Pojawiła się kilka lat
temu, nie jest zabytkowa. Wiele razy odpoczywałam
na niej i objadałam się szarlotką podczas dłuższych wycieczek rowerowych.
Często jednak samo Zatonie było celem mojego wyjazdu. Dużo napisałam na blogu o tym pięknym miejscu (Wiosna w Zatoniu, Zatonie).
Teraz dobrze byłoby jeszcze raz wygodnie usiąść na ławce przed pałacem
i zebrać „myśli ławeczkowe”. Widzę, że powoli powstaje jakaś „filozofia dystansu
i skojarzeń”. Zaczęło się to wszystko od rozmów z Basią – stylistką.
Próbowałyśmy połączyć dwa światy -
podróże w ciekawe miejsca i stylizację personalną, a później również stylizację wnętrz. Szukałyśmy w tych
odniesieniach innego spojrzenia na nurtujące nas codzienne sprawy.
Wracajmy jednak do
Zatonia. Gdy patrzyłam na zniszczone mury zabytkowej budowli nasuwały mi się
różne skojarzenia.
Ruina i piękno.
Możemy widzieć tylko
ruinę, ale możemy dostrzec w niej niezwykłe piękno. Wszystko zależy od nas, od naszego
nastawienia. Na siebie też możemy patrzeć jak na ruinę, bo życie nas
przeczołgało, albo jak na niezwykłe piękno, bo wewnątrz jesteśmy piękni i
podnosimy się powoli z kolan.
Pałac w Zatoniu stoi w
pięknym parku. Widziałam tu wszystkie pory roku (oprócz zimy) i zawsze byłam
zachwycona. W promieniach słońca i w pochmurne dni miejsce to ma swój urok.
Może wato odnieść to do swojego życia. Czasem mamy dość siebie, wiec poszukajmy
piękna w otoczeniu. Popatrzmy na
niezwykłe cztery pory roku. Spróbujmy zauważyć drobiazgi nie dostrzegane
na co dzień, schowane jak maleńkie kwiatki w gąszczu traw, delikatne jak
pierwsze liście na drzewach.
Przeszłość,
teraźniejszość, zmiany.
Każdy mój przyjazd do
Zatonia jest jakby spotkaniem
przeszłości z teraźniejszością. Wyobraźnia wędruje w odległe czasy, gdy
zajeżdżały tu powozy z wytwornymi gośćmi lub mieszkańcami pałacu. Teraz parkują
tu eleganckie samochody, któregoś dnia przyjechały dwa piękne motory, zadziorne
jak rumaki. Niby tak samo, a tyle się zmieniło. Tylko stare mury i parkowe
drzewa pozostały niezmiennie na swoim miejscu, jakby na straży.
Zmiany są ostatnio bardzo
bliskim mi tematem.
Przestawiałam wszystko w
najbliższym otoczeniu, przeglądałam i porządkowałam stare szpargały. Koleżanka
dekoratorka wnętrz uprzedzała mnie, że taka „rewolucja” wiąże się z różnymi wewnętrznymi odczuciami i
przemyśleniami. Kiedy segregowałam papiery i drobiazgi sprzed lat czułam się
jakbym siedziała na ławeczce przed pałacem, gdzie przeszłość łączy się teraźniejszością, gdzie nabiera się
właściwego dystansu do wszystkich spraw. Wracały wspomnienia, historie i ludzie
z nimi związani. Układało się to wszystko inaczej, widziane z innej perspektywy
i położone na innych pólkach w szafie, by teraźniejszość była w zgodzie z
przeszłością.
Poprosiłam Basię o
propozycje stylizacyjne.
Ruina i piękno kojarzy
jej się ze stylem prowansalskim, gdzie przedmioty z długą historią otrzymują
kolejną szansę – są odnawiane, oraz ze stylem grunge, gdzie współczesne elementy
wystroju są celowo postarzane. Nakładana na powierzchnię patyna tworzy imitację
zniszczenia przez korniki i działania czasu. Po przejściu metamorfozy służą na
nowo następnym pokoleniom, w nowej odsłonie.
Podobnie dzieje się w
modzie. Styl retro odnawia garderobę przeszłych epok, a styl grunge celowo ją
postarza, stosując przetarcia i postrzępione brzegi.
www.female.pl |
Piękno które jest na wyciągnięcie ręki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz