraz są miłym akcentem w tej zakręconej galerii. 




  Nie pamiętam kiedy, pojawiła się w mojej głowie myśl, by tworzyć rowerki z różnych materiałów. Zaczęłam chyba od zrobionego z czerwonej ozdoby florystycznej, dołączyłam go do bukietu kwiatów. Później w podobny, choć bardziej skomplikowany sposób powstawały kolejne, tym razem z linek do przerzutek rowerowych. Zaczepiałam je na małych i dużych kuflach, przyklejałam na kamienie. 






W międzyczasie przekonałam się, że papier jest cierpliwy, więc narysowałam i wycięłam kilka rowerów i zrobiłam kartki na różne okazje. 



   
     Gdy po raz kolejny patrzę na zdjęcia z tej małej, rowerowej galerii, pojawia się wiele ciepłych wspomnień i skojarzeń. Wkraczam w świat  podróży i spotkań z  ludźmi, którzy dzielą ze mną pasję rowerową. Ten piękny świat stał się inspiracją do powstania wielu prac: przedziwnych rowerów z linek do przerzutek i drutu, wycinanek i rysunków. Nazywam je rękodziełem, albo radosną twórczością i są one kolejnym obszarem mojej przestrzeni, którą ciągle odkrywam i dzielę się z innymi. 


niedziela, 1 marca 2015

Opowieści o ludziach - Tomek 27.02.2015



  
   Moją przestrzeń wypełniają ludzie, jednak  rzadko o nich wspominam. Po moim ulubionym lesie, po górach  i na wycieczki rowerowe wyruszam ostatnio sama, ale  przyjaciele i znajomi jak dobre duchy towarzyszą mi w tych  podróżach. Wcześniej  swoją życzliwością wspierają przygotowania, motywują gdy mówię, że nie dam rady.
Niektórzy są w tej przestrzeni od dawna i tak się rozgościli, że pozostaną na długo. Inni wpadają  tylko na chwilę, potem znikają. Są też tacy, których długo nie było, ale powrócili po jakimś czasie.  Jeszcze innych spotkałam w drodze i zamieniłam raptem trzy zdania, ale zapamiętałam tę rozmowę, ich uśmiech i życzliwe słowo. Każda tych osób czymś mnie obdarowała i często, nawet nie wiedząc o tym, była dla mnie wzorem lub wsparciem.
Obawiam się, że nie potrafię wystarczająco dobrze o nich napisać, ale chciałabym zaznaczyć ślad ich obecność w tym co robię. Żal, że opowieść o ludziach, których spotkałam,zacznę od kogoś, kto właśnie odszedł na zawsze. Wiele osób zagląda teraz na mój blog i chciałabym żeby przeczytali o Tomku.  
    Poznałam  go  na forum rowerowym chyba w 2007 roku, jako Bebzona. Dyskutowaliśmy o trasach rowerowych koło Zielonej Góry. Wciągnęły nas też inne tematy rowerowe. W tym czasie  do pogaduszek przyłączało się coraz więcej osób i tak, na forum  zebrało się  sporo zapaleńców dwóch kółek.
Pod koniec 2008 roku Tomkowi  zamarzyło  się spotkanie  tej wirtualnej ekipy.  Do dzisiaj nie wiem  dlaczego w województwie lubuskim.  Szybko więc, jak  to nazwałam  „wywołał mnie do tablicy”: „Niech sakwiarze z lubuskiego coś zaproponują.  Maria jest z Zielonej Góry, stolicy lubuskiego, może ona lub inni coś zaproponują. Okolica Zielonej w promieniu 30-50 km aby po jeździe  „prześwietnym PKP” się nie zmęczyć”.
W innym miejscu pisał:
„Już wyobrażam sobie dyskusje przy ognisku o wyższości SPD nad zwykłym trampkiem, zaletami takiego a takiego amorka i hamulca, sakwy. W ogóle dyskusje z ekranu przenieść na forum przyogniskowe z browarkiem w ręku. Bedzie o czym wspominać w zimowe wieczory. Napisałam wtedy, że  jest jeden problem,  bo  nie mam sakw. Nie wiedziałam czy będę pasowała do tego rowerowego towarzystwa. Tomek szybko odpowiedział: Taki problem, to nie problem. Liczyć się będzie rower, jego właściciel(oby nie ponurak) i dobry humor :)”
Właśnie taki był  Bebzon , otwarty prostolinijny i z ogromnym poczuciem humoru.
W międzyczasie przygotował wspaniałą majówkę, w Piasku – tak, tą którą ostatnio bardzo często wspominał. Pamiętam nasze rozmowy i bociany, które ochoczo włączały się do dyskusji.   
    Cieszę się, że w 2009 roku udało mi się zorganizować  I Zlot w Łagowie, tak jak wymyślił Tomek. Wspaniałe jest, że potem, co roku ktoś inny, w innej części kraju realizował pomysł Bebzona i nadal to się dzieje, bo właśnie przygotowuje się kolejne spotkanie.  Wiele osób pamięta to pierwsze, pełne sympatycznych opowieści i śmiesznych sytuacji. Pamiętam jak Mariusz ratował kapelusz Bebzona i słynne sandały SPD.
Tak niedawno składałam Jemu i Ani  życzenia ślubne…
Był razem z Anią na kolejnych zlotach i każdy z uczestników, mógłby w tym miejscu dopisać jeszcze dużo  o Tomku, powtórzyć  jego dowcipy.
Pozostanie on w mojej  pamięci jako dobry człowiek i doskonały kompan spotkań rowerowych. Jednak przede wszystkim jako wizjoner, który wyciągnął grupę rowerzystów z ekranu komputera do realnego świata. Tak, to dzięki niemu przestaliśmy  być „nikami” na jakimś forum, staliśmy się znajomymi i możemy na siebie liczyć w wielu różnych  sytuacjach.
Ujeżdża teraz na najlepszym rowerze, w przepięknej krainie i po plaskatym, ale na pewno przypilnuje mnie żebym realizowała jego ostatnią wizję:  Proponuję X zlot w Łagowie, 15 w Trębach i tak co 5 lat wymiennie powtarzamy”.
Pozdrawiam Cię naszym hasłem z majówki w Piasku : Hola, hola Tomku!!!