sobota, 5 marca 2016

Kilka chwil nad Bobrem 9 sierpnia 2009 roku



   Nie pamiętam, kiedy powstał pomysł tej wycieczki. Rozmawiałam z koleżanką o dobrym miejscu do kąpieli, gdzieś nad Bobrem, niedaleko Nowogrodu Bobrzańskiego. Miałyśmy tam pojechać w upalną niedzielę. Plany jednak zmieniły się i wyruszyłam sama. Zrezygnowałam z kąpieli i postanowiłam zwiedzić okolicę, której jeszcze nie znałam. Wyjechałam z Zielonej Góry i już w Ochli zatrzymałam się przy pałacu. Budynek był opuszczony. Tak zresztą jest do dzisiaj. Pisałam o tym na blogu (Ochla - wieś z dwoma pałacami i Nikodemem).Kolejny przystanek zrobiłam w Świdnicy. Mam nadzieję, że ta duża i intrygująca wioska jeszcze nie raz zagości w „Mojej przestrzeni”. Przyjrzałam się uważniej pięknemu kościołowi z kamienia i rudy darniowej. Ruda darniowa od dawna mnie ciekawi. Weszłam na teren Muzeum Archeologicznego mieszczącego się w pałacu. Na podwórku były cudeńka. Mogłam zobaczyć i dosłownie dotknąć łodzi z X wieku. Niesamowite, że przetrwała do naszych czasów. Muzeum na pewno zasługuje na więcej uwagi.  Jechałam dalej do Koźli. Pokręciłam się trochę po wsi szukając ciekawych miejsc. Był tam budynek dworu, jego bryła robiła wrażenie bardzo ciężkiej budowli. W Koźli kończył się świat, który poznałam na wcześniejszych wycieczkach. Ruszyłam w kierunku Bogaczowa, czekała mnie prawdziwa wyprawa w nieznane. Droga nie była utwardzona, ale nie dokuczał mi piach. Po obu stronach rósł piękny las, podziwiałam brzózki. W pewnym momencie musiałam zatrzymać się. Na drodze stała sarenka. Śmiałam się, że to takie powitanie w nieznanym dla mnie terenie i poczekałam aż odejdzie. Bogaczów był dla mnie bardzo intrygujący. Niewiele słyszałam o tej wiosce. Z ciekawością oglądałam barokowy pałac, a w innym miejscu dwór, niestety oba tylko z oddali. Znowu nie miałam zbyt dużo czasu na zwiedzanie. Wymyśliłam sobie bardzo długą trasę, a nie byłam nawet w jej połowie. Kawałek dalej za Wysoką czekał na mnie Bóbr. Rzeka, którą często widziałam podczas moich wakacji w okolicach Jeleniej Góry. Nie mogłam doczekać się spotkania. Minęłam wieś i jechałam podekscytowana. Tam była „moja rzeka” i most, przez który miałam przejechać na drugi brzeg, powiedzmy, że prawie most. Zatrzymałam się i nie wiedziałam, co zrobić. Patrzyłam na zniszczoną konstrukcję i zastanawiałam się. Czyżby to był koniec mojej wycieczki? Może jakoś uda się przedostać? Pewnie długo rozważałabym za i przeciw, ale zobaczyłam, że z przeciwnej strony, po lichych deskach, ktoś jedzie na rowerze. Przejechał, więc ja też dam radę. Tak znalazłam się po drugiej stronie Bobru, we wsi Łagoda. Odetchnęłam z ulgą i tuż za wsią pojechałam nad rzekę. Uwielbiam patrzeć na płynącą wodę, przyglądałam jej się bardzo długo. Moja dalsza droga prowadziła wzdłuż Bobru i kanału prowadzącego do elektrowni w Dychowie. Piękna trasa, rzeka przybliżała się i oddalała. Wraz z nią płynęły różne wspomnienia z okolic Jeleniej Góry. Mieszały się one z tym, co widziałam po drodze. Mijałam teren dawnej jednostki wojskowej, za nią gdzieś w lasach były ruiny dawnej fabryki amunicji. Zza ogrodzenia smutno patrzyły na mnie popsute samochody. Żal mi się ich zrobiło, stały takie poniszczone. Po chwili dotarłam do Nowogrodu Bobrzańskiego. Oj daleko jeszcze było do Zielonej Góry. Zatrzymałam się przy sklepie i kupiłam sobie lody. Nie wiedziałam, dlaczego sprzedawczyni patrzyła na mnie jakoś dziwnie. Gdy spojrzałam na swoje nogi wszystko wyjaśniło się, były czarne. Nie tylko nogi, ale też ręce i twarz, pokrywał czarny pył drogi, którą przed chwilą jechałam. Wyglądałam przepięknie. Odpoczęłam i jechałam dalej, początkowo bardzo ruchliwą szosą do Zielonej Góry. Po kilku kilometrach z wielką ulgą skręciłam do Kaczenic. Przed wsią mijałam tańczący las. W słoneczny upalny dzień po wielu przejechanych kilometrach wszystkiego mogłam się spodziewać. Nie było jednak ze mną tak źle, drzewa nie wirowały przed moimi oczami. Rosły tak przedziwnie w tym miejscu. Nie wiadomo dlaczego ich pnie powyginały się, jakby tańczyły przy dźwiękach wiatru i śpiewie ptaków. Mogłam spokojnie jechać dalej. Jeszcze tylko Niwiska, Jeleniów, Ochla tylko przemknęłam przez nie i wróciłam do domu. Niestety nie można wszędzie zatrzymać się na dłużej. Każde z mijanych miejsc, każda wioska była tego warta. 

Ochla  
Muzeum Archeologiczne w Świdnicy - wielka i stara łódź 
Kościół w Świdnicy
Kościół w Świdnicy
Dwór w Koźli
Koźla
Koźla - wieża kościoła. To chyba wtedy zakiełkował pomysł żeby fotografować wieże
Powitanie
Piękne brzózki 
Pałac w Bogaczowie
"Most"

Z wielką ulgą na drugim brzegu
Bóbr  
Bóbr
Piękny widok na "most"
Kanał Bobru
Za niewidzialną bramą ... 
Smutne samochody
Czas się zatrzymał za drutem kolczastym...
Kolejne spotkanie z Bobrem
Most w Nowogrodzie Bobrzańskim 
Tańczące drzewa 
Dom i płot - Kaczenice
Pozostałości bramy wjazdowej - Pałac w Niwiskach

1 komentarz:

  1. Tańczące drzewa, Smutne samochody, Dom i płot - Kaczenice, Smutne samochody - Tak P I Ę K N I E potrafisz "pobudzić wyobraźnię" Tak trzymaj Mario. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń