Za oknem
kropi deszcz, delikatnie stuka o liście winogron. Otworzyłam szeroko drzwi
balonowe i przypomniała mi się Kićka.
Pierwszy
raz przyszła 18 marca 2012 roku. Wyłożyłam na balkonie „coś z obiadu” dla srok. Zdziwiłam się ogromnie, gdy zobaczyłam, że zamiast ptaków gościł się tam kotek. Zjadł
trochę, zrobił mały slalom między szczebelkami balustrady. Sprawdził czy w rynnie nie ma innych smacznych
kawałeczków, napił się wody i podszedł do drzwi balkonowych żeby się ze mną
przywitać. Tego samego dnia zjawił się
jeszcze raz, chodził po parapecie i zaglądał w okna hipnotyzując mnie wzrokiem.
Nazwałam go Kićka, ale nie wiedziałam czy to kotka, czy kocur. Na pewno był to kot
weekendowy, pojawiał się co jakiś czas, ale zawsze w weekendy. Siadał
przeważnie na parapecie i wpatrywał się we mnie tak długo, aż go zauważyłam. Otwierałam balkon i witałam się, wyciągałam kleszcze i dawałam
coś do jedzenia. Nie jadł wszystkiego, był bardzo wybredny, a najmniej smakowało
mu kocie jedzenie. Po jakimś czasie brzuszek Kićki zaokrąglił się i z trudem
wskakiwała na balkon. Wszystko było jasne – Kićka to kotka i będzie miała
młode. Zniknęła na jakiś czas, a gdy wróciła miauczała więcej i głośniej niż
zwykle, jakby skarżyła się. Nie wiem co stało się z jej kociętami. Przychodziła nieregularnie. Czasem, przed jej
wizytą, miałam sen, w którym zaglądały na mój balkon inne zwierzęta. Raz był to
piękny chart afgański, a innym razem gawron. Nie doszukuję się niczego w snach,
ale te wydawały mi się dziwne tak jak dziwne były odwiedziny Kićki. Koleżanka
mówiła mi, że ona na pewno chce wprowadzić się do mnie. Niestety nie mogę trzymać w domu futrzaków. Jednak bliżej zimy zaczęłam myśleć o jakimś
domku dla kota, postawiłabym go w ogródku. Zaplanowałam zakup niezbędnych
elementów i już byłam gotowa budować taki domek, ale kotka przestała
przychodzić. Nie było jej całą zimę. Martwiłam się jak ją przeżyła, na
szczęście wiosną pojawiła się. Rzadziej zaglądała na balkon, żartowałam sobie,
że pogniewała się, bo nie mogła wprowadzić się do mnie. Minął rok tej niezwykłej znajomości. Czasami widziałam ją w ogrodzie, albo
spacerowała gdzieś w okolicy. Niestety
latem 2013 roku Kićka zniknęła i nigdy więcej nie przyszła. Kilka miesięcy później inny kot wskoczył na balkon i usiadł na
chwilę w oknie, tak jak ona. Zaskoczyło mnie to. Nie wpatrywał się
hipnotycznie, był raczej wystraszony, więc dlaczego przyszedł? Może to któreś z jej kociąt …