środa, 24 grudnia 2014

Dwie łąki 3.08.2010

Wieka Izerska Łąka
Mała Izerska Łąka z wioską Jizerką  




Czasem śmieszy mnie to, że Góry Izerskie kojarzą mi się przede wszystkim z łąkami. Pierwszą  jest Wielka Izerska Łąka z jednym ocalałym budynkiem - Chatką  Górzystów, a drugą Mała Izerska Łąka z wioską Jizerką - urokliwymi domeczkami rozsianymi po pagórkach. Gdy planuję przyjazd w te strony myślę przede wszystkim o ogromnych przestrzeniach porośniętych trawą. Ta niezwykła kraina była celem jednej z moich wycieczek rowerowych. Bałam się trochę tej trasy, bo wydawała mi się najbardziej górska z zaplanowanych, a na dodatek z długim stromym zjazdem w Czechach. Góry zawsze były i są dla mnie łaskawe, czuję się w nich bezpiecznie. Jednak  kilka lat temu dały mi ostrzeżenie. Paskudnie wywróciłam się z rowerem na prostej drodze i miałam poważną wątpliwość, czy moje kolano jest w jednym kawałku. Na szczęście było, a zimna woda Izery uśmierzyła ból i mogłam wrócić do Szklarskiej Poręby. To zdarzenie pozostało w mojej pamięci i sprawiło, że czułam jeszcze większy respekt przed górami i dlatego na moją wycieczkę wybrałam się w niedzielę, kiedy na szlakach jest wielu rowerzystów.
Kilka lat wcześniej wdrapałam się z rowerem na Stóg Izerski objadając się po drodze malinami. Tym razem byłam wygodniejsza i wjechałam gondolą. Dostałam do swojej dyspozycji cały wagonik, a obsługa pomogła wprowadzić i wyprowadzić rower. Dziwnie się czułam, bo przyzwyczaiłam się do tego, że wszędzie sama muszę szarpać się z rowerem. Z góry roztaczał się piękny widok. W dole był Świeradów – małe domki rozsypane jak klocki na zielonym dywanie, za nimi Góra Tarczowa, a jeszcze dalej ogromna przestrzeń, w którą można się zapatrzeć ...
Niepotrzebnie zjechałam do rowerowego szlaku, może lepiej był wybrać trasę przez Łącznik i Drogę telefoniczną do Drwali. Nadłożyłam trochę kilomerów, ale z wielką radością powitałam jedno z piękniejszych miejsc w Górach Izerskich - Halę Izerską - Wielką Izerską Łąkę. Czułam się tak jakbym przyjechała w odwiedziny do znajomych. Przyglądałam się wszystkim cudom tego zakątka. Brzozy karłowate podmarzły trochę tej zimy. Małe ptaszki kryły się w trawach i wesoło ćwierkały na powitanie. Patrzyłam na piękną przestrzeń otoczoną górami i lasami. Tym razem nie zabawiłam tu zbyt długo chciałam przecież przejechać na czeską stronę i zobaczyć nieznane mi zakątki. Odwiedziłam Chatkę Górzystów. Miło było usiąść na chwilę wypić herbatę i porozmawiać z kimś, kto dosiadł się do stolika. Ruszyłam w kierunku osady Orle. Zatrzymałam się nad Izerą, niedaleko Kobylej Łąki. Zawsze tu przystaję  i patrzę na rzekę. Miała przepiękną barwę, a świat odbijał się w jej wodach. Wystające ponad wodę kamienie podkreślały urok rzeki. Płynęła spokojnie, jakby od niechcenia. Rozstałam się na chwilę z moją ulubienicą. Skręciłam na drogę prowadzącą do granicznego mostku. Pilnował go św. Nepomucen. Tu Izera jakby się chowała pomiędzy rozsypanymi kamieniami i tworzyła z nimi piękne, niepowtarzalne, naturalne kompozycje. Dalej musiałam wdrapać się na wzniesienie z rowerem pokonując co chwilkę progi wodne. Tak dotarłam do Jizerki. Wioska zachwyciła mnie już wcześniej. Z wielką radością wróciłam tu i patrzyłam na Bukovec - tajemniczą górę królującą nad okolicą i domki rozsiane po łące. Wśród nich była Pešákovna  -mała chatka, moje ulubione miejsce zakupu kofoli. Wypiłam ten pyszny napój i wyruszyłam w nieznane. Nigdy wcześniej nie byłam w tej części gór. Miejsca, które po drodze zobaczyłam zrobiły na mnie niesamowite wrażenie. Pierwszy raz widziałam Rašeliniště Jizerky – torfowisko Jizerki, które dosłownie zauroczyło mnie potokami i rosnącymi w nich kępkami roślin. Wyglądały jak bujne, zielone czupryny wystające z wody. Spoglądając na Smrka, pojawiającego się co chwilę pomiędzy drzewami, dojechałam do Smědavy. Zaszokowała mnie ilością rowerów stojących przed chatą.
Zjechałam szosą do Bílego Potoku i był to dla mnie ogromny wyczyn. Nie wiem z jaką prędkością jechałam, była to chyba prędkość światła. Cały czas miałam wielki dylemat: śmignąć szybko z góry - czując wiatr we włosach i obłęd w oczach, czy też przystanąć by rzucić okiem na to co mijałam. Zatrzymałam się i cieszyłam oczy. Przy szosie szumiała Smědá. Kilka dni później jej wzburzone wody zniszczyły całą okolicę.
Dotarłam do Bílego Potoku. Góry Izerskie w tym miejscu były zupełnie inne niż u nas, wznosiły się stromymi skałami tuż za domami. Gdzieś po lewej stronie była Bártlova bouda gdy ją odwiedziłam miałam wrażenie, że czas zatrzymał się tam w latach 80-tych XX wieku. Patrzyłam z podziwem na okazałe budynki oraz małe niepozorne zabudowania wciśnięte pomiędzy szczyty. Poczułam wielką radość znowu byłam na Ziemi Frydlanckiej. Przejechałam przez Bílý Potok. Chyba wrócę tu żeby lepiej  przyjrzeć się pięknym domom przysłupowym. Może jakoś dotrę do Chaty Hubertki i Anděla strážnego  zawieszonego na drzewie przy szlaku. Głowę miałam pełną pomysłów i planów. Zatrzymałam się na chwilę w Hejnicach i zwiedziłam bazylikę. Niestety pora było wracać. Najkrótsza droga prowadziła przez Lázně Libverda urocze uzdrowisko otoczone vyhlídkami - pięknymi punktami widokowymi. Miałam trochę czasu, więc pojechałam inaczej - przez Raspenavę. Minęłam Nové Město pod Smrkem, na końcu którego jest  cmentarz z zabytkowym Mauzoleum Klingera, potem kilka pagórków i dotarłam do Czerniawy gdzie mieszkałam.
Pozostały we mnie te piękne górskie krajobrazy, a w mojej wyobraźni powstała mapa. Oprócz Dwóch łąk są na niej jeszcze inne ciekawe krainy…

Wszystko to znajdziecie w mojej książce: "Izery. Moja rowerowa przestrzeń"

Zainteresowanych książką proszę o kontakt mailowy: maria.dolczewska@wp.pl

albo poprzez stronę na facebooku:  Maria Dolczewska - Izery. Moja rowerowa przestrzeń


6 komentarzy:

  1. Czytam, czytam po kilka razy i brakuje mi słów! Pięknie opisane, dopełnieniem są wyjątkowe zdjęcia. Czytam i przypominam sobie swoje wędrówki tymi samymi ścieżkami. (Biegnę po mapę, nie mogąc wyjść z podziwu ile kilometrów przejechałaś tego dnia - odliczę oczywiście ok.2,5 na wjazd gondolką ;-)). Pozdrawiam Sąsiadko!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję ze miłe słowa. Dobrze wiesz jak tam pięknie :) Pamiętam, że podczas tego urlopu moje wycieczki zaczęły się od awarii licznika więc nie wiem ile kilometrów zrobiłam. Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za ten artykuł. Okolice miłe mojemu sercu. Jeżdżę tu z prawdziwą radością. A opisy łąk i inne jak zwykle wspaniałe. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba trza się w te rejony ruszyć :).

    OdpowiedzUsuń