Rośnie
niedaleko Jeleniej Łąki, pochylony w stronę drogi. Schował się w gęstwinie innych drzew i nie widać go zbyt dobrze, ale kłania się wszystkim turystom
wędrującym Starą Drogą Celną. Jeszcze nie ma imienia, ale wiem, że będę do niego wracała podczas każdej wizyty w okolicy. I tak jak znajomego powitam
słowami: Hej, jak się masz? Chociaż drzewo jest niewielkie i niepozorne ma
jednak w sobie to coś, co sprawi, że siedząc w domu, jak ja to mówię na
nizinach, czasem pomyślę o nim z troską: czy przetrwało kolejną zimę, jak poradziło
sobie z burzami i wichurami. Okolica Jeleniej Łąki leży na wysokości około 900 m n.p.m. i panują tam trudne warunki klimatyczne. Zbyt krótkie lato, długa i mroźna zima, duża wilgotność, przymrozki o każdej porze roku, nie sprzyjają rozwojowi roślin.
Gdy spojrzałam pierwszy raz na jarząb, pomyślałam, że może rósł wtedy, gdy Starą Drogą Celną wędrowali strudzeni tragarze
ze szkłem z huty w Orlu, a w piecu stojącej niedaleko Michelsbaudy palił się ogień.
Wyobrażałam sobie, że to skromne drzewo ma ponad 200 lat i zna
wszystkie historie, które jak poranne mgły snują się od lat po okolicy. Może
przechodził koło niego Henri Pytlak - legenda tych gór? Pytlaka wspominam w mojej
książce. Opisuję tam, jak tłumaczyłam koleżance – towarzyszce kilku moich
wycieczek, że Henri Pytlak to imię i nazwisko przyrodnika, na którego cześć nazwano szczyt po
czeskiej stronie Gór Izerskich. Wspominam, że dopiero podczas wizyty u naszych sąsiadów, dowiedziałam się, że szczyt Pytlackie Kamienie nie upamiętnia przyrodnika, ale kłusownika. Niedawno przeczytałam o nim kilka ciekawych informacji. Podobno był francuskim żołnierzem, który zdezerterował w góry podczas walk toczących się w okolicy w XIX wieku. Polował na najlepszą zwierzynę, ale gdy któregoś dnia spotkał, poszukującego go, gajowego Jana z Jizerki, darował mu życie. Niestety gdy się ponownie spotkali Jan nie postąpił tak samo, zabił kłusownika.
Tak sobie często myślę o moich ulubionych Izerach: tyle jest tam miejsc niezbadanych i tak wiele
tajemnic. Może piękny jarząb przy Starej Drodze Celnej powinnam nazwać "Drzewem
tajemnic".
Henri Pytlak w "Chacie Jizerce" zdjęcie z 2014 roku |
Zaskoczyłaś mnie nie tylko tym, że tak zadziwiająco piszesz o wędrówkach po Górach Izerskich, ale swoją książką. Sprawdziłam jest w naszej bibliotece może uda mi się wypożyczyć. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBardzo cieszę się, że zaciekawiła Cię moja książka. W 2018 Książnica Karkonoska zaprosiła mnie na spotkanie autorskie. Czułam się zaszczycona i ucieszona tą propozycją. Życzę miłej lektury :)
Usuń