W lesie
wszystko pięknie błyszczało i pachniało po deszczu. Nie mogłam za bardzo skupić
się na tym, bo pędziłam z kijami samobijami do miejsca, gdzie według mapy
były źródła Dłubni.
Rzeki
mają w sobie coś intrygującego. Uwielbiałam przesiadywać nad Izerą i Jizerką w
górach, a teraz z zacięciem odkrywcy poznaję niewielkie rzeczki w mojej
okolicy. Najdziwniejsze, a może też trochę zabawne jest, że są one bardzo blisko domu, w którym z „małą” przerwą mieszkam ponad 40 lat. Śmiało mogę
przyznać, że przez prawie 40 lat przechodziłam obok Dłubni i Pustelnika nie zwracając na to
najmniejszej uwagi.
Niedawno
zauroczył mnie fragment Dłubni, który widziałam za miastem podczas
wycieczki rowerowej. Podziwiałam mały wodospad i kaskady utworzone z kamieni.
Ciekawa byłam, gdzie są źródła. Okazało się, że Dłubnia spina swoim nurtem moje
rowerowe historie i Opowieści z Zielonogórskiego Lasu. Początek rzeczki powinien
być w okolicy „Głównej Drogi” i tam
rozpoczęłam dzisiejsze poszukiwania.
W zaroślach
wypatrzyłam groblę. Pamiętam, że obok niej zawsze były dwa stawy, a raczej
bagienka. Czytałam w jakimś opracowaniu, że przed laty, w okolicy stało kilka młynów.
Grobla świadczyła o tym, że Dłubinia była kiedyś dużo większa i jej źródła
znajdowały się nieco dalej w lesie. Weszłam na groblę, pilnował jej nie jakiś bajkowy
wodnik, czy też skrzat, ale groźny krzak z rzepami. Oczywiście zaatakował
mnie podstępnie, gdy robiłam zdjęcia. Rzepy to niewątpliwie przebój tego
weekendu.
Nieco
dalej była „Polana harcerska”. W dzieciństwie robiliśmy tu ogniska. Teraz polana mocno
zarosła. Właśnie tu znalazłam ławeczkę byle jaką do mojej kolekcji. Dzisiaj niestety nic nie znalazłam. Nigdzie nie było miejsca, z którego wypływała jakaś rzeczka. Poszłam dalej, tuż za
polaną przy drodze był pusty rów. Brnęłam wytrwale przez chaszcze z
nadzieją, że dziś zobaczę rzeczkę. Nie myliłam się! Z pięknie oświetlonego słońcem pagórka wypływa
Dłubnia. Trudno byłoby nazwać to wypływaniem. Woda stała w rowie i powoli
sączyła się do przepływu pod asfaltem.
Tuż
obok tętniło życiem miasto. Kilkaset metrów dalej stały budynki bursy i szkoły.
Ulicą Botaniczną przejeżdżało sporo
samochodów. Niesamowite, że to wszystko było tak blisko. Za ulicą zrobiono małe
spiętrzenie, po którym rzeka nabrała animuszu, dalej płynęła przy domach. Mieszkańcy zrobili sobie przejścia przez wodę.
Powstała więc cała galeria „mostów”.
Swoją
dzisiejszą wędrówkę zakończyłam w miejscu, gdzie Dłubnia łączyła się z „Pierwszym
Dopływem”. Strzegły go kamienie duże jak zęby smoka. Obok była górka z pięknymi
dębami czyli „Dębowa Górka”. Myślę, że warta jest zainteresowania i przyjrzę
się jej przy okazji spaceru wzdłuż „Pierwszego Dopływu”. Będzie on bohaterem kolejnej opowieści.
Dłubinia
to nieznany świat, który jak się okazało był cały czas dosłownie na wyciągnięcie ręki.
|
Rozdroże przy którym znalazłam groblę i pozostałości stawu |
|
Grobla |
|
Strażnik grobli |
|
Zarośnięty staw |
|
Piękny mech na grobli |
|
Naraziłam się strażnikowi |
|
Błyszczące po deszczu rośliny |
|
Polana harcerska |
|
Gdzie jest Dłubnia |
|
Jest tutaj !!!! |
|
i wypływa z tego pagórka |
|
Wypływa tak bardziej statycznie, może statecznie |
|
Za tą budowlą płynie trochę żwawiej |
|
Tu widać było, że płynie |
|
Po tym mostku bałabym się przejść |
|
Ten wygląda dużo lepiej |
|
Bluszcz jak dywan |
|
Kolejny mostek przez rzeczkę |
|
Kładki nad wodą |
|
Betonowy mostek |
|
Miejsce gdzie "Pierwszy Dopływ" łączy się z Dłubnią |
|
Jak kły smoka |
|
"Dębowa Górka" |
Uwielbiam takie wycieczki po lesie w poszukiwaniu małych strumyczków i źródełek . U mnie dopiero dziś popadało więc też będę się mógł nie długo cieszyć zapachem mokrego lasu .
OdpowiedzUsuńDłubinia będzie bohaterką jeszcze kilku wpisów. W Zielonej Górze pada od jakiegoś czasu, ale w miejscu, gdzie rzeczka przecina drogę niedaleko Drzonkowa jej koryto jest suche. Ciekawa jestem gdzie zgubiła się ;)
UsuńPo raz kolejny - dziękuję. Nie trzeba wyjeżdżać do puszczy amazońskiej, bo jak się okazuje mamy swoje niezbadane zakątki.
OdpowiedzUsuńCzęsto jest tak że piękne miejsca są tuż obok i brakuje nam czasu żeby im się przyjrzeć.
UsuńWprowadziłaś nas w piękną przestrzeń powrotów do źródeł, nie tylko rzecznych. Czasem trzeba cofnąć się w czasie i spojrzeć na swoją rzekę życia z perspektywy źródła. Taka retrospekcja może pomóc nam zrozumieć aktualne okoliczności i wydarzenia. Ciekawa jestem następnych postów z życia Dłubini.
OdpowiedzUsuńWiększość moich ostatnich wędrówek po lesie przywołuje różne wspomnienia z dzieciństwa. Las ciągle ten sam tylko inna perspektywa.
UsuńSzkoda tylko że nasze piękne lasy co raz mniej dzikie i tajemnicze . Co raz więcej w nich nowych dróg budowanych niby dla turystów a tak naprawdę służących do wywozu drewna
OdpowiedzUsuńNiedaleko moich ulubionych ścieżek wycina się teraz dużo drzew, ale na ich miejscu sadzone są nowe.
OdpowiedzUsuń