środa, 31 stycznia 2018

Moje pierwsze spotkanie autorskie


20 lutego 2018 o godz. 18.00
w Barze Pod Schodami 
w Zielonej Górze
odbędzie się
Spotkanie przy kominku z
Marią Dolczewską
autorką książki
„Izery. Moja rowerowa przestrzeń”
  Serdecznie zapraszamy na opowieści o Magicznych Górach Izerskich, Nostalgicznym  Pogórzu Izerskim i Niezapomnianej Ziemi Frydlanckiej w Czechach
Przemysław Szczotko
dotrzyma nam towarzystwa swoim pięknym śpiewem i grą na gitarze


niedziela, 21 stycznia 2018

Wakacyjny Pszczew


W gorące popołudnie przyjechałam dosłownie na chwilkę do Pszczewa. Oglądałam różne zakamarki i tak jak lubię snułam się uliczkami, fotografowałam detale. Uwielbiam takie senne miejsca.
Miasteczko, chociaż w zasadzie nie miasto, ale wieś, było śliczne. Leżało pomiędzy dwoma jeziorami.  Nigdy wcześniej tu nie byłam i niewiele o nim słyszałam, chociaż nie jest daleko od Zielonej Góry. Zaglądali tam moi znajomi z Dolnego Śląska. Słyszałam, że na rynku jest studnia. Ciekawe czy ma jakąś historię. Jeżeli nie ma to trzeba będzie ją napisać. Wszędzie widziałam drewniane rzeźby sfotografowałam tylko dwie. Resztę zostawiłam sobie na kolejną wizytę, bo wiem, że warto tutaj wrócić.





































niedziela, 7 stycznia 2018

Izery. Moja rowerowa przestrzeń


Chociaż minęło trochę czasu od moich rowerowych wakacji w Górach Izerskich i na Pogórzu Izerskim, pozostały we mnie piękne krajobrazy i przypominały się tak intensywnie, wręcz namolnie, że musiałam coś z tym zrobić. Wydałam książkę!
Nie jest ona typowym przewodnikiem, to raczej historie snujące się po polsko-czeskim pograniczu, tak jak ja  snułam się na swoim rowerze.
Malowniczą przestrzeń Gór Izerskich, od razu uznałam za swoją. Poczułam się tam jak u siebie w domu. I tak jest do dzisiaj, chociaż teraz trochę rzadziej odwiedzam moje góry i ostatnio przyjeżdżam bez roweru. Piękne wspomnienia z tamtych wakacji, pozostały w mojej pamięci i zapisane w notatkach z wycieczek w wielkim zielonym zeszycie. Jedną z tych wycieczek już poznaliście to „Dwie łąki” opublikowane na początku istnienia tego bloga. Nie wiem kiedy pojawił się pomysł aby zebrać wszystkie te historie w jedną całość w postaci książki. Dojrzewał on powoli i dzięki mobilizacji moich przyjaciół stawał się coraz bardziej realny. Do opowieści o moich górskich wycieczkach dołączyłam inne z Pogórza Izerskiego i Ziemi Frydlanckiej. Bo miejsca te, podobnie jak Góry Izerskie, zachwyciły mnie swoją urodą.
Od dziecka bardzo lubię nazywać wszystko po swojemu, więc szybko nadałam moje nazwy fragmentom gór i pogórza. Tak powstała moja książka - bardzo subiektywny przewodnik po pięknych Krainach, które istnieją nie tylko w mojej wyobraźni i naprawdę warto je zobaczyć.  
Jestem bardo wdzięczna rodzinie i przyjaciołom za wsparcie oraz Wydawnictwu Sorus za to, że podjęło się wydania, jak ja to nazywam, mojej pisaniny ilustrowanej rysunkami oraz zdjęciami.  Bo kto teraz, w czasach lustrzanek cyfrowych z wielkimi obiektywami, publikuje zdjęcia z telefonu? Chyba tylko ja. Mam nadzieję, że książka będzie inspiracją nie tylko dla rowerzystów. Miejsca, które w niej opisałam można z powodzeniem odwiedzić samochodem albo podczas pieszych wycieczek.
Zapraszam w Moją rowerową przestrzeń.


Wszystkich zainteresowanych książką proszę o kontakt mailowy: maria.dolczewska@wp.pl
albo poprzez stronę na facebooku:  Maria Dolczewska - Izery. Moja rowerowa przestrzeń












piątek, 5 stycznia 2018

Kilka chwil lata - Ośrodek Karina w Pszczewie



Na zakończenie urlopu wybrałam się na mały rekonesans w zupełnie nieznaną mi części województwa lubuskiego. Przyjechałam pociągiem do Międzyrzecza a stamtąd rowerem do pięknie położonego nad dwoma jeziorami Pszczewa. Zauroczyła mnie ta trasa. Szosa wiła się jakby trochę leniwie pomiędzy pagórkami. Boczne dróżki kusiły, ale ja tłumaczyłam sobie, że dzisiaj nie czas zaglądać we wszystkie zakamarki. Zbyt dużo czasu uciekło mi w Międzyrzeczu, tyle tam było nowego do oglądania. Dojazd do ośrodka był równie piękny. Przejeżdżałam miedzy polami i wreszcie poczułam, że jest lato. Podczas tamtego urlopu pogoda nie rozpieszczała mnie, większość dni była chłodna i pochmurna. A tu proszę taka odmiana. Zboża, kukurydza i wszechobecne polne kwiaty, wszystko fantastycznie pachniało w słońcu i tworzyło niezwykłe tło tej niedługiej podróży. Wróciły wspomnienia z wakacji u dziadków na wsi. Tak pięknie zauroczona dotarłam do Ośrodka Wypoczynkowego KARINA.
Tam zupełnie nieoczekiwanie czas zwolnił tempo. Mogłam godzinami przesiadywać w fotelu przed budynkiem i czytać książkę. Później przenosiłam się na ławeczkę z widokiem na Jezioro Szarcz  i wpatrywałam w  jego taflę ozdobioną pomostem i żaglówkami. Oczy koiła piękna zieleń zadbanych trawników i klombów. W Karinie było dużo gości, ale znikali gdzieś w ogromnej przestrzeni. Szwendałam się zawzięcie i fotografowałam detale i malwy. Malwy były piękne. Ostatnio kwiaty te wywołują u mnie uśmiech. Kolejne rośliny, które pamiętam z dzieciństwa podziwiam je  jakbym chciała przenieść się w minione lata. 
W tym całym rozleniwieniu oczywiście znalazłam też chwilę na zwiedzanie samego Pszczewa. O tym będzie kolejny wpis.