Zgorzelec i Görlitz to miasta, które kiedyś były jednym organizmem rozdzielonym przez Nysę Łużycką. Teraz rozdziela nie tylko rzeka, ale również granica państwowa. Na szczęście są mosty i możliwość swobodnego poruszania się międzu państwami. Nigdy wcześniej nie byłam ani w Zgorzelcu, ani też w Görlitz, dlatego bardzo ucieszyła mnie propozycja Oli, aby je zwiedzić. Czytałam i słyszałam, wiele porównań obu miast. Nie przywiązując wagi do tych opinii, zajęłam się poszukiwaniem tego, co piękne i ciekawe po obu stronach rzeki. Sporą część Zgorzelca obejrzałyśmy z okien autobusu miejskiego, który krążył po różnych zakamarkach. Od lat uważam, że jest to doskonały sposób aby zwiedzać miasta i poczuć ich atmosferę. Jeden z przystanków był ciekawie zaprojektowany, miał kształt parasolki. Zdążyłam zrobić mu zdjęcie zanim autobus ruszył. Jechał i jechał, aż wysiadłyśmy na "naszym" przystanku, przy maleńkiej cerkwi. Chociaż budynek zbudowano z drewna, okazało się, że wcale nie był stary. Powstał w latach 2001- 2002. Nie udało nam się wejść do środka. Kawałek dalej, z obniżającej się w kierunku rzeki uliczki, roztaczał się piękny widok na niemiecką stronę miasta. To od niej zaczęłyśmy "prawdziwe" zwiedzanie. Aby odpocząć od zabytkowego zawrotu głowy, wstąpiłyśmy do jednej z kawiarenek. Ukrywała się w starej kamienicy. Pięknie, stylowo urządzona serwowała torty pralinki i jeszcze coś z maku nawiązujące do starej tradycji śląskich potraw. Wybrałyśmy to ostatnie. Był to bardzo smaczny deser zrobiony z mielonego maku i serwowany z ajerkoniakiem. Posilone mogłyśmy dalej wędrować i podziwiać miasto położone na dwóch brzegach rzeki. Myślę, że łasuchowanie jest bardzo ważnym elementem zwiedzania, a niektóre smaki pozostają w pamięci i długo będą kojarzyły się z danym miejscem. Tak też jest z makowym deserem z Görlitz. Nacieszyłam też oczy pięknymi drzewami były: palmy ;), moje ulubione dęby kolumnowe, drzewo, które od niedawna bardzo intryguje mnie - glejdiczja i kilka innych.
To "dwu"-miasto jest na prawdę ciekawe
OdpowiedzUsuńProszę sobie wyobrazić, że to, co pokazałam na blogu, to był tylko taki krótki rekonesans. Miasta na tyle mnie zaciekawiły, że na pewno tam wrócę. Przygotowuję jeszcze dwa wpisy z tego rekonesansu i już zapraszam do lektury.
Usuń