Wioska,
nie-wioska, bo Karsibór od wielu lat jest częścią Świnoujścia. Senny leniwy,
ale pozory mylą. Karsibór to też wyspa utworzona z południowej części wyspy
Uznam. Powstała po wykopaniu Kanału Piastowskiego. Widziałam ten kanał. I widziałam
też jak wieczorną porą, ponad wierzchołkami drzew, przesuwała się nadbudówka
ogromnego statku uzbrojona w jakieś anteny i maszty. Wszystko pięknie świeciło
i błyskało ostrzegawczo. Miejsce
to stało się rajem dla miłośników ptaków. Jest tu rezerwat Karsiborska Kępa i
wszędzie panoszą się różne skrzydlate okazy. Na pomoście przywitała nas czapla i
całe stadko mew. Ekipa ta towarzyszyła nam do końca naszego pobytu. Czapla
zwykle stała dostojnie, a reszta towarzystwa nawoływała się krzykliwie i
kłóciła o lepsze miejsca na pomoście lub na słupku. Siedzenie na słupku było
chyba jakimś wyróżnieniem. Do tego hałaśliwego towarzystwa od czasu do czasu
podpływał łabędź albo cała łabędzia rodzinka. Szybko okazało się, że Karsibór był idealny, do
tego, aby snuć się leniwie w jesienne popołudnie i odkrywać uroki dawnej
rybackiej osady. Główna droga prowadziła od, tajemniczo brzmiącej, bazy
U- botów aż do kościoła. Przyjechałyśmy z Olą do Karsiboru w jesienne
popołudnie i zdawało nam się, że czas tu zwolnił tempo, albo znalazłyśmy się w
innym świecie. Tuż za
pensjonatem rozpoczynała się aleja pięknych pomnikowych dębów. Ucieszył mnie
ich widok. Szybko też odnalazłam inną atrakcję – wzgórze „Piekarzyna” z
drzewami jedynymi w swoim rodzaju. Drzewom
warto poświęcić więcej uwagi – przygotuję dla nich osobne wpisy
Tymczasem
zapraszam na krótką wędrówkę. Skręciłyśmy z Olą w lewo do rezerwatu ptaków.
Nie była to dobra pora na zapuszczanie się w zarośla i pewnie z wieżyczki
widokowej też niewiele byśmy zobaczyły, wiec tylko tam zerknęłyśmy na
niekończące się szuwary. Droga w prawo była bardziej kusząca, prowadziła do ewangelickiego cmentarza. Wybrałyśmy
ją ciesząc się sielanką wioski nie-wioski. Nagle z sadu wybiegły … czarne
świnie? Nie nie, to nie były te słodkie czarne
świnki wietnamskie, ale dziki - z ostrymi kłami, jak z wiersza Brzechwy. Cytuję dla przypomnienia: „Dzik jest dziki, dzik jest zły, dzik ma bardzo ostre
kły, kto spotyka w lesie dzika, ten na drzewo szybko zmyka”. Nie uciekłyśmy na
drzewo stałyśmy naprzeciw dzika na drodze i – jak w westernie mierzyłyśmy się
z nim wzrokiem. Kto ustąpi? Na szczęście zwierz ustąpił i zwiał gdzieś na pole,
a za nim cała jego rodzinka. Cmentarz
był bardzo stary i jak każde miejsce wiecznego spoczynku – bardzo przejmujący. Oglądałam
i fotografowałam detale metalowych ogrodzeń, które przetrwały na wielu grobach. Wróciłyśmy na główną
ulice i spacerowałyśmy rozglądając się uważnie tak dotarłyśmy do kościoła. Obok
niego stała łódź. Przyglądałyśmy się jej bardzo dokładnie. Wokół kościoła było
sporo pięknych drzew, wśród nich piękne wiązy, bardzo lubię te drzewa. Niewielki Karsibór ma wiele atrakcji. Oprócz tych
wspomnianych przeze mnie oraz innych wymienionych w przewodnikach znalazłam
jeszcze jedną - płoty. Wędrowałyśmy główną ulicą, a ja podziwiałam ich
różnorodność. Nie myślałam, że płoty mogą być takie ciekawe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz