Podczas
kilku wizyt w zrewitalizowanym Parku Książęcym w Zatoniu szukałam swojego
miejsca i swojej ławeczki. Chodziłam po odnowionych alejkach, zaglądałam w
różne zakątki i znalazłam!
W altance postawionej na kopcu, wzorowanej na tej, która powstała za czasów
Doroty de Taleyrand, ustawiono dwie ławeczki. I to właśnie jedna z nich
przykuła moją uwagę. Był z niej widok na łąkę Joanny (nazwaną na cześć siostry
Doroty) i na pałac. Przyjechałam do Zatonia w piękny słoneczny dzień, ale już z
termosikiem zapowiadającym jesienne chłody. Rozsiadłam się w altance na
wybranej wcześniej ławeczce i wpatrywałam w oś widokową odzyskaną w czasie rewitalizacji. Bohaterkami pierwszego planu tej osi były piękne brzozy. Jeszcze niedawno termin oś widokowa był dla mnie jakimś dziwnym fachowym określeniem.
Ale przy okazji poszukiwań pięknych drzew czytałam dużo o parkach, a
szczególnie o parkach zakładanych przy pałacach i innych rezydencjach. Jest to bardzo
pasjonujący temat i chętnie podzielę się nim przy okazji kolejnego wpisu o
Zatoniu. Po łące, na którą patrzyłam z altanki, spacerowali ludzi. Wyglądali
jak małe kolorowe punkciki na tle zieleni. Do altanki też zaglądało kilka osób.
Zauważyłam, że wchodzący z delikatną niepewnością szukali u mnie potwierdzenia,
czy mogą wejść do wnętrza. Witałam wszystkich uśmiechem, potwierdzając fakt, że
każdy może odwiedzić to piękne miejsce, które w pewnym sensie uznałam za swoje
i zaanektowałam. W Zatoniu od lat czuję się jak u siebie.
Moja ławeczka w altance jest bardzo pogodna i jasna. Róże jeszcze skromne,
niedawno posadzone, ale już nadają temu miejscu niezwykłej delikatności. Czas
tu płynie jakoś inaczej, mocno zahaczając o przeszłość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz