czwartek, 23 sierpnia 2018

Skałki koło Szklarskiej Poręby- wszystko ma swój czas



Stoją bardzo blisko żółtego szlaku prowadzącego ze Szklarskiej Poręby do Schroniska Pod Łabskim Szczytem. Przechodziłam obok nich wiele razy, gdy szłam w góry. Kilkanaście lat później zaglądałam tam  jeżdżąc lub spacerując trasami rowerowymi. Skałki te od zawsze są pewnego rodzaju zapowiedzią, że jest już blisko do miasta. Powstały z granitu, z którego zbudowane są Karkonosze. Przez lata, na skutek wietrzenia przybrały charakterystyczny kształt. Oglądałam je ze wszystkich stron i podziwiałam jak natura uformowała twardą materię. Wyglądały jakby ktoś ułożył je z owalnych krążków i posklejał. W jednym z krążków znalazłam całkiem spore wgłębienie - kociołek wietrzeniowy. Kiedyś pomyślałam, że te skałki przypominają całą stertę naleśników ułożonych na talerzu. Czy mają swoją nazwę? Nie wiem, nie znalazłam na mapach, które mam w domu. Przy okazji następnej wizyty przyjrzę się im ważniej i zastanowię się, jakie imię mogłabym im nadać.
Różne refleksje towarzyszyły tej mojej wycieczce. Zmieniają się pory roku, wraz z nimi cała przyroda, a skały od lat stoją w tym samy miejscu takie same. Czasem coś się odkruszy, powstanie nowy kociołek, jakaś roślina albo drzewko wyrośnie na garstce ziemi, w zakamarku między blokami skalnymi. Ale to wszystko to tylko drobiazgi, czasem nawet niezauważalne. Granitowe rzeźby kojarzą mi się ze stałością, niezmiennością, a przecież kiedyś były płynną magmą. Potem zastygły głęboko pod powierzchnią ziemi, później wypiętrzyły się i utworzyły Karkonosze.  Kolejne setki, a może tysiące lat, uformowały je w kształty, które podziwiałam. Przebyły więc długą drogę różnych przemian i trudno wyobrazić sobie ile im to zajęło. W mojej niewielkiej perspektywie ciągle zachodzą jakieś zmiany. Lubię je bardziej lub mniej.  Zdarza się, że potrzebuję trochę czasu, aby się z nimi oswoić, ale wiem, że to co jest najważniejsze we mnie, albo dla mnie, nie zmienia się. Przeszło wiele przeobrażeń i uformowało się w coś solidnego i twardego jak skała. Ważne też jest aby pamiętać, że wszystko ma swój czas i pozwolić, aby on płynął swoim naturalnym rytmem. Po nocy przychodzi dzień, a po zimie wiosna, to przecież takie oczywiste. 
Piękny urlop miałam tego lata. Doskonała pogoda umożliwiła mi wędrówki w moje ulubione miejsca. Były to dni relaksu, niezwykłych spotkań i refleksji. Podziwiając otaczające mnie piękno uczyłam się pogodnie patrzeć na przeszłość, cieszyć się każdą chwilą teraźniejszości i z ufnością witać to co przychodzi. 

Zdjęcie tytułowe: Nienazwane skałki, akwarela, sierpień 2018


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz