niedziela, 28 grudnia 2014

Jesienny las 7.12.2014



    W „Lasku Przedszkolnym” przywitały mnie sójki, darły się jakby ktoś im pióra wyrywał. Do koncertu dołączyły mniejsze ptaszki, ze swoim delikatnym śpiewem, więc już po pięciu minutach spaceru zachwycałam się, ach jak dobrze, że wreszcie wybrałam się do lasu.  Poszurałam butami w liściach i wędrowałam dalej. Myślę, że do następnych opowieści powinnam dołączyć  mapkę z zaznaczonymi miejscami, o których piszę żebyście nie pogubili się w tym moim lesie i leśnych opowieściach.  To duże wyzwanie, ale spróbuję.
Pogoda była dziś doskonała i bez obawy, że zmarznę,  mogłam wypróbować nową czapkę i spodnie. Okazały się doskonałe.  
  Na skraju lasu,  który od jakiegoś czasu uważam za swój, jest miejskie kąpielisko nazywane Zalewem albo Ochlą. Obok niego po drugiej stronie ulicy jest Dziką Ochla i właśnie tam dzisiaj wybrałam się. Po drodze, no może nie tak całkiem po drodze, bo szłam  dookoła, odwiedziłam ulubione miejsca. Myślałam, że las o tej porze roku jest smutny, ale nie był. Drzewa pogubiły  wszystkie liście i pięknie pozowały do zdjęć, prezentując gałęzie, które w pozostałych częściach roku są schowane. Na taką sesję czekał od kilu miesięcy dąb rosnący  przy dawnej  trasie Kolei Szprotawskiej. Zatrzymałam się przy nim chwilę i wędrowałam dalej.  Gdzieniegdzie pozostał kolorowy dywanik, znalazłam też trochę wiewiórkowego koloru. To młode buki, ze swoimi rudymi liśćmi urozmaicały otoczenie.  Cóż jeszcze ładnego może być w jesiennym lesie? Przydrożne chwasty! Uschnięte części roślin mają niesamowite kształty, przyglądałam się im już wcześniej, teraz doczekały się swoich portretów. Kiedyś układałam z nich bukiety i razem z suchymi kwiatami, trawami tworzyły piękne kompozycje. Obok chwastów rosły maliny, poczęstowałam się małym deserem i szłam dalej, do "Źródełka".  Woda, która z niego wypływa łączy się z Pustelnikiem i płynie do miejskiego kąpieliska i do Dzikiej Ochli tworząc po drodze Staw przy Wrzosowym Młynie. Dziś ominęłam ten staw  i szłam dalej,  żeby spotkać się z koleżanką Morsicą.  Dziką Ochlę upatrzyły sobie zielonogórskie morsy i co tydzień zażywają tu zdrowotnych kąpieli.  Patrząc, jak kąpią się w zimnej wodzie, musiałam napić się gorącej herbaty, bo zrobiło się brrr…  Wracałam tą samą drogą ale szybko, jednak nie na tyle, żeby  umknęło mi co jeszcze jest ładnego w jesiennym lesie, ale to następnym razem. 















Dzika Ochla


4 komentarze:

  1. Maliny w grudniu?? Trzeba mieć dobre układy z Braćmi Miesiącami..Gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne zdjęcia,ładny opis lasu.A Sójki się darły,bo nie na darmo nazywane są "strażnikiem lasu".

    OdpowiedzUsuń