czwartek, 30 listopada 2023

Czeskie wakacje. Bruntál – krzyżacki zamek i smak chleba



Bruntál jest niewielkim czeskim miasteczkiem położonym na Górnym Śląsku, niedaleko granicy z Polską. Wciśnięty między okoliczne góry, był kiedyś ośrodkiem górniczym. Okazał się doskonałym miejscem na pierwszy nocleg podczas moich czeskich wakacji, na które pojechałam razem z Olą. Każda podróż wzbogaca. Urlop w Czechach był wspaniałym odpoczynkiem i okazją do zwiedzenia wielu pięknych miejsc oraz próbowania różnych smaków, nie koniecznie regionalnych. Przed każdym wyjazdem lubię przeglądać informacje o miejscach, które odwiedzę. I muszę przyznać, że podziwiam blogerów, skrupulatnie opisujących miasta i ich zabytki. Planując wędrówki często inspiruję się tymi wpisami, ale w swoich artykułach skupiam się bardziej na wrażeniach. Na tym, co mnie porusza i co pozostanie we mnie przez długie lata. 
Do Bruntála przyjechałyśmy z Olą późnym popołudniem. Krótki wieczorny spacer po mieście był wspaniałym odpoczynkiem po podróży. Mały rynek, boczne uliczki i powoli zapadający wieczór, wspaniała atmosfera. Takie miasteczka są urocze, a na dodatek wszędzie jest blisko. Nocowałyśmy w hotelu, gdzie czas się zatrzymał w latach 80 i 90 ubiegłego stulecia. Jak czytałam w opiniach niektórzy goście narzekali na niski standard, ja uwielbiam takie klimaty. Kolorystyka i wzornictwo, które niedługo stanie się zabytkiem. Następny dzień rozpoczął się od śniadania i niespodzianki. W koszyczku na pieczywo był chleb z kminkiem! Jak dawno go nie jadłam, to moje wspomnienie z dzieciństwa. Po takiej uczcie przyszła kolej na coś dla oczu i ducha czyli zwiedzanie zamku, który przez wiele lat był siedzibą Krzyżaków, teraz jest tam muzeum. Kto by się spodziewał w takim niepozornym miasteczku takiej historii. Przewodniczka mówiła po czesku tak wyraźnie, że wszystko rozumiałam. Cieszyło mnie to, bo zabytek był przepiękny i warto było posłuchać ciekawych anegdot i opisów sal. Zachwycił mnie ich wystrój. Każda była w innym stylu i z innym przeznaczeniem. Największe wrażenie zrobił na mnie pokój w stylu japońskim wyposażony w misternie wykonane mebelki i komplet do picia herbaty.  Wyobrażałam sobie jak domownicy, a może też ich goście, zasiadają przy przepięknym, sprowadzonym z dalekich krajów, stoliczku i popijają egzotyczną herbatkę. Nawet nie przypuszczałam, że za kilka dni wrócę myślami właśnie do tego wyobrażenia… Dużo pięknych wrażeń pozostało z niewielkiego Bruntála, ale trzeba było ruszać dalej, na południe Czech, zaglądając po drodze do Ołomuńca.





























sobota, 18 listopada 2023

Ławeczka na jesienne zamyślenie

 


Niedawno znalazłam ławeczkę, kolejną do mojej kolekcji, doskonałą na jesienne zamyślenie. Dzień zrobił się zbyt krótki, aby się nim nacieszyć, więc każda chwila na tej ławeczce będzie bezcenna. I chociaż ktoś postawił ją blisko domów, była dla mnie jakby furtką do zaczarowanego ogrodu, innego świata. Wystarczyło zrobić kilka kroków, aby usłyszeć szum wiatru w koronach drzew, szelest spadających liści. Przyglądałam się im uważnie, patrzyłam jak tańczą na wietrze, obracają się i odlatują gdzieś w bok. Później spacerowałam wąskimi ścieżkami obsypanymi kolorami jesieni. Słuchałam szemrania strumyka i nawoływania kruka gdzieś w oddali. Tak, to wszystko w mieście, w niewielkim lesie położonym pomiędzy osiedlami. Zaglądam tu bardzo często i za każdym razem czymś się zachwycam.


















sobota, 11 listopada 2023

Zamek w Mosznej - po prostu trzeba zobaczyć!




Zapraszam Was w podróż w miejsca, w których jeszcze nie byłam. Pierwszą z atrakcją był Zamek w Mosznej położony w województwie opolskim, w powiecie krapkowickim. Zamek to czy pałac, o to jest pytanie! Może rozstrzygnięcie pozostawię znawcom tematu, a sama skupię się na tym, co lubię. Widziałam w internecie zdjęcia tego pięknego zabytku i wreszcie latem miałam okazję go zobaczyć. Budowla pochodzi z XVII wieku. Wielokrotnie przebudowywana łączy w sobie różne style architektoniczne. Podchodziłam do niej coraz bliżej i ogromna ilość wieżyczek robiła niesamowite wrażenie. Jednak moje bystre oko zerkało ciekawie w stronę parku. Każdy pałacowy park to na sto procent mnóstwo pięknych drzew. Bilet wstępu i zwiedzanie komnat, wyznaczone na konkretną godzinę, sprawiło, że te wszystkie przepiękne okazy musiały trochę poczekać. Wędrówka po salach była jak spacer w przeszłość. Nazwiska, daty i wiele szczegółów – nie skupiałam się na nich. Patrzyłam na to, co pozostało po dawnych mieszkańcach i wyobrażałam sobie ich obecność w tym miejscu. Robiłam zdjęcia detalom i drobiazgom, które były elementami wystroju. Nie sposób to wszystko opisać … po prostu trzeba zobaczyć!
Parki mają tą właściwość, że tłumy zwiedzających rozbiegają się tam i jakby znikają. Łatwiej poczuć niezwykłość miejsca i przestrzeń. Kiedyś nie zdawałam sobie sprawy jaka ona jest ważna. Lubię miasto, ale dopiero gdy zaczęłam wyjeżdżać poza teren zabudowany czułam, że bardzo potrzebuję przestrzeni i odpoczynku od ulic pełnych samochodów, gęstej zabudowy. Ludzi pośpiesznie przemieszczających się w różne strony. Zachwycałam się parkiem w Mosznej tak intensywnie, że przestałam robić zdjęcia. Od tego też czasem warto odpocząć. Wsłuchać się w świat dookoła. Z zamyślenia wyrwała mnie piękna muzyka dobiegająca od strony fontanny. Był to spektakl światła, dźwięku i wody.
Opuszczając piękny park wypatrzyłam niezwykłe bramy. Prowadziły do przypałacowych stajni i wyglądały tajemniczo jakby kryło się za nimi nie wiadomo co! Myślę, że wszystkie zabytki mają swoje „nie wiadomo co”. Tyle tam różnych zakamarków i niezwykłej przestrzeni.
Gdy okolicę otula  zmrok i ostatni zwiedzający już dawno wyszli, a goście hotelowi odpoczywają w swoich pokojach, na ostatniej kondygnacji otwierają się niewielkie drzwi i po cichutku … zostawiam Was z tą rozpoczętą historią niech się snuje.