Podczas jednego ze spacerów znalazłam Pochyłe Drzewo,
podeszłam bliżej i zobaczyłam, że to dąb. Nie był okazały, ale od razu
zaliczyłam go do moich ulubionych, czyli takich niepozornych, które zauważam po kilu latach przechodzenia koło nich. Jest Pochyłe Drzewo, muszą być kozy! Z łatwością wyobraziłam sobie jak wskakują na ten niewielki dąb. Wam drodzy
Czytelnicy przedstawiam kilka kóz, które pasły się 10 lat temu na łące
w Czerniawie. Zauroczyły mnie całkowicie, patrzyły takimi
niesamowitymi oczami. I zapewniam, że
widziałam jak te pięknookie gwiazdy właziły na drzewa aby poskubać listki, bo trawa im się znudziła.
Spotkanie z Pochyłym Drzewem było trochę refleksyjne. Czasem jest tak, jak podaje interpretacja przysłowia o kozach: "Gdy komuś nie wiedzie się i nie potrafi obronić się przed atakami to wszyscy mu dokuczają nawet ci, którzy w innej sytuacji by
tego nie zrobili". Ale często okazuje się, że z pomocą przychodzą ci, po których tego nikt się nie spodziewał. Taka mała "weryfikacja".
Ciekawe refleksje. A pochyłe drzewo będzie długo jeszcze rosło, bo to dąbczak. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak się czasem refleksyjnie spaceruje :) Dąb niech rośnie, ciekawa jestem jaki będzie za kilka lat! Pozdrawiam serdecznie.
Usuń