Nie
ma tajemniczej historii, czy legendy. Próżno tam szukać białej damy, księciunia,
czy dzielnego rycerza. Zbudowany w XIX wieku zielonogórski browar z roku na rok
coraz bardziej niszczeje. Niezwykłe jest usytuowanie tej ruiny, stoi na Wzgórzu
Zamkowym. Skąd taka nazwa? Czy był tu kiedyś zamek? Nie wiem, powinnam go więc
wymyślić, wyczarować. Jak pięknie byłoby spacerować w cieniu murów warownych,
powstałych choćby z mgły i wiatru, w mojej wyobraźni. Niestety muszę wracać do
realnego świata. Szkoda, że dopiero niedawno pomyślałam, że warto przyjrzeć się
temu co pozostało z zielonogórskiego browaru. Niestety pozostało niewiele. W
słoneczny, mroźny dzień wzięłam aparat i fotografowałam wszystkie dostępne
zakamarki. Na zdjęciach uderzył mnie niesamowity kontrast poszarpanej bryły
zabytku i błękitu nieba. Ruina i piękno; to przecież jest takie prawdziwe. Myślę
że stare budynki, podobnie jak drzewa mają swoje sekretne życie. Milcząc mówią,
opowiadają swoją historię. Wystarczy podejść blisko i wsłuchać się w ciszę.
Czasami przyłapuję się na tym, że to ja do nich mówię jak do „znajomych drzew”.
Bardzo żałuję, że tak późno zaczęłam moją pogawędkę ze starym browarem. Teraz jest zniszczony i pusty. Jednak każdego
dnia, przed zmrokiem na chwilę ożywia się. Na sąsiadującą z ruiną wieżę
przekaźnikową i na anteny zamocowane na silosach przylatują wrony "siwuchy" i kawki. Siadają,
a za moment znowu krążą po okolicy. Potem kłócą się o miejsca "na grzędzie" i prowadzą ożywione ptasie
dyskusje, tak głośne, że zagłuszają hałas jeżdżących samochodów.
Próbowałam
przypomnieć sobie wygląd browaru z czasów mojego dzieciństwa. Nic nie zostało z
pięknej charakterystycznej wieżyczki. Na murze pozostał ślad, to chyba po zegarze.
Oglądałam okna, one jakoś szczególnie przykuwały moją uwagę. Zaglądanie w okna
jest jak zerkanie do wnętrza, odgadywanie co kryje się w środku, odkrywanie tajemnicy. Z niektórych okien
pozostały już tylko same otwory. W kilku wyrosły rośliny,
wśród nich nawet spora brzózka. Najciekawsze i najpiękniejsze były te, przez
które mogłam zobaczyć błękitne niebo.
|
Na anteny zamocowane na silosach przylatują wrony "siwuchy" i kawki |
|
W kilku wyrosły rośliny, wśród nich nawet spora brzózka |
|
Najciekawsze i najpiękniejsze były te, przez które mogłam zobaczyć błękitne niebo |
Okna w starych budynkach są, jak oczy duszy człowieka, można wyczytać z nich historię przeżyć.
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest. Dla mnie okna są czymś przedziwnym. Zaglądamy przez nie do wewnątrz, ale też patrzymy przez okna na świat.
OdpowiedzUsuń