Dobrze znam
tę uliczkę, jest tam kilka ładnych domów, ale to nie one będą bohaterami tego
wpisu. Gdy chodziłam do podstawówki, przy
ulicy stał sklep spożywczy – taki „blaszak”. Biegłam do niego, kiedy w „moim”
sklepiku zabrakło śmietany albo masła. Byłam trochę zła, bo wydawało mi się, że
to strasznie daleko. Teraz uliczka jest jakby trochę bliżej, a w miejscu, gdzie
kiedyś był sklep, zauważyłam pusty, ogrodzony teren. I właśnie tam rośnie Krzywulec
– piękna topola biała. Tak myślę, że ona biała, ale sprawdzę to później oglądając liście. Krzywulec wygląda jakby nieustannie tańczył. Może z okien sąsiedniego domu
puszczają jakąś ładną muzykę? A może wiatr tańczy w jego gałęziach? Nie przeszkadza to srokom i wronom, które spoglądały na świat z najwyższych gałęzi, ale nie chciały pozować. Próbowałam zrobić im "ładne" zdjęcia lecz one wystawiały do aparatu swoje ogonki. Trudno, ale i tak cieszę się z kolejnego intrygującego drzewa w mojej kolekcji. Sfotografowałam je, zanim piękna
zielona czuprynka zakryła ciekawy kształt. Na pewno wrócę w tę
okolicę i przy okazji odwiedzin u Krzywulca, sfotografuję dom, który patrzy. Takie
cuda są w mojej Zielonej Górze.
Ciekawie wygląda to drzewo. Drzewa niekiedy jak i ludzie doznają wpływu natury na ich postawę. Lubie obserwować pokrój drzew właśnie zimą lub wczesną wiosną kiedy nie ma jeszcze liści. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej cieszą drzewa niespodzianki, rosnące w miejscu. w którym byłam dziesiątki razy i nie zauważałam ich. Pozdrawiam cieplutko
Usuń