poniedziałek, 18 sierpnia 2025

Krakowskie witraże – ciąg dalszy

 


Piękne wnętrze Jamy Michalika

Zamówiłam kawę i usiadłam na chwilę, żeby poczuć atmosferę tego niezwykłego miejsca. Skupiłam się na witrażach wykonanych według projektu Henryka Uziębły, ale co chwilę moja uwagę przyciągały niezwykłe detale zdobiące Jamę.  Wymieniłam kilka grzecznościowych zdań z sympatyczną kelnerką i usłyszałam wiele ciekawych informacji o historii i współczesności lokalu. Tak, każdy drobiazg, na który patrzyłam to dzieło, które powstało wiele lat temu. Zachowane do dzisiaj jest niemym świadkiem wszystkich niezwykłych spotkań, które odbywały się w Jamie Michalika.















Uważniej przyglądałam się kamienicom i witrynom sklepowym z nadzieją, że może jeszcze coś ciekawego wypatrzę. Nie myliłam się, znalazłam pewien współczesny drobiazg.



Bazylika św. Franciszka – Witraże i polichromie Stanisława Wyspiańskiego.

Weszłam tylko na chwilkę. Witraż Bóg Ojciec, który chciałam zobaczyć był w remontowanej części kościoła. Zachwycające kwiaty na witrażach współgrały z polichromiami na ścianach. Wyspiański - najsłynniejsze jego dzieła były właśnie przede mną. Piękno i historia.

 











Muzeum Witrażu - dawny Krakowski Zakład Witrażów S.G. Żeleński

Muzeum to funkcjonująca od 1902 roku pracownia. Podczas zwiedzania można zobaczyć wszystkie etapy powstawania witraży. Byłam w miejscu, gdzie wprawne ręce witrażystów zamieniają projekty malarzy w szklane arcydzieła. To tutaj powstały witraże, które oglądałam podczas krakowskiej wędrówki. To tutaj dowiedziałam się, że postacie, kolorowe motywy czy inne wzory na witrażach, które wcześniej podziwiałam, nie zostały tak po prostu namalowane. Wykonano je nakładając barwniki i wypalając szklany element czasem kilkukrotnie, żeby uzyskać pożądany efekt. Część pomieszczeń zajmuje ekspozycja dzieł, na które można spojrzeć z bliska i podziwiać kunszt ich twórców.

    

                                                 



















niedziela, 17 sierpnia 2025

Wrocław na chwilę


Kilka lat układałam plan zwiedzania Wrocławia, ciągle dochodziły nowe elementy, miejsca, o których gdzieś przeczytałam. Wędrowałam zgodnie z ułożoną trasą. Lubię takie uporządkowanie, ale na brak niespodzianek nigdy nie narzekam. Tym razem wystarczyło, że chwilę dłużej posiedziałam na jednej z ławeczek koło starego kościółka w Parku Szczytnickim, bo przecież uwielbiam ławeczki. Okazało się, że mogę zwiedzić zabytek zamknięty w środku tygodnia, Dzięki uprzejmości pana, który akurat przyszedł ratować stare drewno przed mrówkami mogłam zwiedzić wnętrze kościółka, wysłuchać audioprzewodnik. Na koniec mojej wizyty dostałam w prezencie książkę, kryminał oparty na faktach. Jego akcja rozgrywa się w odległych latach PRL-u. Kościółek odegrał w tej historii bardzo ważną rolę.
 
„Tajemnica starego kościółka” Jerzy Edigey
Wróciłam do domu z planami na kolejną wycieczkę i wieloma pytaniami. Co łączy monumentalną Halę Stulecia z maleńkim budynkiem przy Fosie Miejskiej? Czy barkowa Aula Leopoldina ma coś wspólnego z Opactwem w Lubiążu?  

Modernizm i Park Szczytnicki


















Kościółek w Parku Szczytnickim - Otwarta Przestrzeń Kultury
















Dawny klasztor







 Miasto z innej perspektywy 







Barok