Rozsiadłam się wygodnie w fotelu – to
taka domowa odmiana ławeczki. Jeszcze nie czas na spacery i rowerowe wojaże.
Nie mogę się doczekać i trochę żal zwłaszcza gdy za oknem robi się słonecznie.
Niedługo to nadrobię. Kiedy nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Zawsze warto
o tym pamiętać. Dobrze wykorzystać ten moment na to, aby zebrać myśli i przyjrzeć
temu, co się dzieje w mojej przestrzeni.
Zmieniam
się. Od jakiegoś czasu zauważam, że powoli staję się kimś innym. Dzielę się tym,
co kiedyś było zarezerwowane dla najbliższych albo tylko dla mnie. Wyciągam
różne skarby z szuflady i pokazuję je światu. Udostępniam zdjęcia z wycieczek i wakacji, teksty i to co zrobiłam czyli moje
rękodzieło. Mam dobry doping osób, które pięknie motywują mnie miłymi
komentarzami, albo chociaż krótką informacją, że zerknęły na to co publikuję. Pomimo
takiego ogromnego wsparcia pisanie nie jest proste. Pamiętam, że jeszcze
niedawno byłam wielkim wrogiem dzielenia się publicznie swoimi emocjami. A
teraz co …
Gdy
patrzę na zdjęcia z metamorfozy w sklepie Gerry Weber, myślę że kilka miesięcy
wcześniej nie zdecydowałabym się na takie szaleństwo. Tym bardziej na publiczne
udostępnienie materiału. Tak zmieniam się. Nie wiem tylko czy kolejność jest właściwa.
Najpierw przymierzyłam się do zewnętrznej metamorfozy, a teraz dostrzegam
wewnętrzne zmiany? Może to wszystko dzieje się równolegle tylko nie miałam
kiedy zastanowić się.
Rozsiadłam
się wygodnie – na domowej ławeczce. Mój fotel to kawał historii. Kiedyś, razem
z pięknym okrągłym stoliczkiem był u mojej babci. Teraz jest chyba najważniejszym
meblem w pokoju. Wszystko to co piszę: moje leśne i górskie historie,
wcześniejsze pomysły na rękodzieło, plany wyjazdów i wycieczek to wszystko powstawało
właśnie w tym fotelu.
Teraz
usiadłam na chwilę i staram się
poukładać moje myśli. Od jakiegoś czasu mam wielką potrzebę porządkowania,
nazywania. Jest ona równie silna jak chęć dzielenia się. Zadziwia mnie to.
Układanie
przeniosło się też do mojej domowej przestrzeni. Szykuję się do remontu, segreguję
i wyrzucam różne przedmioty zgromadzone przez lata. Długo dojrzewałam do tego.
Duże zmiany wewnątrz i duże na zewnątrz. Pokój będzie miał kolor bloga. Dziś zauważyłam
to podobieństwo i trochę mnie to rozśmieszyło.
Fotel
w połączeniu z laptopem i telefonem zamienia
się czasem w „centrum dowodzenia”. Nawet
teraz gdy siedzę wygodnie i chyba odpoczywam, porządkowanie myśli szybko staje
się planowaniem. „Może napiszę jeszcze o tym, zapomniałam, że chciałam …”. Właśnie tu potrzebna jest moc ławeczki i może
jeszcze kocyk. Niech Maria – ta, z którą
lepiej nie dyskutować wreszcie, odpocznie i chociaż na chwilę przestanie planować
i ustalać szczegóły. Powinna też posłuchać piosenki
Kiedy kończy
się zima
Wtedy wiosna się zaczyna
Bez zbędnego planowania
Bez szczegółów ustalania
Tak po prostu samo z siebie
Ziarno się rozwija w glebie
Kiedy kończy się zima
Kiedy kończy się burza
Wtedy słońce się wynurza
Bez zbędnego planowania
Bez szczegółów ustalania
Tak po prostu samo z siebie
Słońce toczy się po niebie
Kiedy kończy się burza
Tak to jest
Wtedy wiosna się zaczyna
Bez zbędnego planowania
Bez szczegółów ustalania
Tak po prostu samo z siebie
Ziarno się rozwija w glebie
Kiedy kończy się zima
Kiedy kończy się burza
Wtedy słońce się wynurza
Bez zbędnego planowania
Bez szczegółów ustalania
Tak po prostu samo z siebie
Słońce toczy się po niebie
Kiedy kończy się burza
Tak to jest
(Piotr Banach Indianos Bravos Wu-wei)
Może wytłumaczy sobie, że czasem wszystko dzieje się tak po prostu. Potem zamknie oczy i poleniuchuje
beztrosko. Wstanie już w innej odsłonie i oczami wesołej Marysi zobaczy świat. Ten
sam, ale odkrywany z innej perspektywy.
Wyobraźcie
sobie stylizacje, a raczej metamorfozę proponowaną przez Basię. Na fotelu siada
pani Maria, a po chwili wstaje Marysia – to jest moc ławeczki!
Marysia |
Stylizacja: Barbara Szymaniuk
Make-up: Anna Błażejewska - GruzaZdjęcia: Amazing Treasures — w miejscu: Gerry Weber
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz