Przez
wiele lat zajmował szczególne miejsce w mojej rowerowej przestrzeni. Często
jechałam tam z Zielonej Góry tylko po to, aby posiedzieć na ławeczce przy
zarośniętym stawie. Czasem był po drodze moich dłuższych wycieczek.
Zatrzymywałam się wtedy na chwilę na gościnnej ławce. Krótki odpoczynek, mały
posiłek dawały siłę do dalszej drogi, a może było to coś innego… Teraz myślę,
że tak działała magia tego niezwykłego zabytku. Nie wiem, co powie na to obecny
właściciel. Kiedy znajomi pytali mnie o cel niedzielnego wyjazdu, zawsze mówiłam
im, że jadę do „mojego zamku”. Dwa lata temu w 2014 roku, po dłuższej przerwie, wsiadłam na
rower i moim największym marzeniem było, przyjechać właśnie do Broniszowa. Udało
mi się! Ucieszyłam się ze zmian, które zobaczyłam. Staw był
oczyszczony, odrestaurowano sgraffita na ścianie, pojawiły się nowe okna. (Zamek, pałace i Żabi Dwór)
Niedawno,
w piękny majowy dzień, wybrałyśmy się z Olą do Broniszowa, wygodniej bo
samochodem. Po drodze pokazywałam jej moje ulubione trasy rowerowe i wszystko,
co warto odwiedzić, czyli moją rowerową przestrzeń. Tak niespiesznie dotarłyśmy
do celu. Nie było już mojej ulubionej ławeczki, jednak zamek, dzięki nowemu
właścicielowi, okazał się jeszcze bardziej gościnny niż kilka lat temu.
Pan
Cezary Lusiński oprowadził nas po wszystkich kątach i opowiadał, co zostało
zrobione, jak zabezpieczono stropy, ściany. Przedstawiał plany i tłumaczył
przeznaczenie poszczególnych pomieszczeń niezwykłego zabytku, który nazywał pieszczotliwie
zamczyskiem. Poczułam magię, tak jak kiedyś. Wędrowałyśmy z Olą od parteru aż
po strych. Nie zobaczyłyśmy piwnic, pewnie tam chowa się duch Fabiana bohatera
legendy sprzed wieków. Nie wiem, czy chciałabym go spotkać, bo za życia był podobno
bardzo okrutnym człowiekiem. Ogromny strych zrobił ma mnie niesamowite wrażenie.
Jeszcze większe emocje wywołała sala, którą oglądałam na parterze. Dawniej
prawdopodobnie była kaplicą, później salą balową. Zdobiły ją przepiękne
sztukaterie. Weszłam po drabinie na rusztowanie służące do renowacji i mogłam
dosłownie dotknąć starych belek. Robiłam zdjęcia motywom i odkrywałam coraz to
piękniejsze. Jak dziecko, nie wiedziałam, co wybrać, które bardziej cieszyły oczy.
W głównej sieni, na ścianie przy drzwiach było epitafium, pieczołowicie
odrestaurowane. Przedstawiało kobietę i mężczyznę. Kamienna płyta uratowana
przed zniszczeniem skłaniała do refleksji. Kim byli ludzie, na których
patrzyliśmy? Wyeksponowane epitafium ukazywało też ogromny szacunek obecnego właściciela do przeszłości tego miejsca.
W
wielu zakamarkach widziałam lustra. Od jakiegoś czasu bardzo
mnie intrygują i może tak jak ławeczki powinny zagościć na moim blogu. Te w
zamku stały lub wisiały czekając na swoje przeznaczenie. Przed lustrem zatrzymujemy
się na chwilę, to taki moment spojrzenia na siebie, w siebie, poprawiania
wyglądu. Świat odbity w lustrze wygląda ciekawie, niby tak samo… Zamczysko też
ma swoje zwierciadło, przegląda się w spokojnej tafli stawu, a czasem tańczy,
gdy wodę poruszy wiatr.
