niedziela, 10 maja 2015

Ławeczka przed pałacem w Zatoniu



                                                                                          
   
   Pojawiła się kilka lat temu, nie jest zabytkowa.  Wiele razy odpoczywałam na niej i objadałam się szarlotką podczas dłuższych wycieczek rowerowych. Często jednak samo Zatonie było celem mojego wyjazdu. Dużo  napisałam na blogu o tym pięknym miejscu (Wiosna w Zatoniu, Zatonie). Teraz dobrze byłoby jeszcze raz wygodnie usiąść na ławce przed pałacem i zebrać „myśli ławeczkowe”. Widzę, że powoli powstaje jakaś „filozofia dystansu i skojarzeń”. Zaczęło się to wszystko od rozmów z Basią – stylistką. Próbowałyśmy  połączyć dwa światy - podróże w ciekawe miejsca i stylizację personalną, a później również  stylizację wnętrz. Szukałyśmy w tych odniesieniach innego spojrzenia na nurtujące nas codzienne sprawy.
Wracajmy jednak do Zatonia. Gdy patrzyłam na zniszczone mury zabytkowej budowli nasuwały mi się różne skojarzenia.
Ruina i piękno.
Możemy widzieć tylko ruinę, ale możemy dostrzec w niej niezwykłe piękno.  Wszystko zależy od nas, od naszego nastawienia. Na siebie też możemy patrzeć jak na ruinę, bo życie nas przeczołgało, albo jak na niezwykłe piękno, bo wewnątrz jesteśmy piękni i podnosimy się powoli z kolan.
Pałac w Zatoniu stoi w pięknym parku. Widziałam tu wszystkie pory roku (oprócz zimy) i zawsze byłam zachwycona. W promieniach słońca i w pochmurne dni miejsce to ma swój urok. Może wato odnieść to do swojego życia. Czasem mamy dość siebie, wiec poszukajmy piękna w otoczeniu. Popatrzmy na  niezwykłe cztery pory roku. Spróbujmy zauważyć drobiazgi nie dostrzegane na co dzień, schowane jak maleńkie kwiatki w gąszczu traw, delikatne jak pierwsze liście na drzewach. 
Przeszłość, teraźniejszość, zmiany.
Każdy mój przyjazd do Zatonia jest  jakby spotkaniem przeszłości z teraźniejszością. Wyobraźnia wędruje w odległe czasy, gdy zajeżdżały tu powozy z wytwornymi gośćmi lub mieszkańcami pałacu. Teraz parkują tu eleganckie samochody, któregoś dnia przyjechały dwa piękne motory, zadziorne jak rumaki. Niby tak samo, a tyle się zmieniło. Tylko stare mury i parkowe drzewa pozostały niezmiennie na swoim miejscu, jakby na straży.
Zmiany są ostatnio bardzo bliskim mi tematem.
Przestawiałam wszystko w najbliższym otoczeniu, przeglądałam i porządkowałam stare szpargały. Koleżanka dekoratorka wnętrz uprzedzała mnie, że taka „rewolucja” wiąże się  z różnymi wewnętrznymi odczuciami i przemyśleniami. Kiedy segregowałam papiery i drobiazgi sprzed lat czułam się jakbym siedziała na ławeczce przed pałacem, gdzie przeszłość łączy się  teraźniejszością, gdzie nabiera się właściwego dystansu do wszystkich spraw. Wracały wspomnienia, historie i ludzie z nimi związani. Układało się to wszystko inaczej, widziane z innej perspektywy i położone na innych pólkach w szafie, by teraźniejszość była w zgodzie z przeszłością.
Poprosiłam Basię o propozycje stylizacyjne.
Ruina i piękno kojarzy jej się ze stylem prowansalskim, gdzie przedmioty z długą historią otrzymują kolejną szansę – są odnawiane, oraz ze stylem grunge, gdzie współczesne elementy wystroju są celowo postarzane. Nakładana na powierzchnię patyna tworzy imitację zniszczenia przez korniki i działania czasu. Po przejściu metamorfozy służą na nowo następnym pokoleniom, w nowej odsłonie.
Podobnie dzieje się w modzie. Styl retro odnawia garderobę przeszłych epok, a styl grunge celowo ją postarza, stosując przetarcia i postrzępione brzegi.

www.female.pl 
Przed pałacem stoją trzy ławeczki oto jedna z nich
     

Piękno które jest na wyciągnięcie ręki




 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz