piątek, 24 marca 2017

Dolina Odry – niezwykły widok na Górzykowo i Cigacice



Wybrałam się kiedyś na piękną rowerową wycieczkę, aby zobaczyć co jest po drugiej stronie Odry. Pomysł tego wyjazdu podsunęli mi sąsiedzi. Od tej wycieczki minęło prawie sześć lat, jednak pamiętam wszystko jakby to było wczoraj. Dobrze, że mam pamięć do pięknych krajobrazów i zdjęcia. Nie są one dobrej jakości, jak te, które teraz robię „Nikosiem”. Widać też na nich błąd spowodowany uszkodzeniem aparatu. Pokazują jednak moją rowerową historię i piękne miejsca, które kiedyś miałam szczęście zobaczyć.
Wyruszyłam jak zwykle w niedzielę rano. Przemknęłam szybko przez miasto i dojechałam do Starego Kisielina. Teraz jest on częścią Zielonej Góry. Zatrzymałam się przy frontowej ścianie budynku. Była to jedyna ściana tego domu. Stała wyremontowana, umocniona i intrygowała pięknymi, okrągłymi wnękami okien. Nieco dalej był pałac. Kiedyś mieściło się tam Archiwum Państwowe. Brama była zamknięta i nie mogłam wejść do środka. Może kiedyś uda mi się tam zajrzeć. Minęłam Nowy Kisielin, potem Droszków i musiałam przystanąć przy wierzbach. Chwilę patrzyłam na niezwykłe, piękne, rozłożyste drzewa. Na pewno zasługują na osobny wpis na blogu. Dojechałam do Łazu – teraz wstąpiłabym do Winnicy Miłosz. Polubiłam to miejsce. Sześć lat temu jeszcze go nie znałam, więc jechałam dalej, do Zaboru zobaczyć piękny pałac. Wtedy prezentował się dużo gorzej. Od roku cieszy oczy nową elewację. Niedawno czytałam, że część pałacu będzie udostępniona turystom. No wreszcie! Z Zaboru wyruszyłam do Milska i promem przez Odrę do Bojadeł. Podziwiałam park i zrobiłam kilka zdjęć pałacu. Mam nadzieję, że niedługo będę mogła zobaczyć jego wnętrza. Odwiedziłam Klenicę, szybko znalazłam Pałac Myśliwski Radziwiłłów. Zatrzymałam się też w Trzebiechowie, aby podziwiać kolejny pałac. Mieściła się w nim szkoła. Byłam już coraz bliżej celu, blisko Odry. Po chwili zobaczyłam Górzykowo i Cigacice malowniczo położone na brzegu rzeki. Właśnie dla tego widoku przejechałam te kilometry odwiedzając po drodze wszystkie możliwe pałace. Tamtego dnia pogoda nie rozpieszczała mnie. Nie mam więc zdjęć tego pięknego miejsca. Może trzeba będzie tutaj wrócić w piękną pogodę, z moim "Nikosiem". Chmury były nieodłącznym towarzyszem tej wycieczki, gdy przejechałam przez most w Cigacicach, zaczęło padać i w deszczu wróciłam do domu. 
Na zdjęciu tytułowym - Obrzyca koło Górzykowa.

Stary Kisielin
Stary Kisielin
Pałac w Starym Kisielinie
Wierzby za Droszkowem 
Wierzby za Droszkowem
Pałac w Zaborze 
Pałac w Zaborze  
Park przy Pałacu w Bojadłach 
Pałac w Bojadłach 
Pałac Myśliwski Radziwiłłów w Klenicy
Pałac w Trzebiechowie
Pałac w Trzebiechowie
Pałac w Trzebiechowie
Pałac w Trzebiechowie
Droga do Górzykowa 
Widok na Cigacice od strony Zielonej Góry

