Kilkanaście
kilometrów od mojego domu, w Kiełpinie (obecnie dzielnica Zielonej Góry), na
prywatnej posesji, rośnie przepiękne drzewo. Jest stare, ogromne i tajemnicze. Gdy traci liście
mogłoby grać główną rolę w filmie grozy, albo w jakiejś baśniowej opowieści. Odkryłam
je kilka lat temu, późną jesienią, kiedy nadrabiałam zaległości krajoznawcze. Wstyd
się przyznać, że wtedy lepiej znałam tereny wokół Jeleniej Góry, niż okolice
rodzinnego miasta.
Już
podczas mojego pierwszego spotkania z tym drzewem wyczułam, że jest w nim coś
niesamowitego. Na początku myślałam, że to stara lipa, ale znalazłam niesymetryczne
liście, takie ma tylko wiąz. Niewiele wiedziałam o tym gatunku i do dziś nie
jestem pewna czy mój ulubieniec to wiąz polny, czy może szypułkowy. Nigdy też
nie zdobyłam się na odwagę by zapytać właścicieli terenu, co wiedzą o historii
tego pięknego drzewa. Może kiedyś zdecyduję się.
Jest w
tym drzewie coś magnetycznego. Gdy jadę w okolice Kiełpina, za każdym razem
skręcam w boczną drogę i zatrzymuję się koło wiązu. Tłumaczę sobie, że muszę
się napić lub odpocząć. Miałam więc wiele okazji by dokładnie przyjrzeć się drzewu. Oglądałam
dziury w pniu i poplątane gałęzie. Zastanawiałam się czy przypadkiem nie
zobaczę tam czegoś niezwykłego. Opowiadając o moim ulubieńcu mówię, że wygląda,
jakby zamieszkało w nim ze sto skrzatów. Stąd wzięła się nazwa: „Drzewo
Skrzatów”. Zrobiłam mu wiele zdjęć, ale gdy potem oglądałam je w domu, żadne nie podobało mi się. Rzadko tak mam, że
z ponad setki zdjęć nie potrafię wybrać choćby jednego, o którym powiedziałabym
to jest to! Któregoś dnia kiedy przeglądałam zdjęcia, zaciekawił mnie fragment
pnia. Miałam wrażenie, że przysiadł przy nim jakiś stwór i zdrzemnął się. Jestem
pewna, że to jeden ze skrzatów Pewnie tylko udaje, że śpi. Tyle się dzieje w okolicy. U sąsiada szczekają pieski, obok powstał nowy dom i niedługo ktoś w nim zamieszka. Wokół drzewa prawie przez cały rok wędrują młode krowy i byczki, to ich teren. Gdzieś z oddali słychać nawoływania ptaków w rezerwacie "Zimna Woda" i bardzo często odzywają się kruki.
Czy
zdarzyło się Wam wsiąść na rower tylko po to, żeby odwiedzić jakieś drzewo? Dla
mnie to normalne. Kilka razy, po wielkich wichurach, jechałam zobaczyć jak się
miewa stary wiąz, czy wiatr nie połamał rozwichrzonych gałęzi. Któregoś roku
była sroga i długa zima, oj nie mogłam doczekać się, kiedy zobaczę „Drzewo
Skrzatów”. Jechałam zatroskana aby sprawdzić, czy puściło już młode listki.
Od
mojego pierwszego spotkania z tym drzewem minęło już chyba osiem lat i przez
cały ten czas ten piękny wiąz ciągle mnie zachwyca. Oglądałam go wczesną
wiosną, gdy kwitł lub puszczał pierwsze listki. Innym razem byłam tu latem,
kiedy bujna czupryna skrywała wszystkie dziury. Wiele razy zaglądałam jesienią, by jeszcze
raz zobaczyć niezwykłą budowę jego korony.
Kiedyś
obiecałam sobie, że narysuję portrety najpiękniejszych drzew. Zaczęłam właśnie
od "Drzewa Skrzatów" i mam nadzieję, że inne piękne okazy doczekają się podobnych rysunków.
Przed...laty zaprowadziłaś mnie do Drzewa Skrzatów, więc LUBIĘ TO!!
OdpowiedzUsuńJa, STWÓR Który Chętnie Odwiedza - drzewa, miejsca, wspomnienia
To najpiękniejsze drzewo w okolicy.
OdpowiedzUsuń