piątek, 5 listopada 2021

Spotkanie z Mistrzem - wernisaż wystwy prac Henryka Krakowiaka

 

W deszczowy i wietrzny dzień wybrałam się do Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Zielonej Górze na wernisaż wystawy prac Henryka Krakowiaka. Pretekstem do przygotowania tej wspaniałej ekspozycji malarstwa, rysunku i ceramiki były 80 urodziny i 55 lecie pracy zawodowej artysty związanego z Zieloną Górą i Świdnicą. Na zewnątrz listopadowy wiatr miotał kroplami deszczuna wszystkie strony, a w galerii, w przesympatycznej i ciepłej atmosferze czekało na mnie spotkanie z niezwylke skromnym Jubilatem i doskonała lekcja malarstwa.
Już w korytarzu prowadzącym do galerii po zainteresowały mnie rysunki i grafiki. Pierwsza praca, którą  dostrzegłam to było drzewo naszkicowane wprawną ręką Pana Krakowiaka. „Drzewo! Dawno nie rysowałam drzew, a przecież to od nich zaczęło się moje rysowanie” - pomyślałam. Potem, idąc dalej dostrzegłam  na jednej ze ściam przepiękne kolorowe ceramiki. Wisiały tam trochę jakby na przekór pochmurnej jesiennej pogodzie. Przyciągały jak magnes. Zauważyłam, że nie tylko ja pobiegłam do nich zaraz po wejściu do sali. Nie chcąc zawracać głowy Jubilatowi, zapytałam o te prace Panią Paulinę Szewczyk Dyrektorkę GOK w Świdnicy – współorganizatorkę tej niezwykłej wystawy. Objaśniła mi sekrety szkliwienia ceramiki, różnorodność zastosowanych przez Pana Henryka technik. Mogłam teraz dosłownie dotknąć prac, które niezwykle inspirują i cieszą oczy. „Szkło, ceramika, szkliwienie, to wszystko jeszcze przede mną” – taka myśl pojawiła się w mojej głowie. Ale po kolei, najpierw muszę  wrócić do podstaw, popracować nad kompozycją i barwą. Uważnie przyglądałam się obrazom Pana Henryka,  próbując zgadnąć jak powstawały, jak trzymał pędzel w dłoni. Stanęłam przed jednym z nich i  wpatrywałam się dłuższą chwilę. Przedstawiał pochyłe drzewo. Może w końcu odważę się mieszać różne barwy, plątać odcienie, a nie wykładać je pędzlem, takie jakie są w tubce. Może w końcu kiedyś dotrze do mnie, że obraz to nie jest zdjęcie, to nie kopia tego, co widzę. Myślę, że malując dobrze założyć przysłowiowe różowe okulary i spojrzeć na świat inaczej. Warto też, to co widzę, spróbować zabarwić całą paletą emocji, wyrazić je  kolorami. Takie myśli i wrażenia platały się po mojej głowie. Przyglądałam się chwilę Panu Henrykowi rozmawiającemu ze swoimi gośćmi, niesamowity człowiek. Mam nadzieję, że będę mogła jeszcze trochę nauczyć się od niego. Wszystkiego najlepszego Panie Henryku!






















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz