sobota, 19 września 2015

Boczne drogi cz.1


   Boczne drogi, dróżki i ścieżki. Mijałam je wiele razy podczas wycieczek za miasto. Zawsze kusiły, korciły i nęciły aby sprawdzić dokąd prowadzą, ale ja pędziłam dalej by odkrywać przepiękne miejsca gdzieś daleko. Teraz gdy mój dystans mocno zminimalizował się, jest dobry czas na drobiazgi i detale. Zatrzymywałam się wiec przy każdej dróżce i próbowałam odgadnąć co kryje się kilkaset metrów dalej. Niektóre znałam, skusiły mnie już wcześniej i wiedziałam, że zobaczę Dłubinię płynącą po kamiennych kaskadach, albo trasę nieczynnej Kolejki Szprotawskiej. Gdzieś za drzewami prowadziła „Droga Równoległa”, dawno nią nie jechałam.  
Dzisiaj przekonałam się, że sobotnie popołudnie nie jest dobrą porą na wycieczki rowerowe. Samochody jeździły grupkami, szybko i nerwowo. Udzieliła mi się ta nerwowość, a może pewien niepokój wprowadziła wiadomość, że niedaleko Zielonej Góry tir potrącił rowerzystkę. Nie odganiam takich myśli. Gdzieś w środku mam nadzieję, że to jeszcze nie mój dzień…
Ból kolana przywołał mnie trochę do porządku, nie mogę nerwowo i szybko jeździć. Przystanęłam więc dłużej przy jednej z bocznych dróg, chyba tej najładniejszej „Brzozowej”. Pięknie wyglądała ozdobiona promieniami słońca. Zdawało się, że lato zatrzymało się tutaj. Jednak słońce było już nisko, tworzyło długie cienie i zaglądało prosto w obiektyw aparatu, no tak idzie jesień.
Widziałam dziś wiele bocznych dróg, nawet nie myślałam, że jest ich tak dużo. Były one jak drzwi, które są zawsze otwarte i zapraszają, albo jak niedomknięte furtki, przez które można zerknąć do pięknych ogrodów pełnych tajemnic. 













2 komentarze:

  1. Wydają mi się znajome ale to chyba tylko Twój sposób widzenia...A słonka zazdroszczę..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdjęcia robiłam przy drodze w kierunku Zatonia, może jechałeś tamtędy.

      Usuń