Wszędzie
czuło się chłód, śmiałam się, że to pozostałość minionej zimy. Jednak dużo
intensywniejsze było odczucie ciepłej atmosfery. Ogromne sale, pomimo
trwającego remontu, robiły wrażenie przytulnych, miłych i ciepłych.
Ten
krótki spacer dostarczył dużo wrażeń. Była to wędrówka w przeszłość do
czasu Renesansu, bo zdobienia z tego okresu zostały szczególnie wyeksponowane.
Jednocześnie dotykałyśmy teraźniejszość i przyszłość. Dobrze, że mogłyśmy usiąść na chwilę przy herbacie. Właściciel zamczyska osobiście przygotował ją i podał.
Nie zabrakło też ciasta, przyniosła je Pani Regina, mieszkanka Broniszowa,
która dołączyła do nas i podziwiała prace remontowe. Z przerażeniem
uświadomiłam sobie, że mam mało zdjęć i większość zrobiona z ręki, szybko,
niedokładnie. Zabrakło ujęć huśtawki i wielu innych ciekawych drobiazgów i
miejsc. Do wpisu wykorzystałam zdjęcia wschodniej fasady zamku, które zrobiłam podczas wizyty w Broniszowie w 2014. Nie widać więc na nich kolejnych prac remontowych, między innymi nowych okien, wstawionych w międzyczasie. No tak, zamczysko oczarowało mnie dokumentnie. Chodziłam po nim i po
prostu zapominałam robić zdjęcia. Cieszyłam się, że „mój zamek”, cel wielu
wycieczek rowerowych, ma teraz właściciela, dbającego o detale i
wprowadzającego życie w mury, w których historia zatrzymała się na chwilę. Rozmowa
przy herbacie wędrowała w różne zakamarki i dotykała wielu tematów. Czułam, że
powoli wracam do rzeczywistości. Czy udało mi się to? Nie jestem do końca
pewna. Skąd wzięło się to dziwne zamyślenie i jak to z Olą nazywamy obłęd w
oczach? Niedawno miałam okazję
ponownie odwiedzić zamczysko. Przyjechałyśmy z Olą dosłownie na chwilę i podziwiałyśmy
budowlę z zewnątrz. Pięknie odbijała się w tafli stawu. W porównaniu z 2014
rokiem, wschodnia fasada wypiękniała, przybyło nowych okien. Uważnie
przyglądałyśmy się wieży. Znajdujące się na niej sgraffita są przykładem
pięknego, renesansowego zdobienia murów. Zostały zabezpieczone i wraz z innymi
fragmentami, odrestaurowano je kilka lat temu. Prace konserwatorskie prowadziła
Joanna Lang. Opisała ich przebieg w artykule: „Grosse Kunst” – dekoracja sgraffitowa z 1606 roku, renesansowy portret zamku w Broniszowie”. Dopiero po przeczytaniu tego opracowania, uświadomiłam
sobie, na czym polega cierpliwa i skrupulatna praca konserwatora zabytków. Widziałam
efekty, ale nie zdawałam sobie sprawy, ile trudu trzeba włożyć w ratowanie
chociażby fragmentów dawnych wzorów.
W zamku można już nocować. Wszelkie informacje na ten temat i więcej o zabytku na stronie: Zamek Broniszów.
W zamku można już nocować. Wszelkie informacje na ten temat i więcej o zabytku na stronie: Zamek Broniszów.
Chyba każdy kto zwiedza swoje bliższe i dalsze okolice na rowerze ma takie swoje ulubione miejsce .
OdpowiedzUsuńZamek bardzo ładny i ciekawy, dobrze że odzyskuje swój blask .
Mam w swojej okolicy kilka takich miejsc. Zamek jest niestety najdalej położony, gdy zdrowie szwankuje staje się wręcz niedostępny. Na szczęście są przyjaciele :)
OdpowiedzUsuńjaka będzie funkcja użytkowa pałacu po remoncie ?
OdpowiedzUsuńProszę zerknąć na stronę Zamku na Facebooku - link do tej strony jest na końcu mojego wpisu. Zamczysko już jest udostępniane na różnego rodzaju zjazdy i imprezy rodzinne.
Usuń