Kolejny
z „kolorowych” pałaców znalazłyśmy z Olą koło Szprotawy. Zanim weszłyśmy do
środka pobiegłam zobaczyć wielkie monstra, ogromne rowery trójkołowe
ustawione na dziedzińcu i zaraz chciałam na nie wsiadać. Powstrzymała mnie
jednak obawa, że mogłabym nie zejść i co zostałabym? Może wybrałabym się takim
rowerem do domu?
Na klombie przed budynkiem biegało ptactwo, o jakie śmieszne kuraki. Powstały one przez fantastyczne połączenie kamienia i metalu. Wnętrze Pałacu Wiechlice powitało nas oliwkową zielenią. Po wrażeniach z dziedzińca i szalonych pomysłach stonowany kolor ścian pałacu podziałał na mnie uspokajająco, ale tylko przez chwilę. Rozgościłyśmy się z Olą w pięknej stylowej sali restauracyjnej. Zanim podano zamówioną sałatkę zdążyłam zerknąć w różne zakamarki, prosząc Nikosia by zachował jeszcze odrobinę mocy w baterii. Pomieszczenie, w którym podawano nam posiłek nazywało się Salą Tarasową, obok była Sala Zielna, a po drugiej stronie holu Sala Lustrzana z kolekcją obrazów. Udało się zrobić kilka zdjęć. Mogłam spokojnie usiąść do stołu i rozkoszować się ucztą dla podniebienia. Zamówiłyśmy sałatkę ze smażonych plastrów polędwicy wołowej. Chociaż słowo sałatka brzmi zwyczajnie potrawa była niezwykła, pełna smakowych niespodzianek. Na pewno warto tu wrócić, posmakować innych pyszności i przyjrzeć się dokładniej pięknym wnętrzom. Tego dnia odwiedziłyśmy aż trzy pałace, każdy był inny, niepowtarzalny. Przed nami był jeszcze jeden w Henrykowie, o którym wiedziałyśmy najmniej.
Na klombie przed budynkiem biegało ptactwo, o jakie śmieszne kuraki. Powstały one przez fantastyczne połączenie kamienia i metalu. Wnętrze Pałacu Wiechlice powitało nas oliwkową zielenią. Po wrażeniach z dziedzińca i szalonych pomysłach stonowany kolor ścian pałacu podziałał na mnie uspokajająco, ale tylko przez chwilę. Rozgościłyśmy się z Olą w pięknej stylowej sali restauracyjnej. Zanim podano zamówioną sałatkę zdążyłam zerknąć w różne zakamarki, prosząc Nikosia by zachował jeszcze odrobinę mocy w baterii. Pomieszczenie, w którym podawano nam posiłek nazywało się Salą Tarasową, obok była Sala Zielna, a po drugiej stronie holu Sala Lustrzana z kolekcją obrazów. Udało się zrobić kilka zdjęć. Mogłam spokojnie usiąść do stołu i rozkoszować się ucztą dla podniebienia. Zamówiłyśmy sałatkę ze smażonych plastrów polędwicy wołowej. Chociaż słowo sałatka brzmi zwyczajnie potrawa była niezwykła, pełna smakowych niespodzianek. Na pewno warto tu wrócić, posmakować innych pyszności i przyjrzeć się dokładniej pięknym wnętrzom. Tego dnia odwiedziłyśmy aż trzy pałace, każdy był inny, niepowtarzalny. Przed nami był jeszcze jeden w Henrykowie, o którym wiedziałyśmy najmniej.
Informacje o pałacu są na stronie: Pałac Wiechlice
Piekny opis mojego ulubionego Pałacu😀
OdpowiedzUsuńFajny blog zapraszam do mnie ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhttps://przecziwnosci.blogspot.com/
Bardzo dziękuję, na pewno będę zaglądała. Pozdrawiam
Usuń