sobota, 27 czerwca 2015

Kićka



    Za oknem kropi deszcz, delikatnie stuka o liście winogron. Otworzyłam szeroko drzwi balonowe i przypomniała mi się Kićka.
Pierwszy raz przyszła 18 marca 2012 roku. Wyłożyłam na balkonie „coś z obiadu” dla srok. Zdziwiłam się ogromnie, gdy zobaczyłam, że zamiast  ptaków gościł się tam kotek. Zjadł trochę, zrobił mały slalom między szczebelkami balustrady. Sprawdził  czy w rynnie nie ma innych smacznych kawałeczków, napił się wody i podszedł do drzwi balkonowych żeby się ze mną przywitać.  Tego samego dnia zjawił się jeszcze raz, chodził po parapecie i zaglądał w okna hipnotyzując mnie wzrokiem. Nazwałam go Kićka, ale nie wiedziałam czy to kotka, czy kocur. Na pewno był to kot weekendowy, pojawiał się co jakiś czas, ale zawsze w weekendy. Siadał przeważnie na parapecie i wpatrywał się we mnie tak długo, aż go zauważyłam. Otwierałam  balkon i witałam się, wyciągałam kleszcze i dawałam coś do jedzenia. Nie jadł wszystkiego, był bardzo wybredny, a najmniej smakowało mu kocie jedzenie.  Po jakimś czasie  brzuszek Kićki zaokrąglił się i z trudem wskakiwała na balkon. Wszystko było jasne – Kićka to kotka i będzie miała młode. Zniknęła na jakiś czas, a gdy wróciła miauczała więcej i głośniej niż zwykle, jakby skarżyła się. Nie wiem co stało się z jej kociętami. Przychodziła nieregularnie. Czasem, przed jej wizytą, miałam sen, w którym zaglądały na mój balkon inne zwierzęta. Raz był to piękny chart afgański, a innym razem gawron. Nie doszukuję się niczego w snach, ale te wydawały mi się dziwne tak jak dziwne były odwiedziny Kićki. Koleżanka mówiła mi, że ona na pewno chce wprowadzić się do mnie. Niestety nie mogę trzymać w domu futrzaków. Jednak bliżej zimy zaczęłam myśleć o jakimś domku dla kota, postawiłabym go w ogródku. Zaplanowałam zakup niezbędnych elementów i już byłam gotowa budować taki domek, ale kotka przestała przychodzić. Nie było jej całą zimę. Martwiłam się jak ją przeżyła, na szczęście wiosną pojawiła się. Rzadziej zaglądała na balkon, żartowałam sobie, że pogniewała się, bo nie mogła wprowadzić się do mnie. Minął rok tej niezwykłej znajomości. Czasami widziałam ją w ogrodzie, albo spacerowała  gdzieś w okolicy. Niestety latem 2013 roku Kićka zniknęła i nigdy więcej nie przyszła.  Kilka miesięcy później inny kot wskoczył na balkon i usiadł na chwilę w oknie, tak jak ona. Zaskoczyło mnie to. Nie wpatrywał się hipnotycznie, był raczej wystraszony, więc dlaczego przyszedł?  Może to któreś z jej kociąt …









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz