Niedawno znalazłam ławeczkę, kolejną do mojej kolekcji, doskonałą na jesienne zamyślenie. Dzień zrobił się zbyt krótki, aby się nim nacieszyć, więc każda chwila na tej ławeczce będzie bezcenna. I chociaż ktoś postawił ją blisko domów, była dla mnie jakby furtką do zaczarowanego ogrodu, innego świata. Wystarczyło zrobić kilka kroków, aby usłyszeć szum wiatru w koronach drzew, szelest spadających liści. Przyglądałam się im uważnie, patrzyłam jak tańczą na wietrze, obracają się i odlatują gdzieś w bok. Później spacerowałam wąskimi ścieżkami obsypanymi kolorami jesieni. Słuchałam szemrania strumyka i nawoływania kruka gdzieś w oddali. Tak, to wszystko w mieście, w niewielkim lesie położonym pomiędzy osiedlami. Zaglądam tu bardzo często i za każdym razem czymś się zachwycam.
Jak dobrze, że jeszcze są takie enklawy wśród blokowisk i innej zabudowy. Jak patrzę jak teraz budują to wprost wyć się chce. Wycinają w pień zagajniki i stawiają dom w dom a wkoło pustynia. Fajnie, że Masz mini świat przyrody.
OdpowiedzUsuńTo prawda dużo teraz się buduje w miejscach, które mogłyby być terenami rekreacyjnymi. Cieszy mnie ten mój mini świat, bo gdy nie mam możliwości iść gdzieś dalej, chociaż na chwilę mogę tam odpocząć. Pozdrawiam serdecznie
Usuń