niedziela, 17 marca 2024

Czeskie wakacje. Czeski Krumlow – średniowieczna perełka

 


Kolejnym etapem wakacyjnej podróży po kraju naszych sąsiadów był Czeski Krumlow. To niewielkie miasto leżące nad Wełtawą zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Miałyśmy z Olą szczęście, bo znalazłyśmy nocleg w starej części Krumlow, w domu przylegającym do murów obronnych. Śmiałam się, że zamieszkałyśmy na podzamczu i zastanawiałam się jak stary był ten budynek i kto w nim mieszkał. Przed nami było całe popołudnie. Wszystkie uliczki prowadziły w jednym kierunku - coraz bliżej ogromnego średniowiecznego zamczyska. Mapa nie była więc potrzebna, ale chodzenie bez mapy to u mnie rzadkość, objaw niespotykanej spontaniczności ;) Na obiad wybrałyśmy jedną z wielu restauracji z widokiem na Wełtawę i zamek. Razem z nami jadło tam międzynarodowe towarzystwo, goście rozmawiali po angielsku, niemiecku i chyba po hiszpańsku. Poniżej tarasu, po rzece płynęły łodzie i takie dziwne pontony z wesołą załogą. Te spływy są  miejscową tradycją. Zapatrzyłyśmy się na mury zamkowe zastanawiając się, jak przed laty wznoszono i ozdabiano budynek postawiony na stromej skale. Wyruszyłyśmy dalej, aby zobaczyć to wszystko z bliska. Zamek był ogromny. Z Mostu Płaszczowego łączącego dwa dziedzińce zamku był piękny widok na miasto i otaczające wzgórza. Zabytek opisany w wielu przewodnikach, „na żywo” prezentował się niesamowicie i bardzo dostojnie.
Na koniec dnia urocze uliczki zaprowadziły nas w jeszcze jedno ciekawe miejsce. Może to była wyćwiczona przez lata intuicja, żeby wynajdywać zakątki mniej oblegane przez turystów? Tak więc „zupełnie przypadkiem” znalazłyśmy się w Restauracji „Zdroj”. Rozsiadłyśmy się przy stoliku na dworze i złożyłyśmy zamówienie. Ponad nami wznosiła się monumentalna skała, na której stał zamek, była dosłownie na wyciągnięcie ręki. Oddzielała nas od niej Wełtawa z wesołymi pontonami. Po lewej stronie wznosił się Most Płaszczowy. Zauważyłyśmy przygotowania do koncertu. Tak! To było miejsce z muzyką na żywo. Mogłyśmy popijać kawę i słuchać bluesowych utworów. Przepięknego połączenia dźwięku kontrabasu i szumu płynącej Wełtawy. Kawa była nie byle jaka, portugalska z jednej z najstarszych palarni w Europie. Nasze Czeskie wakacje wzbogaciły się o kolejny niezwykły smak – portugalskiej kawy NICOLA.




































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz