Czasem
pyszny Darjeeling traci swój zaczarowany smak. Nie pisałam Wam, że uwielbiam ten
gatunek herbaty, a szczególnie Darjeeling, zbierany na wiosnę - z
pierwszego zbioru. Listki herbaty wpatrzone w potężne himalajskie szczyty
zabierają ze sobą w dalekie kraje delikatny aromat rozkwieconej łąki. Dla mnie
to napój na specjalne okazje. Niestety czasem traci swój zaczarowany smak, a
w głowie huczą emocje i wybuchają jak groźne pociski. To znak, że trzeba
koniecznie poszukać ławeczki. Zawsze się jakaś znajdzie.
Wypatrzyłam jesienią całkiem wygodną i w odpowiednim
miejscu – w Świnoujściu przy jednym z obiektów Twierdzy Świnoujście. Teraz
będzie ona doskonała na małą wojnę w głowie. Forty schowane są w pięknym nadmorskim
parku i miejsce jest z pozoru spokojne, ale wystarczy, włączyć wyobraźnię…
Przez moment poczułam
się jak żołnierz, który kiedyś stacjonował w Twierdzy, otoczony murami, zamknięty, zawzięcie broniący swoich racji, a przy okazji, trzymający innych na muszce,
żeby za blisko nie podeszli. Może dobrze byłoby schować się na dłużej w takim forcie? Tak, tylko
nie wiedziałabym, nie czułabym, że nad głową szumią drzewa, ptaki śpiewają, wiatr wieje,
słońce wschodzi i zachodzi codziennie tak samo, choć zawsze inaczej. A przede
wszystkim nie zauważyłabym, że po parku chodzą ludzie, nieznajomi, ale piękni w
tej swojej anonimowości. To nie jest dobry pomysł, bo w bunkrze jest zimno
i ciemno, a ja kocham ciepło, światło, jasność i zieleń. Na moje szczęście ktoś
poczciwy postawił pod drzewem ławeczkę z widokiem na fortyfikacje. Mogę na niej usiąść i w otoczeniu pięknej
zieleni nabierać dystansu, do wszystkich obwarowań i bunkrów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz