Pewnie słyszeliście, że koło Zielonej Góry są piękne
lasy, bardzo lubię tam zaglądać. Dziś rower odpoczywał, a ja wzięłam Kije Samobije.
Zmuszają one do robienia długaśnych kroków, prawie takich, jak w siedmiomilowych
butach, ale też mobilizują do leśnych wędrówek. Dzięki nim ostatnio częściej
chodzę do lasu, odwiedzam znane miejsca,
w których nie byłam od lat i poznaję nowe. Wchodzę tam, gdzie rowerem na pewno
nie wjechałabym.
Blisko mojego domu jest las porastający malownicze Wzgórza Piastowskie, będące
częścią Wału Zielonogórskiego. Są tu góry trudne do zdobycia: Góra Wilkanowska z wieżą widokową,
Jagodowe Wzgórze, teraz pełne jagód, no i Tatrzańska, przy której w zimowym sezonie czasami działa mały wyciąg narciarski. Niedaleko są też małe stawy i słynne
w całym mieście Źródełko. Od wielu lat ludzie biorą z niego wodę do picia. Trudno będzie opisać wszystkie piękne
zakamarki tego lasu, ale spróbuję, może
w kilku odcinkach.
Dzisiaj wybrałam się do stawów na strumyku Pustelnik. Pustelnik wypływa ze źródeł niedaleko
wspomnianej Góry Tatrzańskiej i dalej
płynie … jeszcze nie wiem gdzie. Po
drodze minęłam niewielki dąb - Drzewo o
Kilku Twarzach (piękne drzewa powinny
mieć swoje imiona). Intrygowało mnie od jakiegoś czasu i wreszcie zrobiłam mu
kilka zdjęć. Zatrzymałam się chwilkę nad pierwszym stawem, był malutki. Obejrzałam go ze wszystkich stron. To urocze miejsce
jeszcze piękniej wygląda jesienią, gdy drzewa
zmieniają swoje barwy, ale teraz też cieszyło moje oczy. Później poszłam w stronę "Źródełka", ale oczywiście
pozaglądałam w otaczające je niewielkie jary, piękne miejsca, takie dzikie i
pełne bujnej zieleni, kontrastującej z beżami sosnowego lasu . Przy "Źródle" nie
było akurat nikogo, ale dzisiaj nie wyglądało ono zbyt fotogenicznie, musiałam
dobrze nagimnastykować się, żeby ukryć na zdjęciach porozrzucane śmieci.
Niedaleko był drugi staw. Kilka lat temu nazwałyśmy go z
bratanicą „Dalekim Stawem”, niedawno na jednej z map przeczytałam, że to Staw Przy Wrzosowym Młynie. Spodobała mi się ta nazwa. Obeszłam staw i znalazłam się w pięknym miejscu, gdzie
rosły świerki - drzewa rzadkie w
zielonogórskich lasach. Kiedyś widziałam tu zimorodka. Czytałam, że dawniej, w tej okolicy stało kilka
młynów. Jednym z nich był pewnie ten
Wrzosowy. Pozostały po nich fragmenty grobli
i stawy, niektóre przypominające bagienka.
Wróciłam do Źródełka,
ale inną drogą. Minęłam niewielką
brzozową alejkę i dotarłam do mostka na Pustelniku, oj zmieniło się tutaj. Zniknął
mój ulubiony , omszały mostek, a na jego
miejscu pojawił się nowy, z drewnianymi barierkami, nawet ładny, ale poprzedni miał w sobie coś
niezwykłego. Miałam już niedaleko do
domu i oczywiście żal było wracać. Wreszcie czułam, że świat wokół mnie zwolnił tempo, nie zaraża mnie swym dzikim pędem.
Na koniec spaceru spotkała mnie
mała niespodzianka. Cały czas myślałam, że w tej części lasu nie ma
kruków. Bardzo lubię te ptaszyska, często słyszę je podczas moich rowerowych
wycieczek. Dzisiaj, gdy już prawie wychodziłam z lasu, niedaleko Ogrodu
Botanicznego i mini zoo, usłyszałam głośnie krakanie. Ciekawa jestem czy ten
kruk tu zamieszkał, czy pojawił się gościnnie.
 |
Drzewo o Kilku Twarzach |
 |
Drzewo o Kilku Twarzach |
 |
Staw na Pustelniku |
 |
Okolica Źródełka |
 |
Źródełko |
 |
Staw przy Wrzosowym Młynie |
 |
Staw przy Wrzosowym Młynie |
 |
Nowy mostek na Pustelniki |
 |
Stary omszały mostek |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz