sobota, 21 sierpnia 2021

Tu i teraz

Pamiętam miejsca, które odwiedziłam wiele lat temu, zapamiętałam wiele szczegółów. Moje wspomnienia są jak album ze zdjęciami krajobrazów, pałaców, parków i miast. Pełno w nim obrazów, ale też wypełniają go różne nastroje. Gdy zamykam oczy, mogę wędrować lub jechać rowerem po drogach, które kiedyś przemierzałam, tych niedaleko mojego miasta, albo nieco dalej - w moich ukochanych Górach Izerskich i Karkonoszach. Któregoś dnia, wybrałyśmy się z koleżanką rowerami nad jezioro, przyglądałyśmy się drogowskazom i informacjom, co jeszcze ciekawego jest w tej okolicy. Śmiałyśmy się, że mamy za mało czasu by wszystko zwiedzić i pewnie część zostanie na czas emerytury. Byłam wtedy bardzo zachłanna na poznawanie nowych miejsc.
Teraz mam dużo bliżej do emerytury, ale jakże zweryfikowały się moje plany i marzenia. Często ludzie pytają mnie, gdzie wybieram się rowerem. Oj ciężko przyznać się, że nigdzie nie jadę, że od kilku lat nie byłam na żadnej dłuższej wycieczce. Ktoś inny pyta czy urlop spędzę, jak zwykle w górach i już chciałby dowiedzieć się, na jakie szczyty będę wchodziła.  A ja z pewną nieśmiałością mówię, że na góry to teraz mogę tylko patrzeć. Niewiele jest szlaków, którymi mogę przejść. Jedne są za strome inne za długie. Wiele pytań i dużo niełatwych odpowiedzi.
Niedawno pisałam, że Moja przestrzeń bardzo zminimalizowała się. Przez wiele lat dzieliłam się z Czytelnikami tym, co widziałam i co zachwyciło mnie.  W swoich wpisach nie wspominałam o coraz większych ograniczeniach, o tym, co utrudnia wędrowanie i czasem zabiera całą radość. Od kilku lat walka ze sobą, czasem ból, były nieodłącznym towarzyszem wycieczek. Wydawało mi się, że im bardziej walczę tym zwiększa się szansa na wygraną. Niestety tak nie jest. Przyszedł taki moment, że muszę pożegnać się z wieloma marzeniami. Te rowerowe pożegnałam pięknie – wydając książkę o moich drogach i ścieżkach w Górach i na Pogórzu Izerskim. Ale nie po to ją wydałam. Kiedy trzymałam w rękach moją małą zieloną książeczkę, nie przypuszczałam, że to będzie moment, gdy w zasadzie przestanę jeździć na swojej Czerwonej Piękności, a jednak …
Jeszcze niedawno miałam poczucie wielkiej straty, z żalem patrzyłam wstecz, wyliczałam wszystko to, co już nie wróci, co już nie dla mnie.  Zazdrościłam innym, którzy w pełni sił cieszą się swoimi wędrówkami. Zastanawiałam się, co by było gdyby, szukałam winy w sobie, w innych i w okolicznościach.  A potem zadawałam sobie pytanie: o czym mam pisać na blogu skoro tak niewiele zwiedzam, nie poznaję nowych miejsc. Czym mam dzielić się z moimi Czytelnikami?
Może właśnie tym, że postanowiłam, że będę dalej pisać i szukać ciągle nowych inspiracji. Tym, że w mojej przestrzeni pojawił się jeszcze jeden wymiar – duchowy. I to właśnie dzięki poszukiwaniom i doświadczeniom duchowości ingacjańskiej poczułam się uwolniona od poczucia straty. Nie działa to jak dotknięcie czarodziejskiej różdżki. Cały czas uczę się inaczej patrzeć na wszystko, co przeżyłam.  Może jak na pewien, zakończony rozdział książki mojego życia, po którym będą następne. Uczę się bycia wdzięczną Bogu za to, czego doświadczyłam.  Za wycieczki i talent, który umożliwił mi opisywanie ich i wydanie książki, za umiejętność malowania, która daje mi wiele radości. Za uwolnienie od poczucia straty i tkwienia w przeszłości. Uczę się okazywania wdzięczności wszystkim ludziom, którzy wspierali i nadal wspierają mnie na tych, czasem niełatwych, ścieżkach.
Staram się patrzeć z innej perspektywy: być bardziej tu i teraz i dostrzegać to, co jest dobre w mojej teraźniejszości. Nie przestanę dzielić się z Wami moją przestrzenią.  Postaram się zaglądać w różne ciekawe miejsca i do zdjęć, które zalegają jeszcze w komputerze się i pisać o tym, co mnie porusza.









3 komentarze:

  1. Marysiu, dałaś mi do myślenia kiedy czytałam Twój wpis. Muszę dokładnie zweryfikować swoje
    rozważania.Dobrze Napisałaś trzeba żyć tu i teraz, korzystać z tego co jest w naszym zasięgu. Dlatego cieszę się, że masz nowe plany. Maluj w dalszym ciągu tak fajnie optymistyczne obrazy. Pozdrawiam Cię cieplutko i serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromnie się cieszę że tym co napisałam zainspirowałam Ciebie do przemyśłeń. Tu i teraz nie jest łatwe, uczę się tego i jestem na początku. Koleżanka znalazła dla siebie warsztaty mindfulness, a ja coś podobnego, ale w duchu chrześcijańskim -rekolekcje ignacjańskie. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  2. Wzruszająca treść od Ciebie. Ociepla innych światy, uczy jak rekompensować ograniczenia. Prawdziwe ciepło. Serdecznie pozdrawiam, K.

    OdpowiedzUsuń