piątek, 12 czerwca 2015

Drzewo Skrzatów



Kilkanaście kilometrów od mojego domu, w Kiełpinie (obecnie dzielnica Zielonej Góry), na prywatnej posesji, rośnie przepiękne drzewo. Jest  stare, ogromne i tajemnicze. Gdy traci liście mogłoby grać główną rolę w filmie grozy, albo w jakiejś baśniowej opowieści. Odkryłam je kilka lat temu, późną jesienią, kiedy nadrabiałam zaległości krajoznawcze. Wstyd się przyznać, że wtedy lepiej znałam tereny wokół Jeleniej Góry, niż okolice rodzinnego miasta.
Już podczas mojego pierwszego spotkania z tym drzewem wyczułam, że jest w nim coś niesamowitego. Na początku myślałam, że to stara lipa, ale znalazłam niesymetryczne liście, takie ma tylko wiąz. Niewiele wiedziałam o tym gatunku i do dziś nie jestem pewna czy mój ulubieniec to wiąz polny, czy może szypułkowy. Nigdy też nie zdobyłam się na odwagę by zapytać właścicieli terenu, co wiedzą o historii tego pięknego drzewa. Może kiedyś zdecyduję się.
Jest w tym drzewie coś magnetycznego. Gdy jadę w okolice Kiełpina, za każdym razem skręcam w boczną drogę i zatrzymuję się koło wiązu. Tłumaczę sobie, że muszę się napić lub odpocząć. Miałam więc wiele okazji by dokładnie przyjrzeć się drzewu. Oglądałam dziury w pniu i poplątane gałęzie. Zastanawiałam się czy przypadkiem nie zobaczę tam czegoś niezwykłego. Opowiadając o moim ulubieńcu mówię, że wygląda, jakby zamieszkało w nim ze sto skrzatów. Stąd wzięła się nazwa: „Drzewo Skrzatów”. Zrobiłam mu wiele zdjęć, ale gdy potem oglądałam je w domu,  żadne nie podobało mi się. Rzadko tak mam, że z ponad setki zdjęć nie potrafię wybrać choćby jednego, o którym powiedziałabym to jest to! Któregoś dnia kiedy przeglądałam zdjęcia, zaciekawił mnie fragment pnia. Miałam wrażenie, że przysiadł przy nim jakiś stwór i zdrzemnął się. Jestem pewna, że to jeden ze skrzatów Pewnie tylko udaje, że śpi. Tyle się dzieje w okolicy. U sąsiada szczekają pieski, obok powstał nowy dom i niedługo ktoś w nim zamieszka. Wokół drzewa prawie przez cały rok wędrują młode krowy i byczki, to ich teren. Gdzieś z oddali słychać nawoływania ptaków w rezerwacie "Zimna Woda" i bardzo często odzywają się kruki. 
Czy zdarzyło się Wam wsiąść na rower tylko po to, żeby odwiedzić jakieś drzewo? Dla mnie to normalne. Kilka razy, po wielkich wichurach, jechałam zobaczyć jak się miewa stary wiąz, czy wiatr nie połamał rozwichrzonych gałęzi. Któregoś roku była sroga i długa zima, oj nie mogłam doczekać się, kiedy zobaczę „Drzewo Skrzatów”. Jechałam zatroskana aby sprawdzić, czy puściło już młode listki.
Od mojego pierwszego spotkania z tym drzewem minęło już chyba osiem lat i przez cały ten czas ten piękny wiąz ciągle mnie zachwyca. Oglądałam go wczesną wiosną, gdy kwitł lub puszczał pierwsze listki. Innym razem byłam tu latem, kiedy bujna czupryna skrywała wszystkie  dziury. Wiele razy zaglądałam jesienią, by jeszcze raz zobaczyć niezwykłą budowę jego korony. 
Kiedyś obiecałam sobie, że narysuję portrety najpiękniejszych drzew. Zaczęłam właśnie od "Drzewa Skrzatów" i mam nadzieję, że inne piękne okazy doczekają się podobnych rysunków.























2 komentarze:

  1. Przed...laty zaprowadziłaś mnie do Drzewa Skrzatów, więc LUBIĘ TO!!
    Ja, STWÓR Który Chętnie Odwiedza - drzewa, miejsca, wspomnienia

    OdpowiedzUsuń