niedziela, 20 września 2015

Źródła Dłubni


    W lesie wszystko pięknie błyszczało i pachniało po deszczu. Nie mogłam za bardzo skupić się na tym, bo pędziłam z kijami samobijami do miejsca, gdzie według mapy były źródła Dłubni.
Rzeki mają w sobie coś intrygującego. Uwielbiałam przesiadywać nad Izerą i Jizerką w górach, a teraz z zacięciem odkrywcy poznaję niewielkie rzeczki w mojej okolicy. Najdziwniejsze, a może też trochę zabawne jest, że są one bardzo blisko  domu, w którym z „małą” przerwą mieszkam ponad 40 lat. Śmiało mogę przyznać, że przez prawie 40 lat przechodziłam obok Dłubni i Pustelnika nie zwracając na to najmniejszej uwagi.
Niedawno zauroczył mnie fragment Dłubni, który widziałam za miastem podczas wycieczki rowerowej. Podziwiałam mały wodospad i kaskady utworzone z kamieni. Ciekawa byłam, gdzie są źródła. Okazało się, że Dłubnia spina swoim nurtem moje rowerowe historie i Opowieści z Zielonogórskiego Lasu. Początek rzeczki powinien być w okolicy „Głównej Drogi” i tam rozpoczęłam dzisiejsze poszukiwania.
W zaroślach wypatrzyłam groblę. Pamiętam, że obok niej zawsze były dwa stawy, a raczej bagienka. Czytałam w jakimś opracowaniu, że przed laty, w okolicy stało kilka młynów. Grobla świadczyła o tym, że Dłubinia była kiedyś dużo większa i jej źródła znajdowały się nieco dalej w lesie. Weszłam na groblę, pilnował jej nie jakiś bajkowy wodnik, czy też skrzat, ale groźny krzak z rzepami. Oczywiście zaatakował mnie podstępnie, gdy robiłam zdjęcia. Rzepy to niewątpliwie przebój tego weekendu.
Nieco dalej była „Polana harcerska”. W dzieciństwie robiliśmy tu ogniska. Teraz polana mocno zarosła. Właśnie tu znalazłam ławeczkę byle jaką do mojej kolekcji. Dzisiaj niestety nic nie znalazłam. Nigdzie nie było miejsca, z którego wypływała jakaś rzeczka. Poszłam dalej, tuż za polaną przy drodze był pusty rów. Brnęłam wytrwale przez chaszcze z nadzieją, że dziś zobaczę rzeczkę. Nie myliłam się!  Z pięknie oświetlonego słońcem pagórka wypływa Dłubnia. Trudno byłoby nazwać to wypływaniem. Woda stała w rowie i powoli sączyła się do przepływu pod asfaltem.
Tuż obok tętniło życiem miasto. Kilkaset metrów dalej stały budynki bursy i szkoły. Ulicą Botaniczną przejeżdżało sporo samochodów. Niesamowite, że to wszystko było tak blisko. Za ulicą zrobiono małe spiętrzenie, po którym rzeka nabrała animuszu, dalej płynęła przy domach. Mieszkańcy zrobili sobie przejścia przez wodę. Powstała więc cała galeria „mostów”.
Swoją dzisiejszą wędrówkę zakończyłam w miejscu, gdzie Dłubnia łączyła się z „Pierwszym Dopływem”. Strzegły go kamienie duże jak zęby smoka. Obok była górka z pięknymi dębami czyli „Dębowa Górka”. Myślę, że warta jest  zainteresowania i przyjrzę się jej przy okazji spaceru wzdłuż „Pierwszego Dopływu”. Będzie on bohaterem kolejnej opowieści.
Dłubinia to nieznany świat, który jak się okazało był cały czas dosłownie na wyciągnięcie ręki. 

Rozdroże przy którym znalazłam groblę i pozostałości stawu
Grobla
Strażnik grobli
Zarośnięty staw
Piękny mech na grobli
Naraziłam się strażnikowi 
Błyszczące po deszczu rośliny
Polana harcerska
Gdzie jest Dłubnia
Jest tutaj !!!!
i wypływa z tego pagórka
Wypływa tak bardziej statycznie, może statecznie 
Za tą budowlą płynie trochę żwawiej 
Tu widać było, że płynie
Po tym mostku bałabym się przejść 
Ten wygląda dużo lepiej 
Bluszcz jak dywan
Kolejny mostek przez rzeczkę
Kładki nad wodą 
Betonowy mostek 
Miejsce gdzie "Pierwszy Dopływ" łączy się z Dłubnią
Jak kły smoka
"Dębowa Górka"

8 komentarzy:

  1. Uwielbiam takie wycieczki po lesie w poszukiwaniu małych strumyczków i źródełek . U mnie dopiero dziś popadało więc też będę się mógł nie długo cieszyć zapachem mokrego lasu .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dłubinia będzie bohaterką jeszcze kilku wpisów. W Zielonej Górze pada od jakiegoś czasu, ale w miejscu, gdzie rzeczka przecina drogę niedaleko Drzonkowa jej koryto jest suche. Ciekawa jestem gdzie zgubiła się ;)

      Usuń
  2. Po raz kolejny - dziękuję. Nie trzeba wyjeżdżać do puszczy amazońskiej, bo jak się okazuje mamy swoje niezbadane zakątki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Często jest tak że piękne miejsca są tuż obok i brakuje nam czasu żeby im się przyjrzeć.

      Usuń
  3. Wprowadziłaś nas w piękną przestrzeń powrotów do źródeł, nie tylko rzecznych. Czasem trzeba cofnąć się w czasie i spojrzeć na swoją rzekę życia z perspektywy źródła. Taka retrospekcja może pomóc nam zrozumieć aktualne okoliczności i wydarzenia. Ciekawa jestem następnych postów z życia Dłubini.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Większość moich ostatnich wędrówek po lesie przywołuje różne wspomnienia z dzieciństwa. Las ciągle ten sam tylko inna perspektywa.

      Usuń
  4. Szkoda tylko że nasze piękne lasy co raz mniej dzikie i tajemnicze . Co raz więcej w nich nowych dróg budowanych niby dla turystów a tak naprawdę służących do wywozu drewna

    OdpowiedzUsuń
  5. Niedaleko moich ulubionych ścieżek wycina się teraz dużo drzew, ale na ich miejscu sadzone są nowe.

    OdpowiedzUsuń