sobota, 30 maja 2020

Spacer nad Jeziorem Myśliborskim


Teraz wszystko dosłownie oszalało zielenią i jest to dobry moment, żeby wybrać się do jednego z wielu niedużych miasteczek na zachodzie Polski i podziwiać jego uroki. 
Odwiedziłam Myślibórz w lutym i miałam okazję pospacerować chwilę nad jeziorem. Dzień był pochmurny, a świat dookoła szarobury, jak to zwykle bywa podczas bezśnieżnej zimy. Na spacerze odkryłam kilka pięknych drzew co wcale mnie nie zdziwiło i maleńką wyspę. Od razu mnie zaintrygowała. Po niewielkim pomoście weszłam na nią i pomyślałam, że jest tam coś tajemniczego. Stanęłam pośrodku wyspy, otaczały mnie drzewa. Głośno szumiały na wietrze. Pewnie od lat powtarzają jakąś historię. Jaką? Przeczytałam niedawno, że odkryto tam ślady grodziska z X wieku. A więc tysiąc lat temu wyspa była domem dla ludzi. Może to o nich opowiadał wiatr w koronach drzew? Myślę, że jeszcze tu wrócę i czegoś ciekawego, dowiem się w Muzeum Pojezierza Myśliborskiego, mieszczącym się w dawnej Kaplicy św. Ducha. Sam budynek muzeum ma interesującą historię... Widziałam też kilka innych, intrygujących zabytków...  Pewnie odnajdę wiatrak, który chciałyśmy z koleżanką koniecznie zobaczyć... Trochę tak jak puzzle układają się informacje o niewielkim miasteczku, do którego przyjechałam na niezwykłe, kobiece rekolekcje prowadzone w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Czym jeszcze zaskoczy mnie Myślibórz, gdy przyjadę tu ponownie? 

















niedziela, 24 maja 2020

Krzywulec




Dobrze znam tę uliczkę, jest tam kilka ładnych domów, ale to nie one będą bohaterami tego wpisu. Gdy chodziłam do podstawówki, przy ulicy stał sklep spożywczy – taki „blaszak”. Biegłam do niego, kiedy w „moim” sklepiku zabrakło śmietany albo masła. Byłam trochę zła, bo wydawało mi się, że to strasznie daleko. Teraz uliczka jest jakby trochę bliżej, a w miejscu, gdzie kiedyś był sklep, zauważyłam pusty, ogrodzony teren. I właśnie tam rośnie Krzywulec – piękna topola biała. Tak myślę, że ona biała, ale sprawdzę to później oglądając liście. Krzywulec wygląda jakby nieustannie tańczył. Może z okien sąsiedniego domu puszczają jakąś ładną muzykę? A może wiatr tańczy w jego gałęziach? Nie przeszkadza to srokom i wronom, które spoglądały na świat z najwyższych gałęzi, ale nie chciały pozować. Próbowałam zrobić im "ładne" zdjęcia lecz one wystawiały do aparatu swoje ogonki. Trudno, ale i tak cieszę się z kolejnego intrygującego drzewa w mojej kolekcji. Sfotografowałam je, zanim piękna zielona czuprynka zakryła ciekawy kształt. Na pewno wrócę w tę okolicę i przy okazji odwiedzin u Krzywulca, sfotografuję dom, który patrzy. Takie cuda są w mojej  Zielonej Górze.  









niedziela, 17 maja 2020

Zwyczajna ławeczka



Od jakiegoś czasu rozglądałam się uważnie i szukałam właśnie takiego miejsca – zwyczajnej ławeczki.  I wreszcie znalazłam! Stała na skraju niewielkiego lasu, nie wyróżniała się niczym szczególnym. Była może ciut za niska i bez oparcia, ale doskonale nadawała się na chwilę relaksu. Posiedziałam na niej przyglądając się otaczającej mnie zieleni i wsłuchując w przepiękny śpiew ptaków. Zwyczajna ławeczka, bez jakiejś ciekawej historii, bez zbyt głębokich przemyśleń. Taka „bezmyślna” i milcząca intrygowała mnie cały tydzień. Wybrałam się do niewielkiego lasu i chciałam zrobić więcej zdjęć, ale ktoś mi „podsiadł” ławeczkę. W sumie to ucieszyłam się, że znalazł się kolejny miłośnik ławeczkowego relaksu.



piątek, 1 maja 2020

Drzewo, które wskazuje kierunek


Poszukiwanie pięknych drzew jest moim ulubionym zajęciem. Miałam do tego okazję podczas wizyty w Myśliborzu. Jezioro Myśliborskie i niewielki park aż kusiły do spaceru. Najpierw zauważyłam piękne okazy rosnące na plaży. Potem, zachęcona widokiem platanów, powędrowałam w głąb parku. Przy platanach rosło niewysokie drzewo, zaciekawiło mnie. „Cóż to za dziwoląg?”- pomyślałam. Gałęzie miało pokręcone i pierwsze skojarzenie, że są one jak słowa napisane nieznanym alfabetem. Potem przypomniała mi się kreskówka sprzed lat – „Ludzik Balum balum”. Ale wyglądało trochę tak, jakby rysownikowi wszystko poplątało się i jego ludzik zawieruszył się w gęstwinie zawijasów. Oglądałam bardzo uważnie moje znalezisko i zastanowił mnie pień. Chyba należał do dwóch różnych drzew o zupełnie innej korze. Na jednym ze zdjęć widać to wyraźnie. Przygotowując ten wpis postanowiłam poszukać kogoś, kto rozwikła zagadkę tego ciekawego drzewa. I tak w trafiłam na stronę Dendrologia Sobolewski  i dobrze trafiłam. Pan Sobolewski oglądając przesłane przeze mnie zdjęcia, z wielkim zaangażowaniem szukał rozwiązania mojej zagadki … i znalazł! Niezwykłe drzewo to wiąz Camperdowni. Ucieszyłam się bo bardzo lubię wiązy! W opisie tej szczególnej odmiany przeczytałam, że jest to drzewko szczepione, a pokrój jego korony ma zwykle kształt parasola. Widocznie wiąz w Myśliborzu miał trochę inny plan. Postanowił nie przypominać jakiejś tam parasolki, ale wskazywać swymi gałęziami kierunek... może jak dojść do jeziora?