Drzewo stało się wielkim moim odkryciem. Rosło tak blisko mojego domu, że przez lata
nie zauważałam go. Kilka tygodni temu dostrzegłam, że jest przy nim mała,
niepozorna ławeczka. Taka maleńka, że ledwo ją widać na niektórych zdjęciach. Służy
mieszkańcom budynku, który stoi tuż za olbrzymem.
Dzisiaj
było trochę zimno, ale rozgościłam się na tej ławce. Po prawej stronie miałam Olbrzymie Drzewo, jego gałęzie tworzyły nad
moją głową wielki parasol. Obok był orzech, mocno przekrzywiony, jakby kłaniał
się, albo odsuwał nie chcąc przeszkadzać.
Czasem coś
co mnie dotyka i wydaje się być ogromne jak to piękne drzewo nade mną. Bezskutecznie
próbuję to zrozumieć, szukam wyjaśnień interpretuję, albo wręcz walczę. Wyolbrzymiam?
Pewnie tak ale, w tym momencie właśnie to jest dla mnie najbardziej dokuczliwe.
Może chwila spędzona na ławeczce pod drzewem, pod którym można się schować jak
pod parasolem, pomoże przywrócić właściwe proporcje. Mały przystanek dla
rozbieganych myśli pozwoli przyjąć sprawy takimi jakie są i poczekać aż emocje
opadną. Wszystko zmienia się i dobrze byłoby zaakceptować to pomimo wielu
negatywnych skutków. Nie warto zatrzymywać w sobie złych myśli i odczuć. One z
czasem odsuną się jak ten orzech rosnący za ławeczką. Prosta recepta, ale czy
łatwo się ją zrealizuje? Do tej recepty przydałaby się mała odmiana stylizacji
zainspirowana poradami Basi. Skoro wszystko się zmienia…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz