czwartek, 25 grudnia 2014

Bigos izerski - listopad 2014


     Zrobiłam rezerwację noclegu, a potem pomyślałam, że to absurdalne, żeby jechać w góry w listopadzie, gdy dzień krótki i zazwyczaj jest szaro, buro i ponuro. Szklarska Poręba przywitała mnie pięknymi "wiewiórkowymi" barwami, a po zmroku stała się równie fotogeniczna i pozowała do moich zdjęć. Pogoda też była dla mnie łaskawa, mogłam więc następnego dnia wyruszyć na izerskie wycieczki. 
Wybrałam się nad Izerę, a dokładniej w moje ulubione miejsce pod Bukovcem, gdzie Jizerka wpada do Izery. Droga do Orla minęła mi bardzo szybko - wydawało mi się, że schronisko jest dalej, a może kije samobije mają taką moc. Niedaleko Orla poczułam zapach gotowanej kapusty. Zdziwiłam się, ale szłam dalej, zastanawiając się co się ze mną dzieje. Dotarłam do schroniska  i już wszystko było jasne - wszędzie roznosił się zapach już nie kapusty, ale bigosu, który gotował się w kuchni, oj jak pysznie pachniało…
Narobiłam sobie apetytu, ale powędrowałam dalej – nad Izerę i Jizerkę. Już od Granicznika słyszałam szum rzek. Spotkanie z nimi przywołało wszystkie wakacyjne nastroje. W górach było mniej  jesiennych barw niż w Szklarskiej Porebie. Wiatr postrącał rude, bukowe liście, ale i tak piękny słoneczny dzień cieszył mnie ogromnie. Miałam sporo czasu by posiedzieć nad Jizerką i Izerą, wsłuchać się w dźwięk wody przepływającej między ogromnymi kamieniami. Najchętniej bym tu została. Wracałam jednak, myśląc coraz intensywniej o pachnącym bigosie, niestety nie był jeszcze gotowy. Orle chyba już zawsze  będzie mi się kojarzyło z tą pyszną polską potrawą. Widać prześladuje mnie ona właśnie w tej części Gór Izerskich. Wiele lat temu, gdy pierwszy raz szłam do schroniska, całą drogę marudziłam koleżance, że zjadłabym domowy bigos. Marudziłam też całą drogę powrotną. Na moje, a przede wszystkim Joli szczęście, dostałam bigos w restauracji w Jakuszycach. 
Kolejne  listopadowe dni były równie piękne. Pojechałam do Kořenova i wędrowałam szlakiem, wzdłuż trasy Kolei Izerskiej, aż do wiaduktu na Izerze. Widziałam ten szlak wiele razy z okien pociągu, bardzo mnie ciekawił. Droga była niedługa, ale malownicza po jednej stronie miałam trasę kolei, a po drugiej piękne skały, porośnięte mchem i obsypane bukowymi liśćmi. Mech miał wyjątkowo intensywną, zieloną barwę i piękne komponował się z kolorami jesieni. Żałowałam trochę, że na ogromnym moście nie pojawił się żaden pociąg, oj byłyby zdjęcia. Wracałam na stację kolejową inną drogą i zatrzymałam się przy innym, starym moście na Izerze by jeszcze raz zerknąć na rzekę. Kořenov to jakby koniec świata, ale miło było poszwendać się po małej wiosce i uciec od tłumów goszczących w Szklarskiej.
Następnego dnia skusił mnie Górny Dukt Końskiej Jamy, czyli szlak zielony z Jakuszyc do Rozdroża Pod Cichą Równią. Tyle razy byłam w tej okolicy i nigdy wcześniej nim nie szłam. Zimą fragment Górnego Duktu był doskonałym miejscem do nauki zjeżdżania i hamowania na biegówkach, ale wtedy nie skupiałam się na pięknych widokach, ale na tym, aby się nie zabić. 
Jesienią trasa ta okazała się przepiękna. Po obu stronach drogi rosły młode modrzewie i miały śliczną "wiewiórkową" barwę. Jedno miejsce na tym szlaku  oczarowało mnie szczególnie.  Po prawej  stronie drogi  były głazy przeróżnej wielkości, większe i mniejsze, leżały jakby rozsypane czyjąś ogromną ręką. Przez lata porosły, mchem, powyrastały przy nich drzewa. Przypomniały mi się górskie legendy o Karkonoszu, czy też Liczyrzepie, rzucającym ze wściekłości kamieniami. Może tak mocno ciskał tymi głazami, że część z nich spadła w Górach Izerskich. Są też czeskie  podania o Muhu -  duchu Gór Izerskich, jedno z nich przedstawia go jako poczciwego opiekuna mieszkańców gór i turystów, a drugie ostrzega, że jest on złośliwy i wredny, więc może to on porozrzucał te kamienie przy Górnym Dukcie. Wędrowałam jeszcze chwilę po górach i takie właśnie historie snuły mi się po głowie.
Piękny był ten krótki jesienny urlop, żal było wracać. Cieszę się, że mogłam chociaż na chwile oderwać się od codzienności, wrócić w moje ukochane Góry Izerskie. Niesamowite było dla mnie to, że późną jesienią były one dla mnie tak gościnne.
Szklarska Poręba
Szklarska Poręba
Szklarska Poręba
Szklarska Poręba
Przy drodze na Orle
Orle pachnące bigosem
Izera
Jizerka
Widok na polską stronę znad Jizerki
Kosodrzewina nad Izerą
Granicznik
W drodze powrotnej z Orla

Szlak koło Kořenova

Szlak koło Kořenova
W oddali wiadukt kolejowy koło Kořenova
Trasa Kolei Izerskiej koło Kořenova
Wiadukt kolejowy nad Izerą koło Kořenova
W chmurach
Wiadukt
Szlak koło Kořenova
Izera w Kořenovie
Zabytkowy most na Izerze w Kořenovie
"Łowiecki" w  Kořenovie
MARYSIA  w  Kořenovie
Piękny modrzew w Kořenovie
 Kořenov
Szczyty Karkonoszy jak kociołek
Skały nad stacją PKP w Szklarskiej Porębie
Karkonosze widziane z Górnego Duktu Końskiej Jamy
Górny Dukt Końskiej Jamy
Widok na Karkonosze
Górny Dukt Końskiej Jamy
Głazy rozsypane przy drodze
Głazy rozsypane przy drodze
Kołeczki
Jak on się uchował :)
Rozdroże Pod Cichą Równią, nazywam je Miejscem Mocy
Mieszkańcy Jakuszyc
Karkonosze, po prawej Schronisko Pod Łabskim Szczytem
Karkonosze, w oddali Borówczane Skały
W oddali Schronisko Pod Łabskim Szczytem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz