poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Stylowe ławeczki - mój fotel



        
  

           Rozsiadłam się wygodnie w fotelu – to taka domowa odmiana ławeczki. Jeszcze nie czas na spacery i rowerowe wojaże. Nie mogę się doczekać i trochę żal zwłaszcza gdy za oknem robi się słonecznie. Niedługo to nadrobię. Kiedy nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Zawsze warto o tym pamiętać. Dobrze wykorzystać ten moment na to, aby zebrać myśli i przyjrzeć temu, co się dzieje w mojej przestrzeni.
Zmieniam się. Od jakiegoś czasu zauważam, że powoli staję się kimś innym. Dzielę się tym, co kiedyś było zarezerwowane dla najbliższych albo tylko dla mnie. Wyciągam różne skarby z szuflady i pokazuję je światu. Udostępniam zdjęcia z wycieczek  i wakacji, teksty i to co zrobiłam czyli moje rękodzieło. Mam dobry doping osób, które pięknie motywują mnie miłymi komentarzami, albo chociaż krótką informacją, że zerknęły na to co publikuję. Pomimo takiego ogromnego wsparcia pisanie nie jest proste. Pamiętam, że jeszcze niedawno byłam wielkim wrogiem dzielenia się publicznie swoimi emocjami. A teraz co …
Gdy patrzę na zdjęcia z metamorfozy w sklepie Gerry Weber, myślę że kilka miesięcy wcześniej nie zdecydowałabym się na takie szaleństwo. Tym bardziej na publiczne udostępnienie materiału. Tak zmieniam się. Nie wiem tylko czy kolejność jest właściwa. Najpierw przymierzyłam się do zewnętrznej metamorfozy, a teraz dostrzegam wewnętrzne zmiany? Może to wszystko dzieje się równolegle tylko nie miałam kiedy zastanowić się.
Rozsiadłam się wygodnie – na domowej ławeczce. Mój fotel to kawał historii. Kiedyś, razem z pięknym okrągłym stoliczkiem był u mojej babci. Teraz jest chyba najważniejszym meblem w pokoju. Wszystko to co piszę: moje leśne i górskie historie, wcześniejsze pomysły na rękodzieło, plany wyjazdów i wycieczek to wszystko powstawało właśnie w tym fotelu.
Teraz usiadłam na chwilę  i staram się poukładać moje myśli. Od jakiegoś czasu mam wielką potrzebę porządkowania, nazywania. Jest ona równie silna jak chęć dzielenia się. Zadziwia mnie to.
Układanie przeniosło się też do mojej domowej przestrzeni. Szykuję się do remontu, segreguję i wyrzucam różne przedmioty zgromadzone przez lata. Długo dojrzewałam do tego. Duże zmiany wewnątrz i duże na zewnątrz. Pokój będzie miał kolor bloga. Dziś zauważyłam to podobieństwo i  trochę mnie to rozśmieszyło.
Fotel w połączeniu z laptopem i telefonem  zamienia się  czasem w „centrum dowodzenia”. Nawet teraz gdy siedzę wygodnie i chyba odpoczywam, porządkowanie myśli szybko staje się planowaniem. „Może napiszę jeszcze o tym, zapomniałam, że chciałam …”.  Właśnie tu potrzebna jest moc ławeczki i może jeszcze kocyk. Niech  Maria – ta, z którą lepiej nie dyskutować wreszcie, odpocznie i chociaż na chwilę przestanie planować i ustalać szczegóły. Powinna też posłuchać piosenki


                                                        Kiedy kończy się zima
                                                        Wtedy wiosna się zaczyna
                                                        Bez zbędnego planowania
                                                        Bez szczegółów ustalania
                                                        Tak po prostu samo z siebie
                                                        Ziarno się rozwija w glebie
                                                        Kiedy kończy się zima

                                                        Kiedy kończy się burza
                                                        Wtedy słońce się wynurza
                                                        Bez zbędnego planowania
                                                        Bez szczegółów ustalania
                                                        Tak po prostu samo z siebie
                                                        Słońce toczy się po niebie
                                                        Kiedy kończy się burza
                                                        Tak to jest
                                                                                            (Piotr Banach Indianos Bravos Wu-wei)


    Może wytłumaczy sobie, że  czasem wszystko dzieje się tak po prostu. Potem zamknie oczy i poleniuchuje beztrosko. Wstanie już w innej odsłonie i oczami wesołej Marysi zobaczy świat. Ten sam, ale odkrywany z innej perspektywy.
Wyobraźcie sobie stylizacje, a raczej metamorfozę proponowaną przez Basię. Na fotelu siada pani Maria, a po chwili wstaje Marysia – to jest moc ławeczki!

 
Maria
Maria










Marysia
Stylizacja: Barbara Szymaniuk
Make-up: Anna Błażejewska - Gruza
Zdjęcia:  Amazing Treasures — w miejscu: Gerry Weber


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz