sobota, 26 listopada 2016

Grand Café Orient w Pradze - kawiarnia dzieło sztuki


Kilka lat temu podziwiałyśmy z Olą kubistyczny Dom Pod Czarną Madonną położony na Starym Mieście w Pradze. W tym roku odkryłyśmy, że mieści się w nim niezwykła kawiarnia Grand Café Orient. Rozgościłyśmy się tam w upalne popołudnie. Za oknem panował ogromny gwar, ulicami wędrowały dosłownie tłumy. W kawiarni nie było tłoczno. Z głośników płynęła przyjemna muzyka. Sączyłyśmy pyszne morawskie wino. Kelner dyskretnie doglądał naszego stolika i starał się nie przeszkadzać w urodzinowych rozmowach. Jedyne takie miejsce na świecie i jedyna okazja. Podobnie jak opisana wcześniej Cafe Slavia, Grand Café Orient miała ciekawy wystrój. Kubizm w architekturze i sztuce użytkowej, takie cuda możemy znaleźć tylko w Czechach. Wpis na stronie internetowej kawiarni informuje, że nie ma na świecie drugiego lokalu urządzonego w podobnym, kubistycznym stylu. Przyglądałam się lampom, fotografowałam odbicia w lustrach. Stoły, a nawet wieszaki na ubrania, były dziełami sztuki. Pięknie tam było, doskonałe miejsce na odpoczynek i świętowanie. 
Zastanawiałam się o co chodzi z tym kubizmem w architekturze. Dlaczego tak mnie zachwycił? Nigdy nie przepadałam za malarzami, przedstawicielami kubizmu. Szukając informacji na temat pięknego Domu Pod Czarną Madonną przeczytałam w Wikipedii, że architekci kubiści inspirowali się naturalnym procesem krystalizacji. Na budynku widać wiele kształtów nawiązujących do tego zjawiska - piramidy, trójkąty. Podobne motywy można znaleźć w wystroju kawiarni. Tak więc dom, postawiony w centrum ogromnego miasta, jest niezwykłym odzwierciedleniem piękna natury.

Strona kawiarni: Grand Café Orient






















sobota, 19 listopada 2016

Buk z Inicjałami



Wróciłam do mojego lasu. Było to trochę tak, jakbym odwiedzała starych znajomych, albo wracała do wspomnień. Po prawie dwóch latach pisania na blogu opowieści z zielonogórskiego lasu, prawie każda ścieżka to osobna historia. Wędrowałam wiec przywołując w myślach te wszystkie moje historie. Mijałam "Piszczące drzewa". Na prawo ode mnie płynął, Pustelnik bohater kilku blogowych historii. Kawałek dalej za potokiem zaczynała się droga do Wieży.
Celem tej wycieczki było pewne niezwykłe miejsce w „Krainie Marzeń” za GórąTatrzańską. Rośnie tam piękny wysoki buk. Widziałam go latem. Korona tworzyła ogromny zielony baldachim. Jego pień wyglądał jakby składał się kilku osobnych drzew. Lubię jesień ukazuje ona piękno drzew, niezwykłe sploty gałęzi.
Teraz, gdy opadły wszystkie liście, dokładanie widziałam kształt buka. Wewnątrz pnia zebrała się woda, a w niej leżały piękne brązowe liście. Powstało tam mini jeziorko, jak w jakiejś skalnej grocie. Intrygowało mnie ono ogromnie, wiec zaglądałam, jakbym chciała wypatrzeć jakiś skarb.
Gdy po raz pierwszy zobaczyłam to piękne drzewo, nazywałam je „Samotnym Bukiem”. Ostatnio, kiedy robiłam zdjęcia i uważniej przyglądałam się zaczęłam zastanawiać się: dlaczego samotny? Rzeczywiście jest to jedyny taki wielki buk w okolicy. Jednak wokół niego, chociaż w pewnej odległości, rośnie wiele innych drzew. Ma wiec doborowe towarzystwo, jego gałęzie splatają się z konarami sąsiadów i dosłownie tańczą na wietrze. Zobaczyłam coś jeszcze. Na buku wycięte zostały historie, może miłości, a może było jeszcze jakieś inne znaczenie inicjałów i daty, wyrytych na korze w kilku miejscach. Drzewo urosło i cyfry wraz z literami powędrowały wysoko ku niebu.