Tego
lata snułam się po Górach Izerskich, bo chodzeniem trudno by to nazwać. Nawet
kije samobije były jakieś spowolnione i nie poganiały mnie. Któregoś dnia w tym
moim rozleniwieniu dotarłam na Górny Dukt Końskiej Jamy. Lubię tę drogę, w
przeciwieństwie do Dolnego Duktu nie jest asfaltowa. Przy ładnej pogodzie można
z niej zobaczyć piękne górskie panoramy.
Jesienią ubiegłego roku zaintrygowało mnie jedno
miejsce. Wszędzie dookoła rósł odnowiony las świerkowy, a tam nie było drzew
tylko porozrzucane duże fragmenty skał. Wyglądały jakby ktoś wysypał je na
górze, a one pokulały się w dół w różne zakamarki. Większość
z nich była zaokrąglona, ozdabiały je, rosnące obok, młode jarzęby i inne rośliny.
Jeden z kamieni był bardzo duży i płaski leżał tuż przy drodze.
Czy kamień może
być stylową ławeczką i dołączyć do całej kolekcji opisanych na blogu? Ciekawa jestem jaką stylizację do tej górskiej
scenerii zaproponuje Basia.
Szybko rozgościłam
się na nim, usiadłam wygodnie i wpatrywałam się w krajobraz. Przede mną pięknie
prezentował się Wysoki Grzbiet Gór Izerskich. Nawet monstrum – Kopalnia
Stanisław nie robiła przygnębiającego wrażenia. Kilka
dni wcześniej, w chłodny dzień, szłam tym samym szlakiem. Widoczność była
kiepska, ale stanęłam właśnie na tym kawałku skały i poczułam jak oddaje mi
ciepło, które zgromadził w czasie upalnych dni. Dlaczego ludzie mówią, że ktoś
lub coś jest zimne jak głaz? Często biorę kamienie do ręki i nigdy nie wydają
mi się zimne, nawet te wyciągnięte z lodowatych górskich potoków.
Dobrze
jest przysiąść, na ciepłym kamieniu i zapatrzeć się w dal. Właśnie takie są „moje
ławeczki”, zapraszają by chociaż na chwile zatrzymać się w biegu i pomagają
myślom płynąć powoli. Teraz przyszło mi to bardzo łatwo, byłam na urlopie. Na
dodatek, może trochę z konieczności, zrezygnowałam z dłuższych wycieczek i
jeszcze bardziej niż zwykle zwolniłam tempo. Siedziałam na kamieniu robiłam
zdjęcia, aby choć w ten sposób zatrzymać dla siebie piękne górskie widoki.
Bardzo żałowałam, że tym razem nie zabrałam szkicownika, Gdy wrócę do domu
spróbuję coś narysować na podstawie fotografii.
Pogoda
była piękna – nie musiałam nigdzie spieszyć się. Tego dnia wybrałam się w nowe
miejsce, do skał o pięknej nazwie Stary Zamek. Nie doszłam do nich, były dalej
niż się spodziewałam. Zawróciłam, ale to co widziałam po drodze w pełni
rekompensowało mi fakt, że nie dotarłam do celu. Ze ścieżki, którą wędrowałam zobaczyłam
Izerę. Nazywam ją Królową Gór Izerskich i jest ona górą moich marzeń.
Chciałabym kiedyś wejść na jej szczyt. Jak na razie jest to niemożliwe ze
względu na odległość jaką musiałabym pokonać, by znaleźć się w Smědavie u podnóża
Izery. Samo wejście to byłby spacerek.
Siedziałam
na ciepłym kamieniu zapatrzona na inne góry i wiedziałam, czułam, że za moimi plecami
jest Królowa Gór – Izera. Dobrze jest snuć marzenia, ale jeszcze piękniej jest
spełniać je.
Ławeczka
- kamień na Górnym Dukcie była dla mnie ławeczką marzeń. Z tak niezwykłego miejsca
trudno wraca się do rzeczywistości, ale wiem, że długo pozostanie we mnie ta górska przestrzeń i zostaną też marzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz