czwartek, 10 grudnia 2020

Głazy narzutowe przy u. Podgornej w Zielonej Górze

Lubię kamienie i często przywożę je z różnych wycieczek. Całkiem niedawno przypomniałam sobie, że w Zielonej Górze jest kilka ciekawych okazów, „trochę” większych niż te moje. Bardzo piękne znajdują się na skwerze koło budynków Uniwersytetu Zielonogórskiego przy ul. Podgórnej. Nie leżą na swoim naturalnym miejscu, przed laty zostały zgromadzone przez pracowników Wyższej Szkoły Inżynierskiej (obecnie Uniwersytet Zielonogórski). Uznano je za pomnik przyrody, chociaż gdzieś przeczytałam, że tylko jeden z nich jest pomnikiem. Jednak nie wiadomo który, taka mała zagadka! Gdy przygotowywałam zdjęcia do wpisu o mozaice z Gagarinem „odwiedziłam” też kamienie, a raczej głazy narzutowe. Stały na ceglanych postumentach, niektóre spadły z nich, albo od razu zostały umieszczone na ziemi. Chodziłam między nimi i przyglądałam się żałując, że nie znam się na geologii i nie potrafię ich rozpoznać. Przyglądam się często drzewom i patrząc korę, liście, kształt korony próbuję nazwać ich gatunek. Chciałabym kiedyś mieć taką wiedzę, która pomogłaby mi określić rodzaje kamieni. Fascynujący jest też wiek kamieni. Niewyobrażalne jest dla mnie to, że powstały kilkaset milionów lat temu i tak sobie są od tego czasu. Oderwane od skały przez lodowiec, albo inne siły natury przykulały się do mojego miasta. Wszystko wokół się zmienia, a one pozostaną niezmienne, przez kolejne lata. No może trochę nadszarpnięte przez warunki atmosferyczne, ale minie sporo czasu zanim powstaną na nich zauważalne ślady. Nie bez przyczyny skała czy kamień, kojarzy mi się z czyms solidnym, trwałym, niezniszczalnym. Nie lubię zmian, czasem wolę w czymś tkwić. I chociaż jest trochę niewygodnie, trudno mi zdecydować się na zmianę. Kiedy zależy to ode mnie, odkłądam ją najdłużej jak się da. W wielu sytuacjach jest tak, że nie mam wpływu na to co się dzieje i chociaż chciałabym zatrzymać czas i bieg zdarzeń, nie da się. Przemijanie dotyczy nas wszystkich. Przyłapuję się na tym, że często odbieram je jako stratę. Niedawno moja koleżanka pięknie mówiła o przemijaniu. Miała w sobie dużo zgody na to, co zmienia się w jej życiu, chociaż nie było to łatwe. Dla niej zmiana to nowa perspektywa, nowe wyzwanie. Takie to refleksje towarzyszyły mi podczas jesiennej wędrówki wśród zielonogórskich kamieni. Dobrze czasem pospacerować jak turysta po swoim własnym mieście. 














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz