Wybrałam się dziś do Zatonia, nacieszyć oczy kwitnącym czosnkiem niedźwiedzim. W parku rozpoczęły się prace rewitalizacyjne. Oglądałam moje ulubione drzewa. Grab „Staruszek” i kilka innych zostały ubrane w spódniczki z desek. Dziwnie prezentowały się w tej budowlanej stylizacji. Park wyglądał jakby przeszedł tam jakiś kataklizm. Park to organizm, który żyje i pewnie też czuje każdą swoją gałązką i liściem. Ciekawa jestem jak odnajdą się moje ulubione drzewa w nowej przestrzeni. Może będzie tak jak to u mnie czasem bywa, że dopiero z ogromnego bezładu i zamętu powstaje coś pięknego. Szkoda, że w Zatoniu nie ma tablicy ilustrującej założenia projektu rewitalizacji. Wszystkim miłośnikom tego miejsca byłoby lżej na duszy.
Rozsiadłam się na jednej z moich ulubionych ławeczek koło fontanny i zamyśliłam się. Zatonie cały czas jest dla mnie niezwykłym miejscem. Łączy ze sobą wiele wymiarów Mojej przestrzeni. Są tutaj ruiny pałacu, które pomimo zniszczenia mają w sobie coś pięknego. Mogę do woli przechadzać się w towarzystwie pięknych drzew. Mam też tutaj swoje stylowe ławeczki pełne zadumy. Przyglądałam się otoczeniu i zauważyłam, że odsłonił się widok na drzewo, które przez wiele lat było schowane w gąszczu innych. Buk Parasolka zyskał sporą przestrzeń. Będzie mógł śmiało wypuszczać długie zwisające gałęzie i sięgać nimi aż do ziemi. Zaniepokoiła mnie jednak wielka szrama na jego pniu, długa i głęboka. Podziwiam drzewa, które pomimo jakiegoś zniszczenia, złamania uparcie rosną jakby chciały pokazać, że można. Mam nadzieję, że ten Buk Parasolka zostanie uratowany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz