piątek, 11 sierpnia 2017

Nikiszowiec oczami Bartka


Ten wpis jest niezwykły, z kilku powodów. Pewnego popołudnia dostałam wiadomość od Bartka: „Mam dla Ciebie zdjęcia z genialnego Nikiszowca, z Katowic, jak masz ochotę wykorzystać je to śmiało”. Bardzo ucieszyła mnie ta propozycja. Po pierwsze okazało się, że ludzie nie tylko zaglądają do „Mojej przestrzeni”, ale zaczynają dokładać do niej coś od siebie, swoje spojrzenie, komentarze. Było to dla mnie niesamowite. Po drugie ciekawa byłam jak wygląda Nikiszowiec.„Sztandarowy przykład udanej rewitalizacji. Zapuszczona niebezpieczna dzielnica stała się ośrodkiem turystycznym, który zapiera dech”. Tak napisał o nim Bartek.
Słyszałam już wcześniej o Nikiszowcu. Wiem, że oprócz muzyków w osobie Bartka, lidera zespołu LiN, pokochali go malarze naiwni między innymi Sylwia Gromacka-Staśko, która gościła już kiedyś w „Mojej przestrzeni”. Bartek odwiedził Nikiszowiec, przy okazji OFF Festivalu w Katowicach, jednego z dziesięciu najciekawszych i najlepszych festiwali w Europie.
Kiedy pierwszy raz, pobieżnie przeglądałam zdjęcia, w mojej wyobraźni wszystko zaczęło się łączyć: przestrzeń miasta, muzyka i malarstwo naiwne. Później, gdy dokładniej oglądałam fotografie i patrzyłam na dzielnicę oczami Bartka, przewodnika mojej wirtualnej wędrówki, zaczęłam dostrzegać detale i smaczki tej niezwykłej dzielnicy. Zaglądałam w różne zakamarki, jakbym sama tam była i prowadziła dyskusje o tym, co widzę.
„Znalazłam” makietę przedstawiającą zabudowę Nikiszowca. Mój przewodnik podpowiedział mi, że „Osiedle jest miedzy fabryką, kościołem i szkołą”. Podziwiałam „familoki”- domy charakterystyczne dla górniczej dzielnicy. Robiły niesamowite wrażenie: „Ta cegła i pomalowane w większości na czerwono framugi okien tworzą fajną całość” – napisał mi Bartek.
Budynki na pierwszy rzut oka wydawały się proste, ale gdy się im lepiej przyjrzałam dostrzegłam wiele zdobień. Były tam piękne wykusze, ozdobne gzymsy, owalne otwory, cegły ułożone w ciekawe wzory. Łuki nad oknami, bramy i podcienia nadawały domom lekkości. Dom z różami oraz  kolorowe, ukwiecone loggie na wielu budynkach były jakby wisienką na tym niezwykłym torcie – uczcie dla oka.
Początkowo przeszkadzały mi, wszechobecne samochody, później uświadomiły mi, podobnie jak przechodnie, przypadkowo złapani w kadr, że dzielnica tętni życiem. 
Pomiędzy tymi pięknymi domami było sporo przestrzeni, na zdjęciach widziałam, że powstały tam oazy zieleni. Bartek stwierdził, że: „urocze i bardzo uspokajające są te ogródki”.
Przy kościele stali mężczyźni w strojach górniczych. Byli z orkiestry albo jakiegoś zespołu. Szykowali się, aby zagrać dla młodej pary i gości. Na kolejnym zdjęciu zobaczyłam tabliczki zamocowane na murze kościoła. Życie toczy się dalej, ale ważna jest pamięć o tych, co odeszli. „Tak, tam jest ściana pamięci z nazwiskami górników, którzy zginęli w czasie pracy - podpowiedział mi Bartek - opowiadała nam o tym pani ze sklepu z pamiątkami. Są w nim świetne koszulki z różnymi śląskimi dowcipami. Pięknym dizajnem i zabawnymi przeróbkami logo np. Star Wars po Śląsku czy Batman po Śląsku. Chciałabym to zobaczyć.
Zmęczona wirtualną wędrówką ucieszyłam się na widok leżaków rozstawionych przed jednym z budynków. Podążając za moim przewodnikiem zerknęłam do środka kawiarni „CafeByfyj, ciekawe miejsce. Podobały mi się meble – pamiętam podobne były u babci. Na pewno rozgościłabym się na jednym z leżaków ustawionych na zewnątrz. Delektowałabym się widokiem pięknych domów z cegły i kosztowała danie z kwiatkiem, cokolwiek to było. Bartek szybko podesłał odpowiedź: „Danie z kwiatkiem to chłodnik ogórkowy z awokado, pyszny. A ja popijałem piwo imbirowe, mocno pikantne, ale orzeźwiające”. Piwo jak piwo, Bartku, ale w jakim pięknym kieliszku je popijałeś! Przyznam szczerze, tego też Ci zazdroszczę.  
Dopełnieniem tej wędrówki powinna być muzyka zespołu LiN, więc zapraszam. Nie jest ona łatwa, ale pięknie wkomponowała się w moje wyobrażenie Nikiszowca. Posłuchajcie, znajdziecie w niej pulsujące tętno miasta, ulice i zielone zakamarki pomiędzy domami czerwonej  z cegły. 

Bardzo dziękuję Bartoszowi Matuszewskiemu za piękne zdjęcia, opowieść o Nikiszowcu i muzykę. 


















































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz