wtorek, 19 listopada 2019

Książę, obrazy Sylwii Gromackiej-Staśko i Chopin w Sali Kryształowej Pałacu w Zaborze


Franz Friedrich Prinz von Preussen i Sylwia Gromacka-Staśko

Kilka dni temu po raz kolejny podziwiałam przepiękną Salę Kryształową Pałacu w Zaborze. Brałam udział w niezwykłym wydarzeniu - koncercie charytatywnym na rzecz szpitala mieszczącego się w zabytkowej rezydencji. Gościem honorowym tego wydarzenia był Franz Friedrich Prinz von Preussen wnuk Herminy von Reuss ostatniej właścicielki pałacu. Spotkanie rozpoczęła część oficjalna. Dyrektor Andrzej Żywień podziękował Księciu za wsparcie szpitala. Podarował obraz Sylwii Gromackiej-Staśko. Wicemarszałek Łukasz Porycki wręczył Odznakę Honorową za Zasługi dla Województwa Lubuskiego, przyznaną przez Sejmik. Potem rozpoczęła się prawdziwa uczta dźwięków i kolorów. Młodziutki Kacper Łyczkowski wprowadził wszystkich w świat muzyki fortepianowej J.S. Bacha, Mozarta i Chopina. Po nim wystąpiła Shizuka Okumura, utytułowana japońska pianistka mieszkająca od kilku lat w Polsce. Zaprezentowała utwór japońskiego kompozytora Kozaburo Hirai. A po chwili w Sali Kryształowej ponownie zagościły utwory F. Chopina. Patrzyłam jak zahipnotyzowana na ręce pianistki wędrujące po klawiaturze raz dynamicznie tak, że trudno było za nimi nadążyć, a po chwili lekko i spokojnie. Niesamowita energia, a jednocześnie niezwykła delikatność. Przyglądałam się wnukowi ostatniej właścicielki zasłuchanemu w te przepiękne dźwięki. Dobrze, że są chwile, które łączą przeszłość i teraźniejszość. Miałam wrażenie, że muzyka fortepianu opowiada wielowiekową historię pałacu i ożywia świat zaklęty w misternej rokokowej w sztukaterii Sali Kryształowej. Putta umieszczone na suficie, trzymające instrumenty przyłączały się do koncertu i wtórowały pianistce. Rośliny zdobiące salę rozrastały się i rozkwitały białymi pąkami. Po chwili dźwięki pobiegły do sali obok, gdzie była wystawa obrazów Sylwii Gromackiej-Staśko. Co tam się działo?! Po jednej stronie wędrował wielobarwny, winobraniowy korowód. Po drugiej rosły niezwykłe drzewa, a domki wesoło tańczyły na płótnach. Ciekawy kontrast, perłowa biel Sali Kryształowej, a obok cała feeria kolorów. U Sylwii nie ma czystych barw, jej płótna cieszą oczy mnóstwem odcieni. Po chwili przestrzeń pomiędzy sztalugami wypełnili ludzie wychodzący z koncertu. Na końcu wyszedł Książę. Przez moment stał w drzwiach i obserwował zebranych. Franz Friedrich Prinz von Preussen z dużą otwartością przyłączył się do podziwiających obrazy. Uważnie oglądał prace Sylwii. Dwa lata temu poznał styl artystki. Teraz znalazł czas na dłuższą rozmowę. Wygląda na to, że potomek właścicieli pałacu i malarka, wielka miłośniczka regionu i znaleźli jakiś wspólny temat. Przy okazji jeden z kolorowych aniołów artystki pofrunął do Księcia, niech go chroni. 
Mrok otulił świat za oknem. Oświetlony pałac wyglądał bajecznie. Wszyscy powoli rozchodzili się. W Sali Kryształowej pozostał czarny fortepian i dźwięki kolędy- niespodzianki, którą skomponował dyrektor Andrzej Żywień i obdarował nią swoich gości.
„A czas płynąc poprzez ciszę
Przystanął zdumiony.
Bóg jest w niebie, Bóg na ziemi
Świat będzie zbawiony”

Dyrektor Szpitala Andrzej Żywień

Franz Friedrich Prinz von Preussen (w środku) Agata Zajączkowska, wicemarszałek Łukasz Porycki

Kacper Łyczkowski

Shizuka Okumura 

Shizuka Okumura Franz Friedrich Prinz von Preussen i Agata Zajączkowska 

Shizuka Okumura

Shizuka Okumura i Andrzej Żywień






Franz Friedrich Prinz von Preussen 

Dyrektor Andrzej Żywień wręcza kwiaty Sylwii Gromackiej-Staśko

Adam Dopierała wręcza Anioła od Sylwii Gromackej-Staśko 

Franz Friedrich Prinz von Preussen i Sylwia Gromacka-Staśko

Franz Friedrich Prinz von Preussen, Sylwia Gromacka-Staśko i Adam Dopierała 

Franz Friedrich Prinz von Preussen, Sylwia Gromacka-Staśko i Adam Dopierała
                   
 


środa, 13 listopada 2019

Droga z Zaboru do Droszkowa - spacer w promieniach zachodzącego słońca



Uwielbiam wracać w znane mi miejsca, bo one i tak za każdym razem są inne. Zmienia je pora roku, światło, a czasem moje nastawienie. Czasem myślę, że niektóre atrakcje specjalnie chowają się, po to abym z wielkim zachwytem mogła je odkryć podczas kolejnej wycieczki. Bardzo cieszę się, że mogłam wrócić na jedną z piękniejszych dróg w okolicy Zielonej Góry drogę z Zaboru do Droszkowa. Rok temu wędrowałam nią w odwrotnym kierunku. Rozpoczęłam spacer w Zaborze obok dawnego cmentarza i po chwili znalazłam się w pięknym, jesiennym Dębowym Wąwozie. Z wysokich skarp spoglądały na mnie ogromne dęby. Jedne prostowały dumnie swoje pnie, inne pochylały się i gałęziami wskazywały drogę w stronę słońca. To właśnie słońce było reżyserem spektaklu, na który patrzyłam. Chowało się za kolejnym zakrętem, a potem wyłaniało zza drzew i krzewów kusząc paletą różnych odcieni od złota po kolor miedzi. Zapraszało do wędrówki. Za wąwozem czekała na mnie niezwykła przestrzeń pagórków i pół. W ubiegłym roku było deszczowo i mgła zakrywała prawie wszystko. Teraz cała okolica pięknie prezentowała się w rudych barwach, oświetlana promieniami zachodzącego słońca. Dookoła była cisza, niezwykła cisza. Taka, która mieszka z dala od miasta i jego ruchliwych ulic. Minęłam Białe Drzewa, jedno z nich była niesamowite, potężne. Obiecałam, że napiszę o nich na blogu. Przechodząc czułam, że patrzą na mnie z lekkim wyrzutem. „No dobrze, następny wpis będzie o Białych Drzewach” – na wszelki wypadek nie powiedziałam tego głośno. W pewnym momencie słońce schowało się za pagórek, aby po chwili pokazać się w małym okienku między drzewami. Świeciło przez nie coraz mocniej jakby chciało zaprosić do dalszej wędrówki. Fotografowałam to niezwykłe przedstawienie i obiecałam sobie, że wrócę na tę drogę kolejnej jesieni.