Każdy pretekst jest dobry, aby przyjechać do Zatonia. Tym razem
zachęciła mnie wystawa Karkonoskich Aniołów Staroskrzydłych, wykonanych ze starych
desek przez Panią Beatę Makutynowicz. Poza tym od dawna marzyłam o tym, aby pojechać do Zatonia, gdy spanie śnieg. Wszystko pięknie skomponowało się: do
otulonego białym puchem Zatonie, przyleciały na chwilę Anioły z Karpacza. Niezwykłe,
każdy z nich coś opowiada i każdy ma na pewno jakąś historię jak deska, z
której został zrobiony. Przyglądałam im się uważnie, wyobrażając sobie jak
artystka je tworzy: wybiera stare deski, zastanawia się, jaki Anioł z nich
powstanie. Potem docina, układa, mocuje. Skrzydła już są, a jeszcze włosy, jasne
ze sznurka albo rude z miedzianego drutu. Wyszłam z przytulnej oranżerii na
krótki spacer po parku. Patrzyłam jak śnieg przyozdobił drzewa, podkreślił
cieniutką smużką gałęzie, rozjaśnił. Minęło lato, odeszła jesień i zniknęły z
parku radosne kolory. Wszędzie dookoła dominuje
szarość, biel i czerń. Takie proste. Może warto popróbować czarno-białej fotografii.
Pomyślałam o mojej „Zorce”, która leży nieużywana. Jednak chłód nie jest
łaskawy dla staruszki, dlatego muszę poczekać na cieplejsze dni
i znaleźć kogoś, kto wywołuje analogowe zdjęcia. Trochę wyszłam z wprawy,
zapomniałam jak ustawia się przesłonę i czas naświetlania. Wszystko będę
musiała sobie powtórzyć. Może to takie wyzwanie na przyszły rok?
Cieszę się, że dosłownie kilka kilometrów od mojego domu jest Zatonie -
niezwykłe miejsce, które za każdym razem, gdy je odwiedzam, wygląda inaczej.
Pięknie malują to miejsce pory roku. Byłam tu wiosną, latem i jesienią.
Brakowało mi wycieczki zimowej. Kalendarzowa zima jeszcze nie rozpoczęła się, ale pogoda była
dla mnie łaskawa i obsypała park białym puchem.
Miejsca te same ale jakże zmieniają się z porami roku. I to nie tylko przyroda ale i architektura. Ciekawy pomysł na stare deski, dając im drugie życie w tak ciekawej odsłonie - jaką nadała artystka. Zawsze podoba mi się wizja anioła w pracach różnych artystów. Fajna wycieczka była.
OdpowiedzUsuńLubię wracać w te same miejsca i patrzeć, porównywać jak je zapamiętałam, co się zmieniło. Kiedyś przechodziłam koło starego domu, który był rozbierany i widziałam ile wszędzie leżało starych desek - szkoda, że nie doczekały się drugiego życia. Pozdrawiam serdecznie
Usuń