piątek, 17 marca 2017

Wizyta u Anioła Stróża w Brzeźnicy 20.09.2009


Wyciągam „z szuflady” zdjęcia i przypominam sobie moje rowerowe wycieczki sprzed lat. Oglądam piękne okolice Zielonej Góry i powraca garść przeróżnych wspomnień.
Pamiętam, że podczas jednej z wycieczek zaintrygowała mnie rzeźba Anioła na budynku plebani w Brzeźnicy. Lubię wracać w te same miejsca, aby dokładniej im się przyjrzeć. W kolejny piękną niedzielę pojechałam więc do Anioła Stróża umieszczonego nad drzwiami plebanii. Często rozmawiam ze spotkanymi aniołami, tego też poprosiłam o wsparcie w kilku sprawach. Niełatwe to było zadanie, ale po latach widzę, że doskonale się z niego wywiązał.   
Przy okazji tej wycieczki zobaczyłam wiele pięknych miejsc w okolicy. Przed Brzeźnicą rosły wierzby, wspaniałe jak u Edwarda Hartwiga. Nie ma ich zbyt dużo w mojej okolicy, wiec przez chwilę cieszyłam oczy ich widokiem. Przejeżdżałam przez Przybymierz i nie mogłam powstrzymać się, aby nie zajrzeć na stary cmentarz. Znalazłam tam przepiękny stary krzyż. W Kotowicach był krzyż pokutny. Z tej niepozornej wioski, przy pięknej pogodzie, roztacza się wspaniały widok na sporą część Wału Zielonogórskiego. Gdzieś tutaj kończą się malownicze Wzgórza Dalkowskie. Opuszczałam je zjeżdżając w dół i w dół aż do Niwisk. Tam podziwiałam piękny kościół zbudowany z kamienia i rudy darniowej. Do Niwisk zaglądałam jeszcze kilka razy, może kiedyś znów o nich napiszę. Nieco dalej w Pielicach mogłam wreszcie sfotografować mój ulubiony mur. Ten fragment starej stodoły z kamienia i rudy darniowej zachwycał mnie do dawna. Piękne były te moje niedzielne wycieczki czasem sama nie mogłam uwierzyć, że tak daleko zajechałam. 

zdjęcie tytułowe: Wejście do kościoła w Brzeźnicy
Kościół pod wezwaniem św. Marcina w Wichowie
Piękne wierzby przed Brzeźnicą 

Kościół pod wezwaniem św. Marii Magdaleny w Brzeźnicy




Anioł Stróż nad drzwiami plebani w Brzeźnicy

Most na Brzeźniczance przepływającej przez Brzeźnicę

Na starym cmentarzu w Przybymierzu

Kościół w Przybymierzu
Jabłoń przed Kotowicami
Kotowice


Wejście na teren dawnego cmentarza w Kotowicach 


Krzyż pokutny - Kotowice 
Kościół w Niwiskach


Mur starej stodoły w Pielicach
Mur starej stodoły w Pielicach
Czarna Struga koło Pielic
Dzwonnica w Jeleniowie

piątek, 10 marca 2017

Rezerwat "Zimna Woda" - piękne bagienko 17.04.2010



Za każdym razem, gdy jechałam rowerem do Drzewa Skrzatów i małego mostu na Śląskiej Ochli w Kiełpinie, albo jeszcze dalej, do Broniszowa mijałam Rezerwat „Zimna Woda”. Intrygował mnie bardzo. Na jego skraju rosło Najstarsze Drzewo w Lesie - mój ulubiony grab, który podobnie jak Drzewo Skrzatów opisałam na tym blogu. Były tam też piękne dęby Trzej Strażnicy i Drzewo Butelka. Lubiłam przejeżdżać koło rezerwatu, szczególnie w upalne dni. Piękne drzewa dawały chłód i cień. Zajrzałam tam któregoś razu. Skręciłam z głównej drogi, ale szybko okazało się, że rowerem nie zwiedzę „Zimnej wody”. Powstał więc plan pieszej wycieczki. Zdopingowała mnie informacja z Wikipedii, że przez rezerwat przechodzi stara „droga królewska” z jesionami i dębami. Chciałam ją koniecznie zobaczyć. Pewnie tym traktem jeździła Dorota de Talleyrand- Perigord do swojego pałacu w Zatoniu, przejeżdżali jej znakomici goście. Wiosną 2010 roku wybrałam się tam razem z koleżanką. Wcześniejszy rekonesans rowerowy pomógł szybko wybrać najdogodniejszą ścieżkę. Przywitały nas piękne ukwiecone dywany, strumień i wszechobecne bagienko. Uwielbiam takie miejsca. Widać było, że tam przyroda rządziła się sama. Cieszyła oczy soczysta zieleń ozdobiona drobnymi kwiatami kaczeńców, zawilców i innych małych roślinek. Dotarłyśmy do wspomnianej „drogi królewskiej”. Nie zraził nas widok przewróconych drzew. Przechodziłyśmy przez nie, omijając podmokły teren i tak przeszłyśmy przez cały rezerwat. Co kawałek podziwiałyśmy przepiękne rzeźby stworzone przez naturę ze starych pni i młodych roślin. Wszystko robiło niesamowite wrażenie. Nigdy wcześniej nie byłam w takim miejscu. Dobrze po kilku latach wyciągnąć „z szuflady” garść zdjęć i pokazać kolejny fragment Mojej przestrzeni.