Jesienny
spacer brzegiem morza - przepiękne chwile zatrzymane w kadrze. Przyglądałam się wtedy ptakom kąpiącym się w morzu. Nie zwracały uwagi na ciekawskie oczy. Widok
pluskających się mew nie dziwił mnie, ale wrona?! Zrobiłam jej całą sesję
fotograficzną. Do ptasiego towarzystwa
dołączył długonogi ptaszek – szlamik i sympatyczna gąska, która unikała spotkania z obiektywem. Nieco dalej fale wyrzuciły meduzę, pamiętam że w dzieciństwie zbierałam to dziwne stwory do małego wiaderka i wypuszczałam tam gdzie fale były mniejsze. Próbowałam sobie przypomnieć kiedy ostatnio chodziłam po plaży, oj dawno temu, bo ja uparcie od wielu lat, gdy planuję urlop, wybieram górskie okolice.
Morze
to ogromna przestrzeń, w którą można patrzeć godzinami, wsłuchując się w szum fal i zachwycać się. Często w tej niezwykłej przestrzeni, gdzieś w oddali, na linii horyzontu, pojawia się statek. Potem przybliża się powoli i dostojnie pozując do zdjęć. Piękne to nasze morze! Przeglądam teraz te fotografie i przyznam, że
nie myślałam, że statki tak wspaniale prezentują się. Są jakby naturalną częścią
nadmorskiej przestrzeni, podobnie jak latarnia morska - piękna, murowana z cegły, czy Stawa Młyny - stary znak nawigacyjny w kształcie wiatraka, bardzo charakterystyczny. Często pokazywany na zdjęciach ze Świnoujścia. Miasto położone jest na wyspach. Pomiędzy dwoma największymi kursują promy - Bieliki. Płynęłam
nim kilkakrotnie i sprytnym okiem „Nikosia” oglądałam detale. Powędrowałam
też na terminal promowy. Zacumowane ogromne promy kusiły rejsami do Skandynawii. Przypomniała mi się moja podróż na Bornholm i do
Danii w latach 90 ubiegłego wieku. Zdjęcia robiłam wtedy analogowym aparatem, starą
Zorką. Mogłabym spróbować odtworzyć je w wersji cyfrowej i opisać te moje wojaże.
Myślę, że powstałaby ciekawa opowieść.