Przez
wiele lat teren był zamknięty i wchodziło się tam przez portiernię, po
otrzymaniu odpowiedniego dokumentu – przepustki. Tak było kiedyś w „Zastalu” – jednym z największych zielonogórskich zakładów.
Niedawno, przechodząc obok zastalowskich budynków, zobaczyłam otwartą furtkę i
obiecałam sobie, że gdy będę tam następnym razem, wejdę i zrobię kilka zdjęć. Po tygodniu wróciłam. Furtka
była otwarta, ale ja postanowiłam zabawić się w paparazzi i „zakradłam się” na
teren dawnej fabryki wagonów przez dziurę w płocie. Nie był to żaden wyczyn, fotografowałam
willę Beuchelta i zauważyłam, że przez tę dziurę będzie po prostu krótsza droga.
Szkoda, że willa Georga Beuchelta - założyciela Fabryki Budowy Mostów oraz Konstrukcji Stalowych jest mocno zaniedbana. W przedwojennych zakładach Beuchelta, budowano hale, maszyny rolnicze, wagony, a przede
wszystkim mosty. To tu powstawał
wrocławski Most Grunwaldzki, dużo skromniejszy w Cigacicach i wiele innych
łączących brzegi Odry. Georg Beuchelt był też bardzo zasłużony dla rozwoju Zielonej
Góry. W powojennym „Zastalu” pracowali moi rodzice, kilka razy byłam u nich
i teraz podczas wędrówki po zakładzie zastanawiałam
się, czy poznam ich miejsca pracy, odnalazłam je! Z wielkim sentymentem snułam się zaglądając w różne zakamarki. Przypominałam sobie rozmowy rodziców, ile i jakich wagonów tutaj produkowano. Minęłam ogromny
komin, z wielką uwagą oglądałam go z różnych stron. Dalej były wielkie
hale, ogromne suwnice. Wszystko jak dawnej, tylko zakład stał częściowo
opustoszały. Niektóre budynki były zagospodarowane przez jakieś firmy. W jednym
przeprowadzano właśnie remont. Zaciekawiła mnie tam balustrada schodów i drzwi
wejściowe ozdobione cegłą, ale nie wchodziłam do środka, żeby nie przeszkadzać w pracach. Niewiele zostało z dawnej fabryki Georga Beuchelta, a później, po wonie Zaodrzańskich Zakładów Przemysłu Metalowego „Zastal”.
Wychodziłam już „normalnie” przez
furtkę i moją uwagę przykuło ciekawe drzewo rosnące obok willi. Wyglądało
trochę jak wyrośnięty sumak octowiec, ale to nie był sumak. Odszukałam już nazwę
tego drzewa. Jest to dobry pretekst, aby wrócić do „Zastalu”.
Interesujące miejsce jak widać tylko wspomnienia wkrótce zostaną.
OdpowiedzUsuńIleż to dużych zakładów znikło i znika z mapy przemysłowej naszego
kraju.
Dlatego warto robić zdjęcia, żeby chociaż coś zostało. Pozdrawiam serdecznie
Usuń