Zamarzyło mi się, aby zimą odwiedzać moje ulubione miejsca w Górach
Izerskich. Zaczęłam więc oswajać narty biegowe. Tak naprawdę nie wiem, czy to ja próbowałam je okiełznać, czy one
ćwiczyły mnie. Oswajałam biegówki, ale też samą siebie, bo nie było łatwo
wybrać się w góry, gdy wszędzie ślisko. Niewielkie pagórki zmieniały się w
moich oczach w strome stoki. Narty jechały z nich z prędkością światła, a ja
musiałam je jakoś powstrzymywać. Oj daleko mi było do pełnej władzy nad nimi. Dzielnie
uczyłam się pod czujnym okiem instruktora Piotra Tarasewicza z Centrum Sportowego Jakuszyce. Świat pokryty śniegiem wyglądał bajecznie, tylko trochę inaczej. Po jakimś czasie udało
mi się nie myśleć o stromych zjazdach i tak po prostu pojechałam przed siebie.
Okazało
się, że Frank Sinatra i kilku innych wykonawców doskonale pasują do biegówek
i pomagają skoordynować ruchy. Jednak, kiedy pojechałam do Jagnięcego Jaru, w
górach było tak pięknie, że mogłam wsłuchiwać się tylko w ciszę i szum sunących nart.
Przystawałam przy strumykach i cieszyłam się ich koncertem. Śnieg
błyszczał w słońcu i było prawie bezwietrznie. Jagnięcy Jar jest przepięknym
miejscem, byłam tam latem i bardzo cieszyłam się, że mogłam wrócić zimą, na dodatek
w słoneczny dzień. Po drodze, między drzewami widziałam „moją przestrzeń” –
Wielką Izerską Łąkę, szczyty czeskiej części Gór Izerskich i schowaną,
w puszystych obłokach, Górę Izerę. Zatrzymywałam się żeby nacieszyć
oczy tym widokiem.
Innego
dnia pognałam przed siebie, by dogonić swoje marzenia, w tym sezonie najważniejsze
było jedno - zobaczyć zimą rzekę Izerę. Minęłam Schronisko Orle, szkoda mi było
czasu na postój w zatłoczonym miejscu. Za schroniskiem było prawie pusto,
przejechałam kawałek i już słyszałam szum mojej ulubionej rzeki. Po
chwili dotarłam do miejsca, gdzie Izera płynie tuż obok drogi. Latem zrobiłam
tam mnóstwo pięknych zdjęć. Teraz rzeka równie pięknie prezentowała się na tle
białej przestrzeni i ciemnozielonych drzew. Usiadłam na chwilę w nowym,
drewnianym szałasie i patrzyłam na płynącą wodę. Miała piękny brunatny kolor
torfowisk. Całkiem niedaleko, kilka kilometrów dalej, była pierwsza z dwóch
izerskich łąk, moich ukochanych. Dotarłam tak daleko, aż nad Izerę. Może w
przyszłym roku będę mogła odwiedzić Wielką Izerską Łąkę, a później Jizerkę
położoną na Małej Izerskiej Łące. Rozmarzyłam się trochę. Podobno marzenia
uskrzydlają, ale nie mnie, bo później, gdy już wracałam, zamyśliłam się
tak, że zapomniałam o nartach zapiętych na nogach i wywróciłam się. Chyba tylko
ja tak potrafię.
Podczas
tych kilku dni, spędzonych na biegówkach, ośnieżone Góry Izerskie oczarowały
mnie ogromnie. Dotarłam w znane mi miejsca i odkryłam nowe trasy. Przepiękny
był łącznik, którym jechałam wzdłuż Kamiennej, z Polany Maliszewskiego do drogi
z Jakuszyc do Szklarskiej Poręby. Wydawało mi się, że jestem w jakiejś bajce.
Uważnie przyglądałam się, czy za ośnieżonymi świerkami nie schowały się skrzaty
i inne stworzonka. Podobnie piękna była trasa w górę, w stronę Rozdroża
Pod Cichą Równią. Rozdroże nazywam "Miejscem Mocy", bo kiedy tam
dojeżdżam i zatrzymuję się na chwilkę nabieram niezwykłej siły na pokonanie
kolejnych kilometrów.
Robiłam dużo zdjęć. Nie
zabrałam jednak ze sobą mojego nowego aparatu, "Nikosia". Nokia
dzielnie zastępowała go. Zdejmowanie osłon, zmiana obiektywów, a przy tym odpowiednie
ustawienie na nartach, by nie zlecieć gdzieś w dół, albo zdejmowanie nart i
pilnowanie, żeby nie pouciekały, wszystko to wydawało mi się zbyt skomplikowane.
Muszę jeszcze lepiej oswoić się z nartami, abym później mogła
zaprzyjaźnić je z "Nikosiem".
Miłośników Gór
Izerskich zapraszam w Moją rowerową przestrzeń, którą opisałam w swojej
książce: „Izery. Moja rowerowa przestrzeń”.
Zainteresowanych proszę o kontakt: maria.dolczewska@wp.pl lub poprzez stronę na facebooku: Maria Dolczewska - Izery. Moja rowerowa przestrzeń.
|
Kolej Izerska |
|
Waloński Kamień |
|
Kamienna |
|
Piękny jar Kobyłki |
|
Widok na Wielką Izerską Łąkę |
|
Jagnięcy Jar |
|
Trasa biegowa w Jagnięcym Jarze |
|
Przy Jagnięcym Jarze |
|
Przy Jagnięcym Jarze |
|
Jagnięcy Jar |
|
Rozdroże Pod Cichą Równią - moje "Miejsce Mocy" |
|
W oddali Schronisko Orle |
|
Izera |
|
Izera |
|
Izera |
|
Izera |
|
Izera |
|
Izera |
|
Izera |
|
Izera |
|
Izera |
|
Kamionek |
Nie będzie komentarza - wystarczy popatrzeć - TO jest PIĘKNE MARIO
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńA ja i owszem. Wręcz przeciwnie. Przypatrzyłam się, z wielką ciekawością wszystkim zdjęciom. I tym z Jagnięcego Jaru, i tym z Izery, a i MIEJSCE MOCY nie pozostało mi obojętne. Napasłam oczy pięknem bieli i poniosło mnie, jak pannę młodą w dzień ślubu. Gdybym miała mniej do stracenia wytarzała bym się w tej bieli, jak kochankowie w noc poślubną. Pewnie po godzinie byłoby zimno. Ale co tam. Od czego sążeń drewna po drodze. Wystarczy rozpalić ognisko i już lepiej. Pozdrowienia dla NIKOSIA.
OdpowiedzUsuńOj poniosło Cię :) To dobrze, że moje krajobrazy tak pobudzają wyobraźnię.
Usuń