czwartek, 11 listopada 2021

Kliczkowskie spacery

Latem 2019 roku brałam udział w nocnym zwiedzaniu Zamku Kliczków. Podczas spaceru po zamkowych wnętrzach pomyślałam, że jest to miejsce, które wato będzie ponownie odwiedzić. Przeczuwałam też, że w Kliczkowie, oprócz zamku, znajdę jeszcze inne atrakcje. Minęło trochę czasu i gdy tylko nadarzyła się okazja, wybrałyśmy się z Olą na wycieczkę. Z ogromną ciekawością odkrywałyśmy piękno Kliczkowa i okolicy. Mały rekonesans po parku  zakończył się odkryciem ławeczki nad małym stawem, przypominającym raczej bagienko. Może kiedyś coś napiszę o tej ławeczce. Tuż za ogrodzeniem zamkowego parku rozciągały się Bory Dolnośląskie, niedaleko płynęła Kwisa. Trudno było zdecydować, co najpierw. Czy powędrujemy jedną z pięknych alei prowadzących do lasu, czy wybierzemy drogę wzdłuż Kwisy. Zwyciężyła Kwisa! Nie wiem, co przeważyło: informacja, że w nad rzeką można zobaczyć „Pupę Słonia” i „Dzban”, a może w ogóle sentyment do rzek. Ich bliskość działa na mnie kojąco. Przypominałam też sobie, że już kiedyś byłam nad Kwisą. Towarzyszyła ona moim rowerowym wędrówkom na Pogórzu Izerskim, od Świeradowa po Zamek Czocha. Minęło ponad 10 lat, a wszystko pozostało w mojej pamięci, jakbym tam była wczoraj.
Teraz ponownie szłam wzdłuż brzegu Kwisy i cieszyłam oczy tym co mnie otaczało. Z zamyślenia wyrywały mnie intrygujące ławeczki i piękne drzewa. Przystawałam co chwilę, aby robić zdjęcia. Tak dotarłam do „Pupy Słonia” i „Dzbana”. Cóż to takiego? Formy skalne wyrzeźbione przez rzekę w piaskowcu występującym w okolicach Bolesławca. Nieco dalej były kolejne interesujące miejsca: ruiny pałacu w Osiecznicy i niezwykły fragment rzeki. Kwisa, w tym miejscu, przypominała górski potok, wartki i pełen bloków skalnych. To wszystko podziwiałyśmy z Olą podczas jednego niedługiego spaceru. Ale nie poprzestałyśmy na wędrówce nad rzeką. Na deser był las - przepiękny fragment Borów Dolnośląskich, położony tuż za zamkowym płotem. Najpierw przechodziłyśmy obok niezwykłego zabytku – cmentarza koni. Miejsce to było bardzo wzruszające. Chowano tam ulubione wierzchowce właścicieli zamku. Jest to chyba jedyny taki cmentarz w Polsce. Nasza droga prowadziła przez malowniczy teren, wznosiła się coraz wyżej. W pewnym momencie, w oddali,  między drzewami pojawiła się budowla zamku i zauważyłyśmy, że spacerujemy na wysokości zamkowej wieży. Co chwilę przystawałam i zachwycałam się pięknymi dębami. Wędrowałyśmy dalej i dalej, aż żal było wracać...Pozostał mały niedosyt i ciekawość - co jest na drugim brzegu rzeki i pytanie jak zejść ze stromej skarpy za zamkiem, aby z innej perspektywy spojrzeć na rzekę.


 


































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz