sobota, 24 stycznia 2015

Oswajanie nart - zimowe wędrówki po Górach Izerskich 18-22.01.2015


Zamarzyło mi się, aby zimą odwiedzać moje ulubione miejsca w Górach Izerskich. Zaczęłam więc oswajać narty biegowe. Tak naprawdę nie wiem, czy to ja próbowałam je okiełznać, czy one ćwiczyły mnie. Oswajałam biegówki, ale też samą siebie, bo nie było łatwo wybrać się w góry, gdy wszędzie ślisko. Niewielkie pagórki zmieniały się w moich oczach w strome stoki. Narty jechały z nich z prędkością światła, a ja musiałam je jakoś powstrzymywać. Oj daleko mi było do pełnej władzy nad nimi. Dzielnie uczyłam się pod czujnym okiem instruktora Piotra Tarasewicza z Centrum Sportowego Jakuszyce. Świat pokryty śniegiem wyglądał bajecznie, tylko trochę inaczej. Po jakimś czasie udało mi się nie myśleć o stromych zjazdach i tak po prostu pojechałam przed siebie.
Okazało się, że Frank Sinatra i kilku innych wykonawców doskonale pasują do biegówek i pomagają skoordynować ruchy. Jednak, kiedy pojechałam do Jagnięcego Jaru, w górach było tak pięknie, że mogłam wsłuchiwać się tylko w ciszę i szum sunących nart. Przystawałam przy strumykach i cieszyłam się ich koncertem. Śnieg błyszczał w słońcu i było prawie bezwietrznie. Jagnięcy Jar jest przepięknym miejscem, byłam tam latem i bardzo cieszyłam się, że mogłam wrócić zimą, na dodatek w słoneczny dzień. Po drodze, między drzewami widziałam „moją przestrzeń” – Wielką Izerską Łąkę, szczyty czeskiej części Gór Izerskich i schowaną, w puszystych obłokach, Górę Izerę. Zatrzymywałam się żeby nacieszyć oczy tym widokiem.
Innego dnia pognałam przed siebie, by dogonić swoje marzenia, w tym sezonie najważniejsze było jedno - zobaczyć zimą rzekę Izerę. Minęłam Schronisko Orle, szkoda mi było czasu na postój w zatłoczonym miejscu. Za schroniskiem było prawie pusto, przejechałam kawałek i  już słyszałam szum mojej ulubionej rzeki. Po chwili dotarłam do miejsca, gdzie Izera płynie tuż obok drogi. Latem zrobiłam tam mnóstwo pięknych zdjęć. Teraz rzeka równie pięknie prezentowała się na tle białej przestrzeni i ciemnozielonych drzew. Usiadłam na chwilę w nowym, drewnianym szałasie i patrzyłam na płynącą wodę. Miała piękny brunatny kolor torfowisk. Całkiem niedaleko, kilka kilometrów dalej, była pierwsza z dwóch izerskich łąk, moich ukochanych. Dotarłam tak daleko, aż nad Izerę. Może w przyszłym roku będę mogła odwiedzić Wielką Izerską Łąkę, a później Jizerkę położoną na Małej Izerskiej Łące. Rozmarzyłam się trochę. Podobno marzenia uskrzydlają, ale nie mnie, bo później, gdy już wracałam, zamyśliłam się tak, że zapomniałam o nartach zapiętych na nogach i wywróciłam się. Chyba tylko ja tak potrafię.
Podczas tych kilku dni, spędzonych na biegówkach, ośnieżone Góry Izerskie  oczarowały mnie ogromnie. Dotarłam w znane mi miejsca i odkryłam nowe trasy. Przepiękny był łącznik, którym jechałam wzdłuż Kamiennej, z Polany Maliszewskiego do drogi z Jakuszyc do Szklarskiej Poręby. Wydawało mi się, że jestem w jakiejś bajce. Uważnie przyglądałam się, czy za ośnieżonymi świerkami nie schowały się skrzaty i inne stworzonka. Podobnie piękna była trasa w górę, w stronę Rozdroża Pod Cichą Równią. Rozdroże nazywam "Miejscem Mocy", bo kiedy tam dojeżdżam i zatrzymuję się na chwilkę nabieram niezwykłej siły na pokonanie kolejnych kilometrów. 
Robiłam dużo zdjęć. Nie zabrałam jednak ze sobą mojego nowego aparatu, "Nikosia". Nokia dzielnie zastępowała go. Zdejmowanie osłon, zmiana obiektywów, a przy tym odpowiednie ustawienie na nartach, by nie zlecieć gdzieś w dół, albo zdejmowanie nart i pilnowanie, żeby nie pouciekały, wszystko to wydawało mi się zbyt skomplikowane. Muszę jeszcze lepiej oswoić się z nartami, abym później mogła zaprzyjaźnić je z "Nikosiem".

Miłośników Gór Izerskich zapraszam w Moją rowerową przestrzeń, którą opisałam w swojej książce: „Izery. Moja rowerowa przestrzeń”.
Zainteresowanych proszę o kontakt: maria.dolczewska@wp.pl lub poprzez stronę na facebooku: Maria Dolczewska - Izery. Moja rowerowa przestrzeń. 

Kolej Izerska

Waloński Kamień
Kamienna
Piękny jar Kobyłki

Widok na Wielką Izerską Łąkę

Jagnięcy Jar

Trasa biegowa w Jagnięcym Jarze
 
Przy Jagnięcym Jarze
 
Przy Jagnięcym Jarze


Jagnięcy Jar



Rozdroże Pod Cichą Równią - moje "Miejsce Mocy"

W oddali Schronisko Orle

Izera

Izera

Izera

 
Izera

Izera


Izera

Izera

Izera

Izera

Kamionek

4 komentarze:

  1. Nie będzie komentarza - wystarczy popatrzeć - TO jest PIĘKNE MARIO

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja i owszem. Wręcz przeciwnie. Przypatrzyłam się, z wielką ciekawością wszystkim zdjęciom. I tym z Jagnięcego Jaru, i tym z Izery, a i MIEJSCE MOCY nie pozostało mi obojętne. Napasłam oczy pięknem bieli i poniosło mnie, jak pannę młodą w dzień ślubu. Gdybym miała mniej do stracenia wytarzała bym się w tej bieli, jak kochankowie w noc poślubną. Pewnie po godzinie byłoby zimno. Ale co tam. Od czego sążeń drewna po drodze. Wystarczy rozpalić ognisko i już lepiej. Pozdrowienia dla NIKOSIA.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj poniosło Cię :) To dobrze, że moje krajobrazy tak pobudzają wyobraźnię.

      Usuń