Od
wielu lat szkło fascynuje mnie, jako materiał, z którego wykonane są różne
piękne przedmioty. Któregoś dnia podczas
jednej z wizyt w Galerii Sudeckiego Centrum Kultury i Sztuki pomyślałam sobie,
że chciałabym „pobawić się” szkłem, spróbować coś z niego zrobić, cokolwiek!
Wydawało mi się, że z tym marzeniem będę musiała czekać aż do kolejnego wyjazdu
do Szklarskiej Poręby. Nie spodziewałam się, że coś atrakcyjnego znajdę w Zielonej
Górze. A jednak znalazłam! Zapisałam się na warsztaty organizowane przez BasoLeArt Glass i tak poznałam Olgę – właścicielkę, kobietę pełną pasji i słońca.
Szkło jest jej wielką miłością i mogłaby opowiadać o nim godzinami. A ja
mogłabym godzinami słychać.
Czas spędzony w pracowni były dla mnie fantastyczny. Wykonałam swój pierwszy
szklany przedmiot i dowiedziałam się bardzo dużo o szkle. O jego historii i różnych
metodach pracy z tym delikatnym tworzywem. Moi drodzy jak będziecie mieli
chwilkę czasu, poszukajcie w internecie informacji o tym, kiedy i jak powstało
szkło. Towarzyszy ono człowiekowi od kilku tysięcy lat, ale tak naprawdę nie
wiemy, kiedy człowiek „zaprzyjaźnił się ze szkłem”. Nie ma ono swojego
wynalazcy, są znaleziska archeologiczne, ciekawe historie, legendy. Jedną z
tych legend usłyszałam od Olgi.
Jakie
jest szkło? - Dobrze wiecie, że jest kruche, a gdy naciskamy je palcem czujemy
jego twardość. Ten niezwykły materiał charakteryzują dwie z pozoru sprzeczne
cechy. Znamy wiele rodzajów szkła widzimy je w naszej codzienności i jest wiele
metod pracy z nimi. Metoda, którą pracowałam to fusing, czyli łączenie (w
przypadku szkła – stapianie). Nie byłoby to możliwe gdyby nie wynaleziono
kompatybilnego szkła czyli takiego, które mając różne kolory posiada te same
właściwości jeżeli chodzi o topienie, a później stygnięcie. A skąd te różne
kolory i odcienie? – to też dowiedziałam się od Olgi. Szkło jest barwione poprzez
dodanie do masy szklanej (przy topieniu) związków metali.
Sama praca ze szkłem była dla mnie fascynująca. Gdy popatrzymy na szkło choćby
na szybę w oknie to widzimy gładką taflę. Aby powstało cudo, które widzicie na
zdjęciu tytułowym, trzeba z różnokolorowych tafli wyciąć mniejsze elementy i
podstawę. Właściwie nie wycina się, jak to robimy nożem czy nożyczkami.
Zaznacza się rysę specjalnym narzędziem, a potem wzdłuż tej rysy szkło pęka. Bardzo szybko zauważyłam, że towarzyszy robieniu rysy niesamowity, niepowtarzalny dźwięk.
Ta czynność wcale nie jest prosta, bo szkło bywa charakterne. Jedno pękało
łatwiej, inne było trochę oporne. Żadnej rysy nie da się poprawić, trzeba ją
zrobić raz a dobrze. Nie mając wprawy robiłam wiele kiepskich rys i szkło z trudem
odłamywało się. Moje obserwacje na temat charakteru szkła potwierdziła Olga i doradzała
jak sobie poradzić z krnąbrnymi kawałkami. Podczas pracy rozmawiałyśmy o wielu
sprawach, również o codzienności. Jak ważne jest to, aby otaczać się pięknymi
przedmiotami i, że w nawale różnych obowiązków trzeba szukać czasu na
odpoczynek. Dzięki warsztatom piękne drobiazgi można zrobić samemu. Szukajmy
wokół siebie takich miejsc, gdzie powstaje piękno i ludzi, którzy dzielą się
nim.